Zgodnie z danymi GUS inflacja CPI zwiększyła się w styczniu do 9,2 proc. rdr wobec 8,6 proc. w grudniu 2021 r. Tym samym inflacja kształtuje się na najwyższym poziomie od listopada 2000 r. i od 10 miesięcy pozostaje powyżej górnej granicy odchyleń od celu inflacyjnego NBP (3,5 proc. rdr). Póki co dobrą wiadomością jest fakt, że wraz z rosnącą inflacją dobrze radzi sobie cała gospodarka, wzrastając w ostatnim kwartale powyżej 7 proc.
Rząd wspiera inflację, zamiast ją hamować
Zdaniem ekonomistów ING wiele wskazuje na to, że ten trend w I kw. tego roku się nie zmieni. Jak przekonują, Omikron mniej szkodzi popytowi zewnętrznemu niż Delta i na razie konsumpcja zachowuje się jakby inflacji nie było. Z kolei na rynku pracy dostrzegają oni spiralę płacowo-cenową, co wraz z wydatkami budżetu wspierającymi "stronę popytową" wzmacnia wzrost cen w gospodarce. Według nich budżet bowiem powinien bardziej pomagać stronie podażowej (więcej produktów na rynku).
"Żadną pociechą jest to, że inflacja w styczniu tego roku nie przebiła 10 proc. Naszym punktem uwagi jest to, że sytuacja gospodarcza i polityka fiskalna wspiera długotrwałą inflację, czyli wysoką inflację bazową, podczas gdy CPI będzie spłaszczony przez tarczę antyinflacyjną" - napisali na Twitterze specjaliści pomarańczowego banku. Przypomnijmy, że inflacja bazowa to taka z wyłączeniem cen energii i żywności.
Na początku tygodnia Jakub Olipra, ekspert Credit Agricole, pisał, że zgodnie z opublikowanymi przez GUS niepełnymi danymi "główną przyczyną wzrostu inflacji w styczniu była wyższa inflacja bazowa, która zgodnie z naszymi szacunkami zwiększyła się w styczniu do 6,1 proc. rdr wobec 5,3 proc. w grudniu i tym samym ukształtowała się ona na najwyższym poziomie od czerwca 2001 r.
Jak argumentuje, silny wzrost inflacji bazowej odzwierciedla utrzymującą się szeroką presję inflacyjną w polskiej gospodarce. Pomogła jej też podwyższona akcyza za papierosy i alkohol.
To wszystko może więc tłumaczyć, dlaczego w ostatnich miesiącach prezes NBP wykonał "hawkish pivot" (stał się bardziej jastrzębiem, niż gołębiem) i "do walki z inflacją dołożył umocnienie złotego oraz mówił, że podwyżki nie zaszkodzą gospodarce, bo bezrobocie jest niskie" - jak komentują analitycy ING.
"NBP jest gotowy do dalszych zdecydowanych ruchów. Dobrze czujemy się z prognozą PKB na 2022 r. powyżej konsensusu (ING 4,5 proc.rdr)" - kończą.
Może dojść do rozregulowania gospodarki
Podsumowując, wysoka inflacja może tak szybko Polski nie opuścić. Szczególnie, jeśli rząd zamierza przedłużyć tarczę antyinflacyjną na kolejne miesiące.
- Tarcze przejściowo hamują ceny administracyjne, ale wzrost cen rozlewa się na kategorie kształtowane rynkowo, gdzie nie można cen regulować administracyjnie. Tarcze pozwoliły spłaszczyć szczyt inflacji, ale zachowanie inflacji bazowej w styczniu i dalsze rozszerzanie tarcz i innych dodatków inflacyjnych spowoduje istotne wydłużenie okresu wysokiej inflacji - przewidywał kilka dni temu Rafał Benecki, główny ekonomista ING.
Jego zespół ostatnio napisał wprost, że inflacja w przyszłym roku może wynieść nawet 8 proc. Dodając do tego kolejne prezenty dla elektoratu w postaci np. transferów gotówkowych, maluje nam się obraz rozjeżdżających polityk - monetarnej i fiskalnej.
Z jednej strony rząd będzie wciąż dosypywał do gospodarczego pieca, z drugiej NBP będzie musiał ten żar gasić, znacznie mocniej podnosząc stopy procentowe. W takich warunkach inflacja szybko z Polski nie wyjedzie, a cała gospodarka może niepotrzebnie się rozregulować.
Kilka dni temu w programie "Money. To się liczy" prof. Jerzy Hausner, były wicepremier, minister gospodarki i uznany ekonomista przestrzegał, że jeśli nie będzie wspólnego, odpowiednio dopasowanego działania rządu i władz monetarnych, polska gospodarka może zostać rozchwiana. - Brak współdziałania będzie prowadził do sytuacji proinflacyjnych, a nie ograniczania inflacji - mówił.
Jeśli chcecie o tym problemie poczytać więcej, zachęcamy do kliknięcia w nasz tekst: "Rząd gra na nosie NBP. "Nawiedziły nas trzy wiedźmy".