Opowiada, że wyliczenie średniego zarobku łatwe nie jest. Przeciętny górnik wyciągnie jakieś 3,5 tysiąca na rękę. Górnicy niechętnie opowiadają jednak o przywilejach, które podbijają ich realną pensję o dodatkowe kilkaset złotych miesięcznie.
- Najwięcej zawsze dostaje ten, co robi na przodku. On zarabia odrobinę mniej od kierownika, to robota wymagająca doświadczenia, warunki są ciężkie. Z tym nikt nie dyskutuje. A im dalej od przodka, tym zarobki mniejsze – mówi nam Andrzej, 25-latek, zatrudniony kilka miesięcy temu w jastrzębskiej kopalni. Sam niedawno dostawał niewiele ponad 2 tysiące na rękę, ale powoli pnie się po szczeblach podziemnej kariery. Bo na powierzchni nie miałby większych szans na regularne podwyżki i dodatki.
Teoretycznie nawet pracownicy na powierzchni mogą mieć niezłą grupę zaszeregowania, ale różnicę robi jeszcze tzw. Karta Górnika. Ona daje prawo do wyższej pensji, w zależności od stażu pracy. Im dłużej robisz na grubie (kopalni), tym więcej zarabiasz. Ile? Po 15 latach pracy to może być o 60 proc. więcej, sam taki jubileusz to premia w wysokości trzech czwartych pensji. Po 20 latach górnik dostanie jedną wypłatę w prezencie.
Obejrzyj: Emerytury stażowe. "Głos związkowców nie jest głosem pracowników"
Górnikom przysługuje również wcześniejsza emerytura. Warunek: skończone 55 lat i 35-letni staż pracy (w tym 10 lat jako górnik). Jeśli górnik przepracował 25 lat pod ziemią, może odejść na emeryturę bez względu na wiek. Do tego dochodzą tzw. deputaty węglowe, czyli bezpłatny przydział kilku ton węgla.
Przywileje – tylu dodatków nie ma nikt
Na wysokość wynagrodzenia górnika składa się nawet kilkanaście elementów. Pierwszy to firma, w której się pracuje.
- Wiadomo na przykład, że Jastrzębska Spółka Węglowa płaci lepiej niż kopalnie z Polskiej Grupy Górniczej. Można powiedzieć, że pensja jest u nas o jakieś 20 proc. wyższa. Wiadomo, z wydobyciem nie jest źle, kopalnia zarabia, to płaci. Tak jest teraz, nie wiadomo jak będzie za rok, dwa - mówi nam górnik.
W większości kopalń należących do państwa podstawowe zarobki nie są jakąś wielką tajemnicą, bo obowiązują układy zbiorowe wynegocjowane przez związki zawodowe. Zawierają szczegółowe wyliczenia dotyczące przeliczników wpływających na wysokość uposażenia. Najważniejsze są miejsce pracy i skala jej trudności.
Najemnicy mają gorzej
Drugi kluczowy element to forma, w jakiej zatrudniony jest górnik. Najlepiej mają ci, którzy pracują bezpośrednio w kopalni, a nie w którejś ze spółek zależnych.
- To agencje pracy, dostarczające kopalniom tańszej siły roboczej. Niby stawki są takie same, ale "własny" górnik zawsze ma przywileje. Pracownik z agencji nie dostanie dodatków, premii, kredkowego (na przybory szkolne dla dzieci), deputatu. A to też są całkiem konkretne sumy - twierdzi Andrzej.
Jeden z węglowych menedżerów opowiada, że w jego spółce górniczej ludzie mają 16 dodatkowych przywilejów. Trzynastka, czternastka, deputat, pieniądze dla dzieci pod choinkę, kredkowe, dodatkowe dni wolne, wcześniejsze emerytury, dopłaty do urlopów. Do tego dochodzą kilkudziesięciotysięczne odprawy dla odchodzących z pracy, spore i umarzane po kilku latach pożyczki dla młodych rodzin. Sam deputat węglowy to (w zależności od firmy) od 3 do 8 ton węgla wartego obecnie ponad 800 złotych za tonę. Czyli 2400 - 6400 złotych rocznie.
Dokładna lista przywilejów i wysokość świadczeń zależą na ogół od siły związku zawodowego na kopalni. Im lepiej zorganizowany, tym więcej jest w stanie ugrać dla swoich członków. Niezłą finansowo opcją mogą też być dla górników weekendowe dniówki. Są o wiele lepiej płatne, przepracowując 2-3 dodatkowe dni można zarobić 400-600 złotych miesięcznie (wysokość zależy od kopalni, są i takie, w których płaci się symbolicznie).
Wszystko to sprawia, że wyliczenie średniej górniczej pensji jest dość trudne. Sami górnicy często powtarzają, że zarabiają mniej od kasjerek z Biedronki. Porównanie wydaje się nieco absurdalne, ale faktem jest, że początkujący w tym zawodzie dostanie zdecydowanie mniej niż "na kasie" w sklepie. Ale potem jego pensja rośnie w zależności od stażu i doświadczenia.
To sprawia, że jeśli porównamy pensje trzech ludzi pracujących pod ziemią, to jeden będzie zarabiał 2,5 tysiąca na rękę, drugi 3,5 tys., a trzeci spokojnie wyciągnie ponad 7 tys. Pierwszy będzie zatrudniony przez agencję pracy, drugi przez kopalnię a trzeci będzie miał największy staż i najbardziej odpowiedzialne zadania. Wliczając dodatki, pensja ostatniego realnie sięgnie nawet ok. 10 tysięcy miesięcznie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl