W maju tego rok ceny dóbr i usług konsumpcyjnych drożały o 13,9 proc. w odniesieniu do analogicznego okresu rok wcześniej. To również duże przyspieszenie w odniesieniu do kwietnia tego roku, gdy inflacja wyniosła 12,4 proc. Takiego tempa wzrostu cen spodziewali się analitycy. Wskaźnik może przesądzić o skali podwyżki stóp procentowych na posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej 8 czerwca. Ekonomiści nie mają dla nas dobrych informacji, jeśli chodzi o przyszłe odczyty. Według nich najgorsze wciąż przed nami.
Galopująca inflacja. To nie koniec podwyżek
Kamil Łuczkowski, analityk Pekao, pytany przez PAP powiedział, że szczytu wzrostu cen należy spodziewać się w sierpniu i wrześniu tego roku - wyniesie on 15,5-16 proc. rdr. Wyjaśnił, że wzrost wynika głównie z niskiej bazy odniesienia w 2021 r. oraz utrzymującej się bardzo silnej bieżącej presji cenowej, a zwłaszcza żywności.
Zakładał on, że w maju ceny żywności w porównaniu do kwietnia rosły o 3,5 proc. Zaznaczył, że to duży wzrost, choć nieco mniejszy niż w kwietniu, kiedy to ceny mdm wzrosły o 4,2 proc. W górę - jak zauważył - poszły też ceny paliw.
Ocenił, że inflacja bazowa (bez uwzględnienia cen paliw, energii i żywności), według szacunków Pekao, wyniosła w maju 8,2 proc. i na razie nie widać żadnych sygnałów, żeby zwalniała.
Rozgrzany rynek pracy nakręca inflację. Wyhamowanie w drugiej połowie 2022 roku
Łuczkowski wskazał, że obecnie spirala płacowo-cenowa jest mocno nakręcona, a rynek bardzo rozgrzany.
- Znajdujemy się blisko szczytu koniunktury w połowie roku, a w drugiej połowie roku czeka nas znaczące wyhamowanie - powiedział Łuczkowski. Dodał, że prognozy Pekao przewidują tzw. recesję techniczną, czyli dwa kwartały ujemnej dynamiki wzrostu PKB.
Zauważa, że kondycja polskich firm pozostaje względnie dobra, m.in. dzięki wysokim marżom.
- W środowisku utrzymującego się solidnego popytu można łatwo przerzucać rosnące koszty na ceny, co utrzymuje gospodarkę na wysokiej ścieżce wzrostu - powiedział.
Podobne obserwacje poczyniła Marta Petka-Zagajewska, ekspertka PKO BP, która podkreśla w rozmowie z PAP że inflację podbił wzrost cen żywności. Zakładała silny trend wzrostowy cen żywności, wynikający m.in. z obaw o jej dostępność na skutek wojny oraz niesprzyjających warunków pogodowych, podbił inflację w maju o około 0,7 pkt. proc.
Ekspertka PKO BP zaznacza, że w znacznie mniejszym stopniu do wzrostu inflacji przyczyniły się ceny paliw, które "w maju powróciły do wyraźnego trendu wzrostowego. Dodała, że w cieniu tych dwóch elementów pozostają zmiany inflacji bazowej.
- Prognozujemy, że inflacja bazowa wzrosła w maju do 8,1 proc. rdr. Wciąż silny popyt sprawia, że w dalszym ciągu rosnące koszty są w pełni przenoszone na ceny finalne towarów i usług - wskazała.
Ekspertka oczekuje, że inflacja zacznie stopniowo wyhamowywać w drugiej połowie roku, odzwierciedlając pewne schłodzenie popytu konsumpcyjnego, ale - jak zaznaczyła - "przede wszystkim dzięki wysokiej bazie z drugiej połowy 2021, kiedy presja inflacyjna zaczęła się mocno nasilać".