Mieszkańcy domu w Puszczykowie twierdzą, że ich gehenna zaczęła się przed dwoma laty. Początkowo haker miał dzwonić do znajomych rodziny z numerów podszywających się pod należące do domowników.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rodzina twierdzi, że haker miał także zamawiać przejazdy taksówkami oraz kupować drogie sprzęty wysyłane na ich adres. Zakupy nie były przez nich odbierane.
Eksperci mają wątpliwości
Reporterzy TVP Poznań pokazali rzekomo poszkodowaną rodzinę w swoim materiale. Z reportażu wynika, że haker miał na ich numery kupować płatne aplikacje oraz gry. Rodzina twierdzi, że rachunek za nie sięgnął 11 tysięcy złotych. Zmiany numerów nie pomagają domownikom - tak wynika z ich relacji. Telefon reportera Telewizji Polskiej również miał zostać zhakowany w czasie, kiedy ten nagrywał materiał w Puszczykowie.
Eksperci od cyberbezpieczeństwa z portalu niebezpiecznik.pl mają jednak wątpliwości co do relacji rodziny z Puszczykowa.
"Co to za czary? Albo:
- a) ktoś tu mija się z prawdą / przekazuje głupoty albo
- b) operator mógłby w pięć minut ustalić, kto regularnie ustala dane tych abonentów albo
- policja mogłaby sprawdzić, kto z okolicy IMSI catcherem (urządzenie do podsłuchiwania telefonów komórkowych - red.) się bawi.
Bo w cybernawiedzenie domu nie wierzymy" - czytamy w poście Niebezpiecznika.