W środę Izba zaapelowała do do prezesa Rady Ministrów Mateusza Morawieckiego, wicepremiera Jarosława Gowina oraz ministra zdrowia Adama Niedzielskiego. W liście skierowanym do ministrów hotelarze apelują o zachowanie ciągłości dalszej działalności branży.
Jak deklarują, są gotowi dostosować działalność do sytuacji epidemiologicznej. Oznacza to, że nie wszyscy goście skorzystaliby z hotelowych łóżek.
Czytaj więcej: Hotelarze mają problem. Brakuje ludzi do pracy
- W przypadku rozwoju epidemii hotelarze deklarują przygotowanie do przyjmowania gości, którzy wykonają testy na brak obecności wirusa lub też okażą dowód przebycia choroby, pokazujący obecność przeciwciał - informują hotelarze.
Przy tym zaznaczają, że są gotowi na weryfikację osób zaszczepionych. Zwracają jednak uwagę na brak odpowiedniego prawodawstwa, które mogłoby to regulować. - Odpowiednim zaświadczeniem, na podstawie którego hotele mogłyby przyjmować gości, jest Unijny Certyfikat Covid, szeroko stosowany w państwach UE od 1 lipca br - tłumaczą.
Izba, powołując się na informacje przekazane w liście, zaznacza, że hotele mają marginalne znaczenie w rozprzestrzenianiu koronawirusa.
- W związku z tym nie ma konieczności ich zamykania, szczególnie w dobie nabywania przez społeczeństwo coraz większej odporności zbiorowej z racji ukończonego cyklu szczepień bądź też odporności nabytej po przejściu choroby - tłumaczy Ireneusz Węgłowski, prezes IGHP.
Hotelarze powołują się na statystyki niemieckiego Robert Koch Institut, raportu holenderskiego oraz irlandzkiego, według których tylko niewielki odsetek zakażeń koronawirusem miał mieć miejsce w hotelach i punktach noclegowych.
- Natomiast analiza UK Hospitality opracowana przez analityków CGA (CG Analysts Ltd) ma dowodzić, że firmy w tym sektorze (hotelarskim) nie tylko nie były istotnymi miejscami transmisji koronawirusa w 2020 roku w Wielkiej Brytanii, ale także są wyjątkowo bezpieczne - zwracają uwagę hotelarze w apelu.