Kary to efekt potężnej afery, jaka wstrząsnęła francuskim oddziałem firmy Ikea w 2012 roku. Ujawniony przez prasę skandal, a następnie otwarta przez śledczych w 2012 roku sprawa Ikei ujawniła zorganizowany system monitorowania pracowników i niektórych klientów.
Szefowie Ikei uzyskali nielegalny dostęp do akt kryminalnych, wyciągów bankowych, zlecali również śledzenie aktywności w mediach społecznościowych swoich pracowników i klientów.
W sprawie sądzono piętnaście osób, byłych kierowników firmy, kierowników sklepów, policjantów oraz szefa prywatnej firmy detektywistycznej, która dostarczała nielegalnych danych zarządowi firmy.
Ikea została oskarżona o ukrywanie kilku przestępstw, m.in. związanych z "naruszeniem tajemnicy zawodowej" oraz "zbieraniem danych osobowych w sposób oszukańczy, nieuczciwy lub niezgodny z prawem".
Według prokuratora nielegalne praktyki miały miejsce na początku lat 2000., ale przestępstwa z poprzednich lat uległy przedawnieniu.
Były dyrektor generalny Ikea France Jean-Louis Baillot został skazany na dwa lata więzienia w zawieszeniu i grzywnę w wysokości 50 tys. euro. Proces w tej sprawie rozpoczął się w marcu br. Prokuratura żądała dwóch milionów kary dla Ikea France, oskarżając firmę o "masową inwigilację" swoich pracowników.
Ikea zatrudnia we Francji około 10 tys. pracowników i ma 34 sklepy na terenie kraju. W związku z rewelacjami opublikowanymi w prasie szwedzki gigant meblowy zapowiedział szereg działań mających na celu przywrócenie reputacji firmie i wyciągnięcie wniosków z tego skandalu.