Jak poinformował NBP, w relacji rok do roku inflacja:
- Po wyłączeniu cen administrowanych (podlegających kontroli państwa) wyniosła 14,0 proc., wobec 15,7 proc. miesiąc wcześniej;
- Po wyłączeniu cen najbardziej zmiennych wyniosła 15,3 proc., wobec 16,0 proc. miesiąc wcześniej;
- Po wyłączeniu cen żywności i energii wyniosła 12,2 proc., wobec 12,3 proc. miesiąc wcześniej;
- Tzw. 15-proc. średnia obcięta, która eliminuje wpływ 15 proc. koszyka cen o najmniejszej i największej dynamice, wyniosła 14,3 proc., wobec 15,5 proc. miesiąc wcześniej.
W poniedziałek poznaliśmy dane o inflacji konsumenckiej. Jak podał GUS, w kwietniu wyniosła 14,7 proc., co jest wynikiem o parę punktów procentowych niższym, niż lutowy rekord (18,4 proc.).
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Inflacja bazowa może długo utrzymywać się na wysokim poziomie
Wedle prognozy NBP inflacja konsumencka na koniec roku spadnie poniżej granicy 10 proc. Eksperci podkreślają jednak, że inflacja bazowa tak szybko raczej nie spadnie.
Jak zauważa w komentarzu po publikacji wtorkowych danych Bartosz Sawicki, analityk Cinkciarz.pl, miesięczna dynamika inflacji bazowej po raz trzeci z rzędu przekroczyła 1 proc., "co pokazuje dobitnie, jak uporczywa i rozpędzona jest presja cenowa w mniej zmiennych kategoriach".
Z drugiej strony inflacja bazowa w kwietniu nie wzrosła po raz pierwszy od połowy 2021 r.
Wskaźnik minął szczyt później niż wzrost cen konsumenckich, będzie również opadał bardzo mozolnie. Przez jeszcze kilka następnych miesięcy powinien przybierać wartości dwucyfrowe. Na koniec roku wzrost cen bazowych powinien wynosić wciąż około 8 proc. r/r – prognozuje ekspert.
W jego ocenie w inflacyjnej układance elementem, który może przyspieszać hamowanie wzrostu cen w Polsce, jest żywność. Na drugim biegunie, podobnie zresztą jak w krajach najbardziej rozwiniętych, są usługi. "Biorąc pod uwagę zbliżające się odbicie konsumpcji i zapowiadany bodziec fiskalny odpowiadający wartością 1 proc. PKB, istnieje zagrożenie utrzymywania się na tym polu szczególnie uporczywej presji inflacyjnej" – zauważa Sawicki.
Bodziec fiskalny, o którym się w ostatnich dniach najwięcej mówi, to ogłoszona na konwencji PiS w weekend waloryzacja 500 plus, które od 1 stycznia 2024 r. ma wynosić 800 zł. Wcześniej to dodatkowe obciążenie dla budżetu rzędu 25 mld zł, które równocześnie może działać proinflacyjnie, nie było przewidziane.