Gry planszowe stają się coraz popularniejszą rozrywką na całym świecie. Rozrywką, która może być dość droga. Nowe gry, zwłaszcza te złożone, zawierające w sobie dużo plastikowych i drewnianych elementy, potrafią kosztować nawet kilkaset złotych.
Są też i takie planszówki, których cena przekracza tysiąc złotych. I mowa tu o używanych egzemplarzach, które nie są już produkowane. Za niektóre tytuły oddani fani i kolekcjonerzy są gotowi zapłacić naprawdę duże pieniądze
Planszówka warta tysiące
Przykładem gry, za którą kolekcjonerzy są w stanie zapłacić małą fortunę, może być popularny w Polsce tytuł "Chaos w Starym Świecie".
- Wiemy, że ta gra nie będzie już więcej wznawiana. Jej wydawca - Fantasy Flight Games - nie dogadał się z właścicielem praw do marki, firmą Games Workshop. Efekt jest taki, że wersja podstawowa gry kosztuje teraz około 700 złotych - tłumaczy Piotr Kortyla, właściciel sklepu "Geek Planszowy". - Prawdziwym "białym krukiem" jest jednak dodatek do tej gry, wyceniany na serwisach aukcyjnych na 1000 złotych.
Innym przykładem gry wartej duże pieniądze może być "Battlestar Galactica". Tytuł powstał na licencji popularnego w pierwszej dekadzie XXI wieku serialu i do dziś ma status kultowego.
Podstawowa wersja gry jest wyceniana na ok. 800 złotych. Dodatek "Exodus" sprzedawany jest za 1000-1400 złotych. Z kolei dodatek "Nowy Świt", w zafoliowanym pudełku, nowy i nigdy nie otwierany, kosztuje niemal 5 tys. złotych.
- To kolejna gra, której wznowienia nigdy się już nie doczekamy. Wydawnictwo straciło prawa do serialu, więc nie może wypuścić dodruku gry - mówi Potr Kortyla. - Co więcej, ostatnio wydało grę "Odmęty Grozy", która jest mechaniczną kopią kultowego "Battlestara", ale rozgrywaną w innym świecie. To jednoznacznie rozwiewa marzenia fanów o ponownym wykupieniu licencji na oryginał.
Na wznowienie druku nie może liczyć także gra "Świat Dysku: Ankh Morpork", oparta na książkach Terry'ego Pratchetta. Prawa do używania marki wygasły po śmierci pisarza a sama gra, kosztująca wcześniej około 150 złotych teraz wyceniana jest na nawet 1000.
Inwestycja w gry
Niedawno pisaliśmy o inwestycjach w klocki LEGO, których zestawy, po wycofaniu z produkcji, potrafią kosztować na serwisach aukcyjnych zawrotne kwoty. Na tyle duże, że niektórzy kupują je w celach inwestycyjnych. Nie otwierają pudełek i czekają, aż nabiorą wartości. Czy z grami jest podobnie?
- W pewnym stopniu tak, widzę to nawet w moim sklepie. W momencie, w którym pojawia się informacja, że tytuł nie będzie wznawiany, gry są wykupywane na pniu - mówi Piotr Kortyla. - Widać to też po aukcjach najdroższych tytułów. Gdy jedna taka gra zostaje kupiona, za chwilę ten sam sprzedawca wystawia kolejny egzemplarz, więc pewnie ma ich kilka.
Stopa zwrotu jest wysoka. Jeśli trafimy z inwestycją, może ona przynieść nawet 300 proc. zysku, jak np. w przypadku gry "Chaos w Starym Świecie".
- Sam kupiłem niedawno, w bardzo okazyjnej cenie 400 złotych, egzemplarz gry StarCraft. To spora gra, zawierająca dużo plastikowych elementów, popularna zwłaszcza wśród fanów gry komputerowej o tym samym tytule. Wystawiłem ją w serwisie aukcyjnym za 1000 złotych. Została kupiona po 15 minutach - mówi Piotr Kortyla.
Trudno jednak spodziewać się, by planszówki stały się typowym produktem inwestycyjnym. W przeciwieństwie do klocków LEGO, za to co dzieje się na rynku odpowiada nie jedna, a kilkaset różnych firm. Każda z nich ma inną politykę wydawniczą, więc przewidywanie, które gry kiedy wypadną ze sprzedaży, jest trudne.
- Z inwestycją trzeba też dobrze trafić. Nie każda dobra gra po zakończeniu produkcji uzyska status "kultowej", poszukiwanej przez kolekcjonerów. Takie "Ankh Morpork" jest grą udaną, ale wcale nie wybitną. Mimo to fani Terry'ego Pratchetta bardzo chcą ją mieć i gotowi są płacić spore pieniądze za używane egzamplarze - mówi Piotr Kortyla.
Rynek rośnie
Gry planszowe stają się coraz popularniejszą rozrywką na całym świecie. Szacuje się, ze europejski rynek w ciągu najbliższych dwóch lat osiągnie wartość 3,5 miliarda euro.
Systematycznie rosną też polscy wydawcy. Obecnie na rodzimym rynku działa ok. 60 firm produkujących, projektujących i wydających gry planszowe. Są wśród nich gracze, którzy swoje produkty sprzedają na całym świecie.
- Granie w gry planszowe stało się modne i to widać wyraźnie nie tylko po zachowaniach klientów, ale i po ruchach wydawców - tłumaczy Piotr Kortyla. - Jeszcze do niedawna w polskiej wersji można było dostać tylko tytułu familijne. Proste i popularne. Dziś tłumaczy się także gry złożone, trudne, przeznaczone dla graczy zaawansowanych.
Miliony na Kickstarterze
Z roku na rok rosną także kwoty, które wydawcy pozyskują w ramach kampanii crowdfundingowych, co jest popularnym w branży sposobem, na zdobycie pieniędzy potrzebnych do wypuszczenia nowego tytułu.
W 2020 r. na światowym rynku gier planszowych zebrano ponad 233 mln dolarów w ramach kampanii crowdfundingowych. To o 32 proc. więcej niż rok wcześniej.
W czerwcu tego roku zakończyła się zbiórka na polskiej platformie zagramw.to. Celem było zebranie 100 tys. zł na grę "Wiedźmin: Stary Świat". Zainteresowanie graczy przekroczyło najśmielsze oczekiwania - finalna suma dobiła do 6,9 mln zł.
To nie wszystko - równolegle prowadzono zbiórkę dla graczy zagranicznych na platformie Kickstarter. Tam celem było zebranie 250 tys. euro. Skończyło się na 6,8 mln euro. Pieniądze od graczy oznaczają w większości automatyczną sprzedaż - osoby wpłacające dostaną grę, jak tylko zostanie wyprodukowana i zanim trafi do sklepów.
Rekordzistami pod tym względem są także autorzy gry "Gloomhaven", którzy w 2017 roku zebrali na nią 4 mln dolarów. Niedawno zakończyli zbiórkę na wydanie kontynuacji - "Frosthaven". Wynik - ponad 12 mln dolarów.