W piątek Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikuje wstępny szacunek inflacji konsumenckiej (CPI) za kwiecień. Przypomnijmy, że inflacja w marcu 2023 r. wyniosła 16,1 proc. Oznacza to, że tempo wzrostu cen zwolniło w porównaniu z rekordowym lutym, gdy wynosiło 18,4 proc. rok do roku.
Inflacja w kwietniu 2023 roku. Czego spodziewa się rynek
We wtorek w Katowicach na Europejskiego Kongresu Gospodarczego (EKG) wiceminister finansów Artur Soboń przekonywał, że inflacja będzie systematycznie w każdego miesiąca spadać tak, by osiągnąć pod koniec tego roku poziom jednocyfrowy. Wieloletni Plan Finansowy Państwa na lata 2023-2026 (WPFP) zakłada, że średnioroczna inflacja wyniesie 12 proc. w 2023 r. W kolejnych latach inflacja nadal ma spadać, lecz dynamika tego spadku będzie nieco wolniejsza.
Chociaż tempo wzrostu cen w ujęciu rocznym faktycznie spada, to należy podkreślić, że jest to efekt wysokiej bazy. Średnioroczny wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych ogółem w 2022 r. wyniósł 14,4 proc. Gdy przyjrzymy się jednak dynamice wzrostu cen miesiąc do miesiąca, to ceny towarów i usług rosną - w marcu względem lutego wzrosły o 1,1 proc.
Według szacunków analityków biura analiz makroekonomicznych banku Millennium inflacja konsumencka w kwietniu wyniesie ok. 15 proc. rok do roku. Wyjaśniają, że to przede wszystkim efekt wysokiej bazy odniesienia sprzed roku, kiedy pod wpływem wybuchu wojny w Ukrainie radykalnie zaczęły rosnąć ceny paliw, a także żywności.
Analitycy Millennium zauważają, że presja cenowa pozostaje wysoka, obejmująca znaczną część koszyka inflacyjnego. Jak zaznaczają, widoczne jest to przede wszystkim we wciąż dynamicznie rosnących cenach usług. Dodają, że pomimo wyraźnego wyhamowania popyt pozostaje na tyle mocny, że przedsiębiorstwa wciąż mają możliwość przerzucania rosnących kosztów na ceny detaliczne.
Naszym zdaniem zmniejszyła się ona do 15 proc. r/r wobec 16,1 proc. w marcu. Niższa inflacja w kwietniu wynikać będzie przede wszystkim z efektów wysokiej bazy sprzed roku (głównie w przypadku cen żywności i opału) związanych z wybuchem wojny w Ukrainie. Z kolei inflacja bazowa ukształtowała się naszym zdaniem w kwietniu na poziomie zbliżonym do tego obserwowanego w marcu (12,3 proc. r/r) wskazując na utrzymującą się wciąż wysoką presję inflacyjną - szacują z kolei eksperci Credit Agricole.
Nasza aktualna prognoza CPI (inflacja konsumencka) to 14,7 proc. rok do roku (wobec 16,1 rok do roku w marcu). Konsensus rynkowy na inflację też dopiero się będzie budował. Na razie mediana prognoz w Bloombergu to 15 proc." - czytamy w analizie banku.
Według ekonomistów banku BNP Paribas inflacyjny szczyt obserwowaliśmy w pierwszym kwartale tego roku. Według ich prognoz dynamika cen dóbr i usług konsumpcyjnych średniorocznie wyniesie w tym roku 13 proc. Szacują, że w grudniu inflacja powinna być już jednocyfrowa.
- Wydaje się, że krajowe ceny w pełni dostosowały się do szoku kosztowego związanego z droższą energią i materiałami. Prognozujemy więc, że z inflacyjnego szczytu czeka nas dość szybki zjazd, za którym stać będą niższe tempo wzrostu cen żywności, korzystne efekty bazy w przypadku cen energii oraz spadające w ujęciu rok do roku ceny surowców - zauważa Marcin Kujawski, starszy ekonomista Banku BNP Paribas.
Inflacja hamuje, stopy banku centralnego stoją w miejscu
O ile spadek inflacji poniżej 10 proc. ekonomiście Banku BNP Paribas nie wydaje się problemem, o tyle trudno mu przewidzieć, jak szybko dynamika cen powróci w okolice celu inflacyjnego NBP (ok. 2,5 proc.).
Prognozowane przez nas od wiosny ożywienie konsumpcji ograniczać będzie presję na cięcie marż przez przedsiębiorstwa. Jednocześnie koszty pracy dalej będą żwawo rosnąć. W tym świetle ścieżka inflacji w przyszłym roku może być bardziej płaska - wyjaśnia Kujawski.
Z prognoz ekonomistów BNP Paribas wynika, że Rada Polityki Pieniężnej (RPP) nie wznowi cyklu podwyżek stóp procentowych. Otoczenie makroekonomiczne nie będzie jednak na tyle korzystne, aby politykę pieniężną zacząć łagodzić jeszcze w tym roku.
- Choć inflacja będzie szybko zwalniać, sądzimy, że na koniec roku wciąż wynosić będzie około 9 proc. rok do roku. Przy rosnącej konsumpcji i wysokiej dynamice płac uważamy, że członkowie Rady wstrzymają się więc z obniżkami do przyszłego roku - mówi główny ekonomista BNP Paribas Michał Dybuła.
Projekcja inflacji, która zaprezentowana będzie w marcu 2024 roku i obejmie okres do końca 2026 roku - zdaniem ekspertów BNP Paribas - może przynieść argumenty, aby cykl rozpocząć łagodzenia polityki monetarnej. Główny ekonomista uważa, że cykle ten będzie postępował powoli, a na koniec przyszłego roku stopa referencyjna NBP wyniesie 5,50 proc.
Czynnikiem, który poza mniejszą presją inflacyjną mógłby skłonić RPP do bardziej zdecydowanego cięcia stóp, jest zakończenie w przyszłym roku wakacji kredytowych, które reglamentują wpływ restrykcyjnej polityki pieniężnej na kredytobiorców hipotecznych - dodaje Dybuła.
Podobne spostrzeżenia na temat polityki monetarnej mają ekonomiści banku Millennium. Ich zdaniem powrót inflacji do celu pozostaje odległą perspektywą. Uważają, że stopy procentowe pozostaną na niezmienionym poziomie do końca 2023 r. Stopa referencyjna wynosi 6,75 proc. od września 2022 r.