W nocy z czwartku na piątek Stany Zjednoczone i Wielka Brytania przeprowadziły atak na pozycje rebeliantów Huti w Jemenie. Uderzenie jest odpowiedzią na powtarzające się incydenty, do których od miesięcy dochodzi na Morzu Czerwonym. Terroryści wspierani przez Iran przeprowadzili już kilka akcji przeciwko zachodnim statkom transportowym.
Z powodu akcji rebeliantów statki towarowe wybierają dłuższą trasę, która jest także droższa, co przełoży się wyższe ceny dla konsumentów. Szacuje się, że ataki wpłynęły na transporty przewożące towary o łącznej kwocie 200 mld dol. W górę poszły już ceny ropy - tuż po nocnym ataku USA i innych krajów na pozycje bojowników Huti w Jemenie.
Huti i drożyzna
Jak pisaliśmy na money.pl - rynek wyraźnie zareagował na nocne wydarzenia. W piątek nad ranem ropa Brent drożała o 2,4 proc. - osiągnęła notowania na poziomie ponad 79 dol. Kontrakty terminowe na ropę WTI wzrosły z kolei o 2,5 proc. - do niemal 74 dol. Amerykanie zaczynają więc już płacić za nocny atak. Notowania walut zmieniły się w niewielkim stopniu. W niewielkim stopniu - ok. 1 proc. - podrożało też złoto.
Należy spodziewać się kolejnych wahań na rynkach, jeśli Huti spełnią swoje groźby i będą dalej atakować statki. To może oznaczać kolejne próby odwetu ze strony Zachodu.
"Na przełomie roku, w ciągu jednego tygodnia, stawka za przewóz jednego kontenera z Azji Wschodniej do Europy Północnej wzrosła około dwukrotnie, do 4000 dol. Średnia cena na trasie Azja Wschodnia - porty śródziemnomorskie skoczyła do 5175 dol., a niektórzy przewoźnicy żądali 6000 dol. za kontener. Na pewno nie ułatwi to walki rządów i banków centralnych z inflacją" - czytamy w "Rz".
Globalny handel już miał się skurczyć o 1,3 proc. Przed kryzysem przez Morze Czerwone dziennie przepływało 500 tys. kontenerów, natomiast w grudniu ta liczba spadła do 200 tys. Alan Baer, prezes morskiej firmy przewozowej OL-USA już zapowiedział, że "wyższe koszty transportu będą odczuwalne w łańcuchach dostaw i przez konsumentów w pierwszym kwartale".