Sam fakt, że Huta Częstochowa rozpoczęła rozmowy z potencjalnymi inwestorami to jak najbardziej dobra informacja dla pracowników. Pozwoli im to zachować pracę, jeśli rozmowy potoczą się pomyślnie. Jednak jest dla nich też jedna zła informacja - nie dość, że wypłaty za czerwiec będą obniżone, to jeszcze na konta wpłyną z opóźnieniem.
Czytaj też: Hutnicy z Częstochowy protestowali przed PKO BP
Przypomnijmy, 28 czerwca właściciel Huty Częstochowa złożył wniosek o upadłość, w efekcie czego z przejęcia zakładu wycofał się Greybull Capital. Brytyjski fundusz - co uzasadniał - był zainteresowany działającym, a nie upadłym przedsiębiorstwem. Produkcja została wstrzymana już w maju. Stawką jest los ponad 1200 pracowników huty oraz 5 tys. z powiązanych z nią firm. Część już rozgląda się za inną pracą, w obawie przed najgorszym.
Mirosław Jacek Maciński, przewodniczący hutniczej "Solidarności", w rozmowie z portalem wnp.pl mówi, że najważniejsze to, iż tacy potencjalni inwestorzy w ogóle się pojawili. - Będziemy chcieli się z nimi spotkać, by dowiedzieć się, jakie są ich plany produkcyjne, zamiary wobec załogi itp. - zapewnia.
Jak dodaje Maciński, dla niego decyzja Greybull Capital jest niezrozumiała. - Nie wierzę, że powodem była ogłoszona upadłość, ponieważ Brytyjczycy wiedzieli przed rozpoczęciem rozmów, że tak się stanie. Być może chodziło o zbicie ceny zakupu Huty Częstochowa - dywaguje.
- Zarząd milczy, nikt nic nie wie, a załoga jest coraz bardzie poirytowana całą sytuacją. Wiele osób zaczęło rozglądać się za inną praca i praktycznie każdy liczy się z najgorszym możliwym scenariuszem - mówi w rozmowie z wnp.pl jeden z pracowników huty.
Huta Częstochowa została sprywatyzowana w 2005 roku i stała się własnością ukraińskiego Związku Przemysłowego Donbas (ISD). To jedyny producent w Polsce grubych blach m.in. dla przemysłu stoczniowego i obronnego.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl