Elektryczne hulajnogi szturmem zdobywają popularność na ulicach dużych polskich miast. Ale przepisów regulujących to, gdzie i jak można na nich jeździć, nie ma.
- Mimo sporej liczby tych urządzeń, dalej nie ma regulacji, w jaki sposób należy traktować osobę poruszającą się na hulajnodze. Ministerstwo Infrastruktury stoi na stanowisku, że nie ma potrzeby wprowadzania zmian "na szybko", cokolwiek to znaczy - mówi money.pl Rafał Olejnik, adwokat i partner zarządzający kancelarii Dowlegal.
Zapytaliśmy więc ministerstwo, kiedy możemy liczyć na nowe przepisy. Czekamy na odpowiedź. Nowe regulacje bardzo by się przydały. Rafał Olejnik wyjaśnia, że dziś nie wiadomo bowiem, czy użytkownik hulajnogi elektrycznej powinien być traktowany jak rowerzysta, pieszy czy może samochód. - Tymczasem przy prędkościach, jakie rozwijają, ich liczbie i niedoświadczeniu użytkowników, stanowią realne zagrożenie - mówi prawnik.
"Użytkownik jest odpowiedzialny za wybór odpowiedzialnej i bezpiecznej trasy"
Nigdzie w prawie nie ma definicji hulajnogi elektrycznej. Policjanci działają na oślep i wlepiają mandaty za jeżdżenie tymi hulajnogami po ścieżakch rowerowych (od 20 do 500 zł), argumentując, że ścieżki są dla rowerów.
Firma Lime, która w Warszawie i Wrocławiu oferuje elektryczne hulajnogi na wynajem, do niedawna zakazywała w regulaminie poruszania się takimi pojazdami po chodnikach i po drogach publicznych.
Teraz zmieniła ten zapis i po prostu przestrzega: "Użytkownik jest odpowiedzialny za wybór odpowiedzialnej i bezpiecznej trasy… Drogi, pasy i trasy rowerowe mogą stać się niebezpieczne". Czyli wiadomo, że nic nie wiadomo.
Zapewne mało kto zdaje też sobie sprawę, jak wygląda odpowiedzialność cywilna w trakcie wypadków z udziałem hulajnogi. Co na przykład w sytuacji, kiedy jadący hulajnogą uderzy w auto za 300 tys. zł i spowoduje zniszczenia za 100 tys. zł?
- Będzie odpowiadał na zasadach ogólnych, jak człowiek, który np. wjedzie w auto rowerem. Dziś ani użytkownik roweru, ani użytkownik hulajnogi nie ma obowiązkowego ubezpieczenia OC - wyjaśnia Olejnik. Trzeba będzie więc zapłacić za straty z własnej kieszeni.
"Hulajnoga elektryczna to nie rower"
Ale kierowcy samochodu wcale nie będzie łatwo dostać te pieniądze. Dlaczego? - Bo hulajnoga nie ma obowiązku rejestracji, więc namierzenie takiego kierowcy hulajnogi może przypominać niedawną próbę odnalezienia sprawcy wypadku na stoku, który połamał 6-latkowi nogi - mówi Olejnik.
- To świetnie obrazuje, że hulajnoga elektryczna to nie rower. Każdy z nas na rowerze uczył się jeździć, ma doświadczenie i opanowanie. Wie, ile może. Na hulajnogę wsiada każdy. Nawet ten, kto nie jeździł na niej nigdy wcześniej - komentuje prawnik.
Państwo przegrywa z nowinkami
Problem prawa, które nie nadąża za rozwojem technologii, nie dotyczy tylko elektrycznych hulajnóg.
- Uber, wyceniany dziś na około 100 mld dol., działa na rynku polskim od 3 lat i nadal nie ma gwarancji rozwoju z racji braku sprecyzowanych przepisów. Kierowcy współpracujący z Uberem długi czas przewozili klientów jako osoby fizyczne, nieprowadzące działalności gospodarczej - mówi Rafał Olejnik.
Dopiero w marcu Sejm zajmie się nowelizacją ustawy o transporcie drogowym. W projekcie znajdą się wymogi, które spełnić będzie musiał każdy kierowca świadczący usługi przewozu osób - w tym również "uberowiec".
Drony i kryptowaluty jak na dzikim zachodzie
W podobną prawną lukę wpadli też użytkownicy dronów. Skutkiem tego był m.in. incydent nad lotniskiem im. Fryderyka Chopina w Warszawie, kiedy dron niebezpiecznie blisko podleciał do samolotu Lufthansy. Dopiero we wrześniu 2016 r. weszły w życie regulacje dotyczące użytkowania bezzałogowych statków powietrznych.
W kropce przez lata byli też przedsiębiorcy prowadzący działalność opartą na handlu i wymianie kryptowalutami. Bez osłony byli też kupujący. Choć bitcoin powstał i trafił do obrotu w 2009 roku, do niedawna w naszym prawie nie było na ten temat nawet akapitu.
Dopiero rok temu Sejm przyjął nowelizację ustawy o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy, która m.in. wprowadziła definicję waluty wirtualnej. Z początkiem tego roku zostały z kolei wprowadzone nowelizacje dotyczące podatków od kryptowalut.
Wcześniej wszyscy działali po omacku, jak obecnie jeżdżący elektrycznymi hulajnogami. - W myśl zasady "co nie jest zabronione, jest dozwolone", a chyba nie taką funkcję ochronną powinno spełniać państwo utrzymywane z pieniędzy podatników - mówi mecenas Rafał Olejnik.
W Kancelarii Premiera zapytaliśmy o przyczyny tak ślamazarnego tworzenia prawa, które w uzasadnionych polityką przypadkach może powstawać błyskawicznie. Czekamy na odpowiedź.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl