Ceny w Polsce rosną w tempie 6,8 proc. w skali roku. Informacje o tym, co i jak drożeje, GUS zaprezentował w poniedziałek. Teraz głos w temacie zabrał NBP, który opublikował bardziej specjalistyczne wskaźniki inflacji bazowej, które pokazują drożyznę od nieco innej strony.
Wskaźnik inflacji bazowej pozwala zidentyfikować, co jest skutkiem przejściowym, a co trwałą zmianą presji cenowej. Jest to możliwe dzięki wyłączeniu najbardziej zmiennych cen żywności i energii.
Co pokazują dane NBP? Potwierdzają, że drożyzna nie odpuszcza i szybko nie odpuści. Inflacja bazowa po wyłączeniu cen żywności i energii wyniosła w październiku 4,5 proc. wobec 4,2 proc. odnotowanych we wrześniu.
Wynik ten nie zaskoczył tym razem ekonomistów, którzy rysują wykresy i zauważają, że skala wzrostu inflacji robi duże wrażenie.
Ekonomiści Banku Pekao wskazują, że mamy do czynienia z "nowym cyklicznym maksimum". Dodają, że pozostałe miary inflacji bazowej również są najwyższe od 20 lat.
NBP podał też, że inflacja bazowa po wyłączeniu cen administrowanych wyniosła 6,5 proc. Tym samym w porównaniu z wrześniem wzrosła aż o 1 pkt. proc. Z kolei inflacja bazowa po wyłączeniu cen najbardziej zmiennych wyniosła 5 proc. wobec 4,1 proc. poprzednio.
Kolejne podwyżki stóp procentowych
Ekonomiści BNP Paribas w komentarzu do najnowszych danych NBP wskazali, że przy dobrej sytuacji na rynku pracy można się spodziewać kolejnych podwyżek stóp procentowych. Ich zdaniem, NBP w celu wyhamowania rosnących cen zdecyduje się w grudniu na kolejną podwyżkę o 0,5 pkt. proc.
Podobne prognozy innych banków pojawiły się także po poniedziałkowych danych GUS o inflacji. Niektórzy nawet sugerowali bardziej zdecydowaną reakcję NBP i podwyżkę głównej stawki oprocentowania o 0,75 pkt. proc.
Jeśli te zapowiedzi się spełnią, główna stawka oprocentowania w banku centralnym przekroczy poziom sprzed pandemii (1,5 proc.). Od listopada wynosi 1,25 proc.