- Zapewniamy pełne wsparcie menedżerce, której w środę postawiono zarzuty w związku ze zwolnieniem pracownika sklepu IKEA w Krakowie. Udzielamy jej wszelkiej pomocy, jaka jest potrzebna - informuje w rozmowie z money.pl Aneta Gil, liderka ds. komunikacji zewnętrznej w IKEA.
Tak firma reaguje na informacje o prokuratorskich zarzutach dla jednego z pracowników. O sprawie informowaliśmy tutaj. Wszystko zaczęło się ponad rok temu, gdy pracę w krakowskim sklepie stracił jeden z zatrudnionych. Poszło o wpisy na wewnętrznym forum spółki. Zwolniony przekonuje, że został zwolniony z pracy za cytowanie Biblii, firma odpowiada, że Biblia nie miała tutaj nic do rzeczy.
Jak informuje Polska Agencja Prasowa, Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga uznała, że w sprawie byłego już pracownika IKEA przedstawi zarzuty kierowniczce działu HR w tej firmie.
- Na tym etapie nie komentujemy sprawy. Pragniemy jedynie podkreślić, że współpracujemy z prokuraturą - dodaje Aneta Gil.
W skrócie historia wygląda tak: "Tomasz" (imię zmienione) stracił pracę po tym, gdy sprzeciwił się polityce firmy, która wspierała akcję Miesiąca Dumy LGBT. I zachęcała do udziału w niej również swoich pracowników, głównie na internetowym, wewnętrznym forum.
Pracownicy byli zachęcani - choć nie zmuszani - by na przykład stosować inne zwroty w rozmowach z kolegami czy klientami. Zamiast "mąż" i "żona" mogliby stosować neutralne słowo "partner".
"Akceptacja i promowanie homoseksualizmu i innych dewiacji to sianie zgorszenia" - tak rozpoczął swoją internetową wypowiedź były już pracownik IKEA.
Dalej faktycznie zacytował fragmenty Starego Testamentu. "Pismo Święte mówi: biada temu, przez którego przychodzą zgorszenia, lepiej by mu było uwiązać kamień młyński u szyi i pogrążyć go w głębokościach morskich". A także: "Ktokolwiek obcuje cieleśnie z mężczyzną, tak jak się obcuje z kobietą, popełnia obrzydliwość. Obaj będą ukarani śmiercią, a ich krew spadnie na nich" - napisał. Pod komentarzem pojawiło się kilka polubień (na wzór znanych z Facebooka lajków).
Do sprawy szybko odniosła się firma. Umieściła krótki komentarz. "W imieniu firmy: W IKEA cenimy różnorodność i równość wszystkich pracowników. Postawa wyrażona w powyższym komentarzu jest niezgodna z wartościami IKEA i tym samym nie jest akceptowana w nasze organizacji. Sprawa tego komentarza zostanie rozpatrzona indywidualnie" - odpowiedzieli przedstawiciele firmy. Wiadomość również zebrała kilkanaście polubień.
Dyskusja na tym wcale się nie skończyła. "Rozumiem, że w naszej firmie osoba LGBT ma prawo wyrażać swoje poglądy i przekonania (jest wręcz do tego zachęcana) a katolik już nie? Fajna 'równość'" - napisał "Tomasz".
Odpowiedź? Inny pracownik napisał, że "pomiędzy wyrażaniem swoich poglądów a postawą ocierającą się o promowanie nienawiści i życzenia śmierci jest olbrzymi dystans, który nie został zachowany".
IKEA w krótkich słowach - już po zwolnieniu - wyjaśniła w oświadczeniach swoją decyzję. "W przypadku, gdy istnieje chociażby ryzyko naruszenia dóbr lub godności osobistej innych pracowników podejmujemy działania, zawsze zgodnie z prawem pracy i naszymi wartościami. We wspomnianym w piśmie przypadku, w naszej ocenie, taka właśnie sytuacja miała miejsce".
- Pracownik faktycznie wykorzystał cytaty ze Starego Testamentu mówiące o śmierci, krwi w kontekście tego, jaki los powinien spotkać osoby homoseksualne. Wielu pracowników poruszonych tym wpisem kontaktowało się z naszym działem kadr - argumentowała spółka. - Nie poglądy stanowiły problem, ale sposób wyrażania swoich opinii, który wyklucza inne osoby. Podobne działania podjęlibyśmy w przypadku naruszenia godności każdej innej grupy, np. katolików - dodawała.
Prokuratura ma jednak inne zdanie. "Wpis pracownika z podaniem cytatów nie był atakiem na określoną osobę spośród współpracowników, a odpowiedzią na wcześniejsze działanie pracodawcy" - poinformował Marcin Saduś, rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga. Jego słowa cytuje Polska Agencja Prasowa.
Zwolnienie było więc zdaniem prokuratury naruszeniem konstytucyjnych praw pracownika. I stąd decyzja o postawieniu zarzutów kierowniczce ds. zarządzania zasobami ludzkimi. Grozi jej grzywna, kara ograniczenia wolności lub nawet 2 lata więzienia.
O sprawie pisaliśmy w materiale pt. "IKEA zwalnia pracownika za cytowanie Biblii. Dotarliśmy do pełnych wpisów z wewnętrznego forum firmy". Prezentowaliśmy również pełną korespondencję pomiędzy byłym pracownikiem a resztą załogi.