Na analizę dokonaną przez Bruegel powołuje się "Super Express". Dziennik zwrócił uwagę, że w trakcie badania wzięto "pod uwagę wzięto dane z krajów Unii Europejskich, wykorzystując badania o schematach konsumpcji (czyli kto kupuje, jakie produkty) oraz o zmianach cen. Dzięki temu otrzymano informację, w jakim stopniu wzrosły ceny produktów kupowanych przez biedniejszych i bogatych.
Wniosek jest jeden. W państwach z najwyższym poziomem inflacji drożyzna przede wszystkim dała się we znaki osobom z najniższymi dochodami.
Drożyzna w najtańszych produktach
"SE" podkreśla, że kluczowym elementem w analizie było podkreślenie, iż w bogatszych gospodarstwach domowych kupuje się inne produkty niż w biedniejszych. Dlatego nierówności inflacyjne będą tym wyższe, im większa jest różnica w dobrobycie społeczeństwa.
"Jeśli różnice zakupowe nie są duże, nierówności inflacyjne będą niższe. Dobrym przykładem są Czechy, które miały 15,5 proc. inflacji, ale nierówność inflacyjna wynosiła -0,33 proc., co prawdopodobnie wynikało z niskich nierówności społecznych pod kątem zarobków w całym społeczeństwie. Z kolei Bułgaria, choć miała podobną wysokość inflacji (14,8 proc. w październiku), to nierówności inflacyjne wahały się pomiędzy -8, a +18 punktami procentowymi. Wzrosty cen jedzenia w Bułgarii uderzyły głównie w biedniejszych" - czytamy w "SE".
Bruegel zwraca uwagę, że najwyższa inflacja miała miejsce na Litwie, Węgrzech, Łotwie, w Estonii i Polsce. To w tych krajach konsumenci odczuli nierówność inflacyjną.