Wakacje rozczarowały, bon turystyczny nie pomógł branży hotelarskiej. Było to zresztą do przewidzenia, bo rodziny wybierają raczej tańsze obiekty noclegowe. Rzecz w tym, że nie ma szkoleń, konferencji, życie biznesu jeszcze nie wróciło do normy, turyści z zagranicy też nie dopisują, a to wszystko zawsze wpływało na obłożenie w hotelach.
Jak czytamy w "Rzeczpospolitej", w sierpniu blisko połowa hoteli w Polsce miała problemy z utrzymaniem płynności finansowej, jedna czwarta planuje zwolnienia, a 91 proc. hoteli zysków spodziewa się najwcześniej w końcu 2021 r.
Co więcej, z badania przeprowadzonego na początku września wśród 300 hoteli przez Izbę Gospodarczą Hotelarstwa Polskiego (IGHP) wynika, że nastroje w branży w sierpniu pogorszyły się w porównaniu z lipcem.
- W hotelach w dużych miastach i obiektach konferencyjnych sytuacja jest wciąż bardzo zła - mówił Ireneusz Węgłowski, prezes IGHP, cytowany przez "Rzeczpospolitą". Ucierpiały nawet hotele wypoczynkowe.
Nie pomaga też obniżenie cen. Według Dariusza Futomy, partnera zarządzającego firmy doradczej Horwath HTL w Polsce, kluczowe dla branży jest odblokowanie połączeń lotniczych i zniesienie limitów dla turystyki biznesowej.
Jak pisaliśmy w money.pl, branża hotelarska była jedną z tych, które najmocniej ucierpiały w wyniku zamknięcia gospodarki. Już na początku pandemii ogromne spadki było widać w branży turystycznej, restauracyjnej, kosmetycznej i hotelarskiej. Traciły także rozrywka, edukacja i branża modowa.
Lockdown minął, ale jak widać, klienci wciąż nie dopisują.