Megajacht Nord wart 500 mld dolarów wpłynął w środę 5 października do portu w Hongkongu po tygodniowej podróży z Władywostoku. Należy on do Aleksieja Mordaszowa, którego Unia Europejska, Wielka Brytania i USA uznały za sojusznika Władimira Putina i nałożyły na niego sankcje - pisze Bloomberg.
USA ostrzegają Hongkong
Łagodne podejście Hongkongu do oligarchów budzi sprzeciw przedstawicieli amerykańskiej administracji. Ostrzeżenie w tej sprawie wystosował już rzecznik departamentu stanu USA.
Możliwość wykorzystania Hongkongu jako bezpiecznej przystani przez osoby fizyczne unikające sankcji nałożone przez wiele jurysdykcji dodatkowo podważa przejrzystość otoczenia biznesowego - pisze rzecznik departamentu w oświadczeniu przesłanym do agencji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dalej przedstawiciel administracji ostrzega, że reputacja miasta jako centrum finansowego jest uzależniona od przestrzegania przez niego międzynarodowych praw i standardów. Departament morski Hongkongu odparował w piątek, że chociaż akceptuje sankcje nakładane przez Radę Bezpieczeństwa ONZ, to nie będzie wdrażać "jednostronnych sankcji nałożonych przez inne jurysdykcje".
Amerykański biznes z coraz większą rezerwą do Hongkongu
Zachód ma obawy, że Hongkong będzie coraz przychylniejszy rosyjskim oligarchom i ułatwi im omijanie sankcji, gdyż będzie liczyć, że ci w zamian przetransferują swoje aktywa do tego portu. Dodatkowy niepokój wzbudza ograniczenie autonomii miasta przez Chiny, które odmawiają potępienia Kremla za atak na Ukrainę.
- Amerykańskie firmy coraz częściej postrzegają środowisko biznesowe Hongkongu z ostrożnością - stwierdził rzecznik departamentu stanu USA, cytowany przez Bloomberga.