O sprawie pisze "Gazeta Wyborcza", która dotarła do nagrania rozmowy pracownicy firmy i lekarza. Z relacji dziennika wynika, że kobieta chciała załatwić wszystko przez telefon, jednak specjalista domagał się wizyty osobistej i płatności gotówką.
Koszt… To zależy. Dwa tygodnie to ze 150 zł jeszcze. A miesiąc to 200 zł – odpowiedział lekarz na pytanie o cenę zwolnienia lekarskiego.
130 pracowników na L4. Wystawił je jeden lekarz
Medyk, który mówi na nagraniu, jest ortopedą. Szczecińska firma z branży logistycznej, która woli pozostać anonimowa, ma już go na celowniku. – Ten lekarz bije statystyki w naszym zakładzie. W grudniu wystawił 130 zwolnień naszym pracownikom – przekazała "Gazecie Wyborczej" przedstawicielka przedsiębiorstwa.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Firma ta w Polsce zatrudnia 2 tys. osób, więc problem L4 jest szczególnie dotkliwy. Szczególnie że nie dotyczy jednego lekarza, lecz trzech, którzy wystawiają zwolnienia lekarskie dla co najmniej 30-40 osób.
Dlatego też firma wszczęła kontrole. Oddelegowani do tego pracownicy chodzili m.in. po domach chorujących pracowników. I odkryli szereg absurdów.
Pracownicy dorabiają. Nawet w Kanadzie
– Zaczęliśmy pukać do drzwi. Gdy kogoś nie zastaliśmy, musiał złożyć wyjaśnienie, gdzie był. Zdarzało się, że ktoś w firmie zamówił Bolta, a samochód prowadził "chory" pracownik – relacjonowała przedstawicielka firmy w rozmowie z "GW".
Inny pracownik jeszcze przed pójściem na chorobowe pochwalił się, że wyjeżdża do Kanady. W firmie plotkowało się, że ma tam ustawioną już pracę.
Z internetu dowiedzieliśmy się, że jest w Kanadzie, wstrzymaliśmy wypłatę wynagrodzenia do czasu złożenia przez niego wyjaśnień. Napisał, że domaga się swoich pieniędzy. Odpisaliśmy, że mamy wątpliwości co do wykorzystania zwolnienia, a ponieważ było z kodem 2 (chory może chodzić, a poruszanie się nie wpływa na jego stan zdrowia – przyp. "GW"), to zaprosiłam go do naszego biura, by złożył wyjaśnienia. Wówczas kontakt się urwał – opowiedziała przedstawicielka firmy.
Przedsiębiorstwo jednak nie może go zwolnić. Zgodnie z przepisami uchwalonymi w trakcie pandemii koronawirusa, firma musi otrzymać potwierdzenie odbioru wypowiedzenia. – A przecież pracownik przebywa w Kanadzie – podsumowała rozmówczyni "GW".