W środę po południu złoto jest notowane po 1857 dolary za uncję, najwyżej od 9 lat. Historyczne maksimum to 1920 dolary za uncję. Rekord padł we wrześniu 2011 roku. Od początku tego roku notowania kruszcu poszły w górę o ponad 20 proc.
Wzrostowi cen w ostatnich dniach zdecydowanie pomógł słabszy dolar, który zbliżył się do 4-miesięcznych dołków. Inwestorzy przychylnie spoglądają na złoto w obawie przed inflacją, jaką może spowodować wszechobecna stymulacja fiskalna. Apetyt na cenny kruszec podnoszą rządy i banki centralne, które sygnalizują, że wsparcie będzie tak hojne, jak będą tego wymagać gospodarki.
Dodatkowym czynnikiem wzrostów cen złota są niezmiennie obawy o nawrót epidemii. Eksperci z TMS Brokers zwracają uwagę, że zaniepokojenie rynków wzmógł prezydent Donald Trump, który ostrzegł, że zanim USA uporają się z pandemią, sytuacja epidemiczna może się pogorszyć. Mało optymistycznych danych dostarczyło również Amerykańskie Centrum Kontroli Chorób, które w swoim raporcie zastrzega, że liczba aktywnych przypadków COVID-19 jest w niektórych stanach wyższa niż oficjalnie potwierdzona. Powodem tego mają być błędy w testowaniu osób z podejrzeniem choroby oraz uchybienia w przechowywaniu danych.
Wszystkie te czynniki łączą się z odświeżeniem konfliktu USA-Chiny, który uderza w rynki. Suma tych spraw powoduje, że popyt na złoto i inne metale szlachetne wciąż jest niezaspokojony.
Coraz bliżej historycznego maksimum
- Inwestorzy szukają bezpiecznej przystani, a złoto od lat doskonale spełnia taką rolę. Takie środowisko daje cenie złota przestrzeń do dalszych wzrostów i zdobywania kolejnych szczytów – ocenia Bartosz Sawicki, kierownik Departamentu Analiz TMS Brokers.
Dodatkowo słabnący dolar powoduje aprecjację metalu, który jest z nim ujemnie skorelowany. - W przypadku gdy nastąpi schłodzenie nastrojów na giełdach, a notowania indeksów giełdowych ulegną korekcie, złoto może jeszcze na tym skorzystać – tłumaczy Łukasz Zembik, ekspert rynku OTC w TMS Brokers.
Srebrna hossa
Choć inwestorzy większym sentymentem darzą ostatnio złoto, część z nich przypomniała sobie o srebrze, kiedy bariera wejścia na rynek złota została postawiona relatywnie wysoko. Notowania metalu osiągnęły we wtorek najwyższy od sierpnia 2016 poziom i cały czas rosną. Od dołka z marca kurs wzrósł prawie 77 proc.
Zobacz też: Emerytalna mapa Polski. Śląsk dostaje najwięcej, wschód kraju wciąż cierpi za niskie pensje
- Szacuje się, że w 2020 roku podaż tego surowca może spaść o ok. 4 proc i wyniesie lekko ponad 978 miliona uncji. To w głównej mierze efekt utrudnień w działalności kopalń w czasie pandemii COVID-19. Spowolnienie globalne z pewnością odbije się również na sile popytu na ten surowiec. Zapotrzebowanie ze strony sektora fotowoltaiki będzie prawdopodobnie niższe w bieżącym roku, ale długofalowa popularność paneli słonecznych i pojazdów elektrycznych, do których wykorzystywane jest srebro powinna cały czas generować zapotrzebowanie na metal – tłumaczy Łukasz Zembik.
Na rynkach mamy do czynienia z niecodzienną sytuacją, kiedy to rekordowym cenom metali szlachetnych towarzyszą rekordowe poziomy indeksów giełdowych. – Z rynku wyjawia się obraz troski o przyszłość i zabezpieczania się, przy jednoczesnym nie odpuszczaniu giełdowych okazji do zarobków – mówi Bartosz Sawicki.
Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie