"Sueddeutsche Zeitung" przypomina, że rząd kanclerz Niemiec Angeli Merkel konsekwentnie utrzymywał, że rosyjski gazociąg Nord Stream 2 jest "prywatnym przedsięwzięciem biznesowym". Jednak poufne dotąd dokumenty - ujawnione przez gazetę - wskazują, jak mocno władze angażowały się w budowę rurociągu i jak ściśle współpracowały z odpowiedzialną za to spółką.
"SZ" zdobył dokumenty, bo wygrał w sądzie proces wytoczony niemieckiego ministerstwu gospodarki.
Po raz pierwszy ujawniają one, jak wytrwale Merkel i jej ministrowie, w tym późniejszy kanclerz Olaf Scholz, popychali projekt do przodu. Ani opór ze strony państw Europy Wschodniej, Brukseli czy Waszyngtonu, ani nikczemne działania reżimu Putina nie mogły niczego zmienić - opisuje dziennik.
Przypomnijmy: Nord Stream 2 był gotowy na początku września 2021 r. Rosja przekonywała, że gazociąg może wzmocnić bezpieczeństwo energetyczne w Europie. Jeszcze w 2022 r. Putin utrzymywał, że nie jest to projekt polityczny, a czysto komercyjny. Budowę gazociągu od samego początku ostro krytykowała Polska. Ostatecznie nie został on uruchomiony.
Niemcy brnęli do przodu. Sojusznicy wywierali presję na Merkel
Z notatki niemieckiego resortu gospodarki, którą ujawnił teraz "Sueddeutsche Zeitung", wynikało, że Niemcy pozostaną zależne od importu gazu z Rosji w dającej się przewidzieć przyszłości. "Całkowita rezygnacja z rosyjskiego surowca będzie niewykonalna przez lata i dziesięciolecia" - informowano w dokumencie.
Zamiast zmniejszać zależność od Moskwy niemiecki rząd ją zwiększa - głosiła tajna do tej pory notatka.
Według "SZ" z dokumentów wynika, że resort gospodarki Niemiec był szczególnie zaangażowany w rzekomo prywatny projekt Nord Stream 2.
Gazeta opisuje, że kiedy lobbyści Nord Stream udali się do Waszyngtonu w 2016 r., ówczesny ambasador Niemiec w USA Peter Wittig bronił planowanego rurociągu na spotkaniu ze krytycznie nastawionymi ekspertami, ostrzegając przed "przedstawianiem go jako politycznie motywowanego projektu niemiecko-rosyjskiego".
W sprawie gazociągu Angela Merkel miała odczuwać presję ze strony swoich sojuszników prawie na każdym spotkaniu.
Jak podaje "SZ", świadczą o tym notatki z przemówień. "Zdajemy sobie sprawę z politycznego wymiaru tego projektu i poważnie traktujemy obawy naszych partnerów, nie angażując się w dyskusję o zapobiegnięciu (temu przedsięwzięciu)" - głoszą notatki przygotowane na spotkanie z polską premier Beatą Szydło w kwietniu 2017 r.
Już w czerwcu 2021 r. polski parlament zwracał uwagę na rozmieszczenie rosyjskich wojsk przy granicy z Ukrainą i groźbę poważnego konfliktu zbrojnego u granic UE - przypomina dziennik.
26 października 2021 r. niemiecki resort gospodarki zakończył "przegląd bezpieczeństwa dostaw". Wnioski z tej analizy są jednoznaczne: nic nie stoi na przeszkodzie, by gazociąg ostatecznie zatwierdzić. Ale kilka miesięcy później Rosja dokonuje pełnowymiarowej inwazji na Ukrainę i rurociąg nigdy nie zostaje uruchomiony.
W lutym 2022 r. Niemcy wstrzymały proces certyfikacji Nord Stream 2, który miał doprowadzić, że gazociąg zacznie być użytkowany. Była to reakcja na uznanie przez Rosję dwóch separatystycznych obszarów we wschodniej Ukrainie. Decyzję podjął kanclerz Olaf Scholz.
Oba gazociągi - Nord Stream 1 i Nord Stream 2 zostały poważnie uszkodzone w wyniku eksplozji we wrześniu 2022 r., do jakiej doszło na morskich strefach ekonomicznych Szwecji i Danii.