Ile warty jest "fach" w ręku? Czy myśląc o swojej przyszłości warto myśleć o mniej popularnych zawodach, jak traktorzysta, krawiec, konfekcjoner czy betoniarz?
Nad tym wszystkim zastanawia się wiele osób, które zaczynają ścieżkę zawodową - ale i niemało osób myśli nad przebranżowieniem, zwłaszcza w czasach pandemii. Sprawdziliśmy więc wraz z serwisem wynagrodzenia.pl zarobki w tych zawodach i skonfrontowaliśmy te dane z opinią eksperta.
Przeciętne pensje, jak wynika z analiz wynagrodzenia.pl, nie są jednak w takich zawodach zbyt wysokie.
Fach budowlany bardziej opłacalny
Mediana zarobków jest stosunkowo wysoka w zawodach budowlanych - cieśla w Polsce może liczyć na nieco ponad 4,5 tys. zł brutto, dekarz na ok. 4 tys., a betoniarz - na 3,8 tys. zł.
Oczywiście najlepsi zarabiają więcej - 25 proc. polskich cieśli zarabia ponad 5,6 tys. zł. Planując karierę cieśli, warto jednak wziąć pod uwagę, że z wiekiem zarobki ostro spadają. Cieśla, który ma od 18 do 25 lat, zarabia przeciętnie 5,3 tys. zł brutto. Jednak cieśla pomiędzy 40-stką a 50-tką może już liczyć zwykle na 4,5 tys. zł.
Czytaj też: Średnia pensja to 5 tys. zł? Nawet nie połowa tego. Oto cała prawda o zarobkach w Polsce
Na niektórych serwisach ogłoszeniowych można znaleźć sporo propozycji dla zawodowych traktorzystów. Sporo z nich dotyczy pracy za granicą. Jednak w Polsce nie jest to specjalnie dobrze opłacany fach. Przeciętna pensja to 3,4 tys. zł.
Jeszcze mniej zarobi zawodowy krawiec (przeciętnie 3 tys.) czy szwaczka (2,9 tys.). Na ledwo ponad 3 tys. może zwykle liczyć intendent, czyli specjalista od zaopatrzenia większych instytucji w artykuły żywieniowe. Z danych wynagrodzenia.pl wynika, że najlepiej zarabiają intendenci pracujący w administracji samorządowej - ok. 3,5 tys zł.
Biorąc pod uwagę oferty z największych serwisów, nie ma dziś wielkiego zapotrzebowania na konfekcjonerów, czyli specjalistów od pakowania produktów zgodnie z wytycznymi do konkretnych artykułów. Przeciętna pensja na takim stanowisku też nie jest zbyt wysoka - to nieco ponad 3,1 tys. zł brutto.
Nienajlepiej zarabiają też portierzy - przeciętna pensja na tym stanowisku to ok. 2,9 tys. zł. Nawet praca w dużym mieście nie gwarantuje w tym fachu dobrej pensji. W Warszawie zarabia się zwykle ok. 3 tys., a w Krakowie - nieznacznie ponad 2,9 tys.
Niewysokie stawki są na rynku jubilerskim - przeciętna pensja to 3150 zł. Bardziej opłacalna może być kariera hydraulika. Tacy fachowcy zarabiają zwykle ok. 3,8 tys. zł, ale 25 proc. z nich zarabia ponad 4,8 tys. zł.
Twardy fach? Ekspert poleca
Trudno uznać takie wynagrodzenia za zachęcające - zwłaszcza biorąc pod uwagę, że przeciętne wynagrodzenie w średnich i dużych firmach wyniosło w lutym ponad 5,5 tys. zł brutto.
Krzysztof Inglot, prezes firmy Personnel Service S.A., nie uważa jednak, by takie zawody odrzucać. Wręcz przeciwnie, uważa, że takie umiejętności są bardzo pożądane na rynku pracy.
- Jeśli chodzi o cieśli, dekarzy czy traktorzystów, to na pewno jest popyt na pracę w tych zawodach. Pensje nie są najwyższe, ale są dość stabilne - mówi Inglot w rozmowie z money.pl.
I wymienia długą listę zalet takich zawodów. - Dają możliwość szybkiego i względnie łatwego przekwalifikowania się. Weźmy dekarza. Niewiele stoi na przeszkodzie, by taki specjalista zajął się kładzeniem na dachach instalacji fotowoltaicznych. A jak wiemy, na takie instalacje popyt jest ogromny - opowiada.
- Idziemy dalej. Traktorzysta. Nie ma w tym zawodzie może wielkich pieniędzy, ale można łatwo się przekwalifikować na operatora dźwigów w portach. To już intratne zajęcie, można zarobić nawet trzy razy więcej niż traktorzysta - mówi ekspert od rynku pracy.
Inglot podkreśla też, że takie zawody są stosunkowo odporne na automatyzację. Choć potrafi sobie dość łatwo wyobrazić autonomiczne traktory, to zaznacza, że to jeszcze pieśń przyszłości.
- Dopiero po tym, gdy ostatni kierowcy ciężarówek będą tracić pracę, będą prawdopodobnie wdrażane takie rozwiązania. Ale to jeszcze perspektywa wielu lat, więc traktorzyści długo będą mieli co robić - prognozuje Inglot.
Szybciej, jego zdaniem, nowoczesne technologie będą wypierać niektóre zawody biurowe. - Sztuczna inteligencja przejmuje na przykład coraz więcej zadań tradycyjnie przypisanych księgowym - zauważa.
- Myśląc o radach zawodowych dla naszych dzieci, nie warto sugerować się tym, jak wygląda teraz, ale jak będzie wyglądał za kilka, kilkanaście lat. A umiejętności wyćwiczone będą znaczyć wtedy więcej niż sucha, książkowa wiedza - mówi Inglot.
- Oczywiście nie tylko twarde, praktyczne umiejętności będą się liczyć w przyszłości. Także, a może i przede wszystkim, miękkie kompetencje, jak kreatywność, umiejętność analizy danych, zarządzanie kryzysami czy też rozumienie różnic kulturowych - uważa ekspert.