W ubiegłym roku, w którym do Polski dotarła epidemia koronawirusa, w naszym kraju zmarło 486 tys. osób, o 82 tys. więcej niż wyniosła średnia liczba zgonów w latach 2016-2019, wynika z danych zebranych w Rejestrze Stanu Cywilnego.
Nadliczbowe zgony, po angielsku nazywane "excess mortality”, pokazują ukryte ofiary epidemii. Odnoszą się do liczby zgonów w czasie kryzysu, która wykracza poza poziom, jaki obserwowaliśmy w normalnych warunkach.
To bardziej kompleksowa miara całkowitego wpływu pandemii na śmiertelność niż tylko liczba zgonów z powodu COVID-19. Obejmuje bowiem również przypadki śmiertelne z powodu COVID-19, które nie zostały prawidłowo zdiagnozowane i zgłoszone, a także zgony z innych przyczyn, które można przypisać ogólnemu kryzysowi w systemie ochrony zdrowia.
Mówiąc prościej: gdy szpitale nastawiają się na leczenie chorych na COVID-19, dostęp do leczenia innych chorób, ich diagnostyki i profilaktyki jest utrudniony. Dodatkowo część osób rezygnuje z wizyty u lekarza w obawie przed zakażaniem. Dane uwzględniają również spadek liczby zgonów z innych przyczyn, takich jak wypadki, których mogło być mniej, np. z powodu ograniczeń w dojazdach do pracy lub podróżowaniu w okresach lockdownu.
Zobacz też: Walka z COVID-19 na kredyt. Długi państw rosną do niespotykanych wcześniej rozmiarów
O ile w czerwcu i lipcu liczba zgonów w Polsce była jedynie o 5 proc. wyższa niż średnia z czterech poprzednich lat, w sierpniu i wrześniu odsetek ten wzrósł do 11 proc., widać więc było lekką tendencję wzrostową. W październiku obserwowaliśmy znaczne pogorszenie – nadmierna śmiertelność wzrosła do 45 proc., wynika z danych Eurostatu.
Najgorsze miało dopiero nadejść – statystyki wystrzeliły w listopadzie, kiedy w Polsce zmarło o 97 proc. osób więcej niż średnio w czterech poprzednich latach. Tym samym zajęliśmy niechlubne pierwsze miejsce w rankingu wszystkich krajów UE. Na drugiej pozycji znalazła się Bułgaria, gdzie odsetek ten wyniósł 94 proc.
Listopad 2020 był "czarnym miesiącem", w którym liczba zgonów w Polsce zwiększyła się z ok. 30 tys. obserwowanych w ubiegłych latach do ok. 60 tys. W grudniu natomiast nadmierna śmiertelność sięgnęła 50 proc. W tym miesiącu zmarło 48,5 tys. Polaków (dane do 27 grudnia).
Zobacz też: Koronawirus w Polsce. Mamy dodatkowy problem
Wiadomo jednak, że w niektórych krajach Europy Zachodniej, np. we Włoszech, dramatyczny był pierwszy kwartał ubiegłego roku. Tam bowiem epidemia koronawirusa dotarła wcześniej niż do Polski. Niestety, nawet jeśli spojrzymy na dane o nadliczbowych zgonach za cały ubiegły rok, znów nie wypadamy dobrze.
W całym 2020 roku w Polsce, w przeliczeniu na milion mieszkańców, zmarło o 2 tys. osób więcej niż średnio w latach 2015-2019. To daje nam drugie miejsce w Europie, zaraz za Bułgarią, gdzie liczba ta wyniosła 2,2 tys. na milion mieszkańców. Tak wynika z danych Eurostatu i GUS, które zebrali Jakub Lipiński i Bartosz Paszcza z Klubu Jagiellońskiego.
Wspomniane 2 tys. nadliczbowych zgonów na milion mieszkańców w Polsce dotyczą całego poprzedniego roku, czyli 53 tygodni. Tak kompleksowe dane zaraportowało tylko 13 państw. Jeśli jednak porównamy dane do 20 grudnia, do kiedy podały je 22 kraje, również jesteśmy na drugiej pozycji, zaraz za Bułgarią.