Ceny w Polsce rosną najszybciej od 20 lat. W rok skoczyły średnio o 5,9 proc. Informacje o tym, co i jak drożeje, GUS zaprezentował w piątek. Wynik okazał się jeszcze wyższy niż sugerowały wstępne szacunkowe wyliczenia tych samych urzędników.
Narodowy Bank Polski (NBP), odpowiedzialny za stabilność cen w kraju, od dłuższego czasu tłumaczy drożyznę czynnikami niezależnymi od polityki banku. Wskazuje na drożejące paliwa, energię itp. Sam prezes Adam Glapiński zapewnia przy tym, że nie dopuści do utrwalenia wysokiej inflacji w dłuższym horyzoncie czasowym i m.in. z tego względu zdecydowano o wzroście stóp procentowych.
Lepszy obraz w sytuacji związanej z cenami dają opublikowane w poniedziałek statystyki NBP, które pokazują tzw. inflacje bazową.
Wskaźnik inflacji bazowej pozwala zidentyfikować, co jest skutkiem przejściowym, a co trwałą zmianą presji cenowej. Jest to możliwe dzięki wyłączeniu najbardziej zmiennych cen żywności i energii. I także bez nich widać, że drożyzna nie odpuszcza.
Inflacja bazowa po wyłączeniu cen żywności i energii wyniosła 4,2 proc. we wrześniu wobec 3,9 proc. odnotowanych w sierpniu - podał NBP. Prognozy ekonomistów zakładały niższy wynik - na poziomie 4,1 proc.
NBP podał też, że inflacja bazowa po wyłączeniu cen administrowanych wyniosła 5,5 proc. Tym samym w porównaniu z sierpniem wzrosła o 0,4 pkt. proc. Z kolei inflacja bazowa po wyłączeniu cen najbardziej zmiennych wyniosła 4,1 proc. wobec 3,8 proc. poprzednio.
NBP o inflacji bazowej
"Narodowy Bank Polski co miesiąc wylicza cztery wskaźniki inflacji bazowej, co pomaga zrozumieć charakter inflacji w Polsce. Wskaźnik CPI pokazuje średnią zmianę cen całego, dużego koszyka dóbr kupowanych przez konsumentów. Przy wyliczaniu wskaźników inflacji bazowej analizie są poddawane zmiany cen w różnych segmentach tego koszyka. To pozwala lepiej identyfikować źródła inflacji i trafniej prognozować jej przyszłe tendencje" - tłumaczy NBP.
Bank zauważa, że inflacja bazowa pozwala też określić, w jakim stopniu inflacja jest trwała, a w jakim jest kształtowana np. przez krótkotrwałe zmiany cen wywołane nieprzewidywalnymi czynnikami. Najczęściej używanym przez analityków wskaźnikiem jest wskaźnik inflacji po wyłączeniu cen żywności i energii.
Pokazuje on tendencje cen tych dóbr i usług, na które polityka pieniężna prowadzona przez bank centralny ma relatywnie duży wpływ.
"Ceny energii (w tym paliw) są bowiem ustalane nie na rynku krajowym, lecz na rynkach światowych, czasem również pod wpływem spekulacji. Ceny żywności w dużej mierze zależą m.in. od pogody i bieżącej sytuacji na krajowym i światowym rynku rolnym" - czytamy w komunikacie.
Inflacja bazowa oczami ekonomistów
Ekonomiści Banku Pekao zauważają, że wzrost cen dóbr i usług konsumpcyjnych "ma coraz szerzej zakrojony charakter", a to nie są dobre wieści. Może się okazać, że spadek cen paliw na świecie czy unormowanie cen energii wcale nie oznaczałoby automatycznego powrotu inflacji w ramy akceptowane przez NBP. A przypomnijmy, że celem banku jest utrzymywanie inflacji w zakresie 1,5-3,5 proc.
Również ekonomiści mBanku wskazują, że presja cenowa nie jest punktowa, lecz widoczna w całym koszyku. Pokazują też na wykresie jeszcze szersze spojrzenie na inflację.
Wychodzi na to, że w zależności od miary inflacji bazowej mamy do czynienia obecnie z najwyższymi wartościami od jednej lub nawet dwóch dekad.
Prognozy inflacji
Po publikacji danych GUS oraz ze względu na trwającą presję na wzrost cen żywności i energii, a także po uwzględnieniu ostatnich zmian cen surowców, analitycy Goldman Sachs podnieśli prognozę tegorocznej inflacji do 6,5 proc. - poinformował bank w poniedziałkowym komunikacie.
Zdaniem ekonomistów amerykańskiego banku inwestycyjnego, wysoka inflacja utrzyma się w Polsce również w przyszłym roku.
"Podwyżki cen mediów na początku przyszłego roku, jak również utrzymujące się na wysokim poziomie ceny trwałych dóbr konsumpcyjnych, sugerują, że spadek inflacji w przyszłym roku będzie jedynie stopniowy, a inflacja powyżej celu prawdopodobnie utrzyma się przez dłuższy czas" - ocenia GS.
Ze względu na utrzymująca się wysoką inflację i brak przesłanek do jej spadku, analitycy GS uważają, że należy się spodziewać kolejnych podwyżek stóp procentowych. I to jeszcze w tym roku.