Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
oprac. TOS
|

Inflacja będzie powoli spadać? "Jest wiele sygnałów"

200
Podziel się:

Inflacja w 2022 roku może zacząć powoli hamować - uważa prof. SGH Elżbieta Mączyńska. Jak tłumaczy ekonomistka, jest kilka potencjalnych czynników, które za tym przemawiają. Z drugiej jednak strony ekspertka przyznaje, że poziom niepewności w gospodarce jest tak duży, że trzeba mieć przygotowane "awaryjne scenariusze".

Inflacja będzie powoli spadać? "Jest wiele sygnałów"
Elżbieta Mączyńska i premier Mateusz Morawiecki podczas X Kongresu Ekonomistów Polski, 2019 rok (East News, Tomasz Jastrzebowski/REPORTER)

Prof. Elżbieta Mączyńska uważa, że w grudniu tego roku niewykluczony jest wzrost inflacji, chociażby ze względu na wzmożony ruch w sklepach, wynikający z zakupów przedświątecznych i noworocznych. Ocenia jednak, że jest wiele sygnałów, które wskazują, że inflacja w przyszłym roku powoli będzie się zmniejszać. Spadkowy trend nasili się jej zdaniem zwłaszcza od II połowy przyszłego roku.

Po pierwsze - jak mówi - stopniowo zacznie wygasać, widoczne od pewnego czasu, ożywienie popytu, wynikającego m.in. z faktu, że konsumenci chcieli zrekompensować sobie brak możliwości kupowania w okresie pandemicznych lockdownów. Po drugie - można spodziewać się unormowania cen surowców energetycznych, na co wpłynie m.in. przyśpieszenie rozwoju technologii energooszczędnych i odnawialnych źródeł energii.

Ekonomistka wskazuje, że jest to istotne, zwłaszcza że obecnie wysoka inflacja w Polsce (ale także w wielu innych krajach) jest wywoływana przede wszystkim przez galopujące ceny paliw. - W minionych 12 miesiącach podrożały one o prawie 40 proc., a więc odnotowywane ostatnio na światowych rynkach coraz głębsze spadki cen ropy naftowej, mogą stanowić ważny czynnik stopniowego spadku inflacji - tłumaczy. Dodaje, że stopniowo będą wyczerpywać się możliwości dalszego wzrostu cen surowców energetycznych.

Zobacz także: Presja płacowa. "Inflacja to ukryty podatek"

Jej zdaniem z czasem mniejsze mogą być też cenowe następstwa wynikające m.in. z pandemicznego zerwania łańcuchów dostaw, wywołujące obecnie problemy z zapewnieniem komponentów do produkcji. - Wiele firm podjęło już działania, które mają brakom w dostawach zaradzić i możliwe jest, że około drugiej połowy 2022 roku ten problem nie będzie już tak doskwierał - mówi ekonomistka.

Ile da tarcza antyinflacyjna

Pytana o skuteczność tarczy antyinflacyjnej, wskazuje, że rządowy pakiet obniżek w podatkach i akcyzie, powinien wpłynąć na przyhamowanie inflacji (według szybkiego szacunku GUS w listopadzie inflacja konsumencka (CPI) wyniosła 7,7 proc. r/r, a w stosunku do poprzedniego miesiąca wzrosła o 1 punkt proc.). Mączyńska zaznacza jednak, że antyinflacyjnych efektów na pewno nie zobaczymy od razu i trudno je dokładnie oszacować. - Zakłada się, że tarcza zetnie tzw. szczyt inflacyjny o 1-1,5 pkt. proc., ale nie ma np. pewności, że po obniżce stawek akcyzy na paliwa stacje obniżą ceny benzyny, i o ile - mówi.

Zaznacza też, że głównym celem pakietu antyinflacyjnego jest ochrona przed dochodową degradacją najsłabszych grup społecznych. Ekonomistka nie zgadza się z tezą, że dodatki osłonowe dla gospodarstw domowych w wysokości od 400 do 1150 zł istotnie wpłyną na wzrost inflacji, ponieważ nie są to znaczące kwoty, a przy tym liczba beneficjentów jest ograniczona. Podkreśla również, że szczególnie ważnym elementem walki z galopującym wzrostem cen jest ostudzenie oczekiwań inflacyjnych. - Takie oczekiwania, zwłaszcza ich nasilanie się, mogą stać się silnym czynnikiem napędzania inflacji i wystąpienia inflacyjnej płacowej i kosztowej spirali - wskazuje.

NBP musi być ostrożny

Mączyńska ocenia, że serwując kolejne podwyżki stóp procentowych, NBP musi się liczyć z osłabieniem konsumpcji, która od lat jest głównym motorem wzrostu polskiej gospodarki. - Zbyt drastyczne decyzje dotyczące wzrostu stóp procentowych mogłyby zaszkodzić wzrostowi PKB - przestrzega. Podkreśla też, że gospodarka jest tak złożonym organizmem, że wysuwanie wniosków czy formułowanie ocen tylko na podstawie jednego czy dwóch wskaźników nie może być miarodajne.

- Niezbędne jest uwzględnianie m.in. złożonych współzależności między inflacją, stopami procentowymi, kursem złotego, bezrobociem, wzrostem gospodarczym, handlem zagranicznym itp. - mówi ekonomistka. Jako przykład podaje fakt, że słaby złoty zwiększa koszty importu, ograniczając go, ale zarazem sprzyja przedsiębiorstwom eksportującym. Podobnie jest w turystyce, gdzie słaby złoty zwiększa koszty wyjazdów zagranicznych. Ale z drugiej strony - dodaje ekspertka - spadają ceny pobytów w Polsce turystów i innych osób z zagranicy, zachęcając do przyjazdów. Słaby złoty może też stymulować zarobkową emigrację Polaków.

Kto korzysta na kryzysie

Komentując ostatnie dane GUS dotyczące m.in. wzrostu PKB, produkcji czy bezrobocia, Mączyńska wskazuje, że potencjał gospodarczy Polski jest obecnie dobry, a niektóre sektory zyskały nawet na zerwanych łańcuchach dostaw. - Polskie firmy np. z branży meblarskiej czy elektronicznej notują lepsze wyniki niż przed pandemią, ponieważ wykorzystały zawirowania w łańcuchach dostaw bardziej włączając się w globalny rynek i umacniając swoją pozycję na nim - mówi.

I dodaje, że jeśli takie zjawiska się utrzymają, to wzrost PKB w 2022 roku może przekroczyć prognozowany przez analityków i niektóre instytucje poziom 4,5-4,7 proc. Powołała się m.in. na ostatni raport OECD, w którym podkreślano, że w Polsce "pomimo wyzwań epidemiologicznych gospodarka odbiła się mocno i powyżej oczekiwań". OECD prognozuje, że korzystna dynamika powinna się utrzymać i PKB w Polsce wzrośnie o 5,3 proc. w 2021 r. oraz o 5,2 proc. w roku 2022. Równocześnie prognozowany jest dalszy spadek stopy bezrobocia, co zarazem może wydłużyć proces dochodzenia do celu inflacyjnego.

Gigantyczna niepewność w gospodarce

Mączyńska podkreśla jednak, że zarówno w polskiej jak i światowej gospodarce szczególnie złożonym problemem jest rekordowo narastająca niepewność, którą obrazuje globalny indeks niepewności (World Uncertainty Index). - Np. wciąż nie wiadomo, jaki będzie wpływ nowych mutacji koronawirusa na zdrowie ludzi i gospodarkę, kiedy uda się opanować pandemię itp. - wskazuje. Ponadto - jak zaznacza - wiele jest znaków zapytania co do europejskiego finansowania Krajowego Planu Odbudowy i zwiększania odporności (KPO). Znaki zapytania dotyczą też dynamiki i zakresu wdrażania sztucznej inteligencji, której potencjał nie do końca jest rozpoznany. Zauważyła, że jest na ten temat wiele, niekiedy bardzo sprzecznych ze sobą, prognoz i trudno precyzyjnie określić, jak zamiany technologiczne wpłyną na rynek pracy.

- Stopień niepewności jest tak duży, że istnieje potrzeba zwiększenia znaczenia kultury myślenia strategicznego - mówi ekonomistka. Wyjaśnia, że chodzi tu przede wszystkim o opracowywanie rozmaitych, alternatywnych scenariuszy o długim horyzoncie czasowym, identyfikującym na wiele lat do przodu to, co może się wydarzyć na świecie. - Nawet jeśli niektóre z takich scenariuszy dziś może się wydawać mało użyteczna czy wręcz absurdalne, to warto je formułować, choćby po, to żeby mieć scenariusze ostrzegawcze - tłumaczy.

Jak przekonuje, dowodem na to, że opracowane przez ekonomistów dawno temu tezy nie tracą na aktualności, jest np. esej Johna Maynarda Keynesa pt.: "Ekonomiczne perspektywy dla naszych wnuków" z 1930 roku. - To bardzo pouczająca lektura, ucząca pokory w ocenie społeczno- ekonomicznych przemian. Potwierdza to zarazem trafność stwierdzenia wybitnego futurologa, autora światowego naukowego bestseleru pt. "Trzecia fala" Alvina Tofflera, że prace dotyczące przewidywania przyszłości w sposób nieunikniony zmieniają ją, choć nikt nie może jej znać - wskazuje ekonomistka.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(200)
WYRÓŻNIONE
POLAK MAŁY ■■...
3 lata temu
Jeżeli rząd nadal będzie rozdawał wybranym osłony zamiast rozwiązań systemowych ja widzę wysoki wzrost inflacji . Łagodzenie skutków nie usunie przyczyny. Zabieranie bogatszym i dawanie biedniejszym działa odwrotnie niż zakłada PiS. To bogatsi mają wpływ na ceny, a płacą za skutki tych decyzji biedni. Obniżenie podatków o conajmiej 3 procent , wycofanie opłat, które wprowadzili wzmocni złotówkę I rozpędzi gospodarkę, którą skutecznie hamują Wpływy do budżetu wcale nie muszą zmaleć. Polityka dobrych wujków, Robin Hoodów jak widać nie prowadzi do zamoznosci nawet tych wybranych. Pieniądze są efektem pracy, a zamożność zależna jest od stanu gospodarki. Konsumpcja nie prowadzi do inflacji tylko I wyłącznie za wypracowane pieniądze , a prowadzi nawet do deflacji i konkurencji cenowej firm.
PIS
3 lata temu
TO JEST NIERZAD, WSZYSTKO ROBIA ODWROTNIE DO PRAWA EKONOMII , DLATEGO SIE ZAWALILO WSZYSTKO, Takiego nierzadu nie bylo nigdy, dymisja juz lub na wiosne, nie ma na co czekac
Niestety nie
3 lata temu
spadnie, a będzie jeszcze wyższa...oficjalna w okolicach 11% do połowy przyszłego roku. Nieoficjalna już taka jest
NAJNOWSZE KOMENTARZE (200)
Monika
3 lata temu
Co za brednie... Inflacja wzrośnie choćby dlatego, że wszystkie ceny muszą wzrosnąć wskutek Nowego ładu, który obciąża firmy dodatkowym podatkiem w postaci tzw "składki zdrowotnej". Jak myślicie, kto za to zapłaci?.... "Ciemny lud", nie kto inny.
Do Mąkowej ba...
3 lata temu
Czy ta Mączyńska ma równo pod sufitem??? Inflacja będzie spadać, ale można się spodziewać dalej rosnącej inflacji. Tranmwaj prztyedzie na czas, ale może wogóle nie przyjechać, ale za to przyszła Mączyńska i zjadła wszystkie rozumy z Nowogrodzkiej.
Dojna zmiana
3 lata temu
30 procent naiwniaków żyje w tym kraju i myśli że PiS da im wszystko , wyrównanie , tacze i inne bzdury , trzeba zarabiać a nie rozdawać kasę , a tego w polskim ładzie nie ma.
KiP
3 lata temu
Dla polityków liczą się tylko słupki poparcia a nie gospodarka i ekonomia. Tak działa PiS, zamiast zmniejszać wydatki i inwestować w gospodarkę, co spowoduje spadek poparcia, woli dalej wydawać MASZE pieniądze na bezsensowne wsparcia, po to aby zyskać parę punktów poparcia. Takie rozdawnictwo skończy się bardzo źle dla NAS, będziemy przez pokolenia spłacać długi publiczny, który PiS zwiększa bez opamiętania!!!
miki
3 lata temu
Niech rektor zapamiętała Panią profesor i na koniec stycznia ją wywali, niech nie uczy studentów bo sama nie wie co mówi. PIS tłoczy kasę zamiast w przemysł to w konsumpcję i myśli że na tym pojedzie ale nie bo to tylko chwilowe zadowolenie wyborców a gospodarka poleci swoim torem, pojawia się coraz większa nadpodaż pieniądza, a ludzie wyhamowują obieg pieniądza i za chwilę będzie widać tego jeszcze gorsze skutki.
...
Następna strona