Setki Tunezyjczyków wyszło w nocy w stolicy kraju na ulice, żeby protestować przeciwko trudnej sytuacji społeczeństwa. Rośnie tam niezadowolenie ze stanu finansów państwa, a także wysokim cenom w sklepach. Inflacja zbliża się tam do 9 proc.
Kraj jest w na tyle trudnej kondycji, że nie stać go na opłacenie importu niektórych produktów spożywczych. Protestujący w biednej dzielnicy stolicy krzyczeli m.in. "nie możemy wspierać szalonych podwyżek cen". I głośno pytali - "gdzie jest cukier"?
"Niedobory żywności pogłębiają się w Tunezji z pustymi półkami w supermarketach i piekarniach, dodając do powszechnego niezadowolenia z wysokich cen wielu Tunezyjczyków, którzy spędzają godziny na poszukiwaniu cukru, mleka, masła, oleju kuchennego i ryżu" - donosi Reuters.
Czytaj także: Ceny grzybów wystrzeliły. "Jest nieurodzaj"
Filmy w mediach społecznościowych pokazują także klientów, którzy walczą w sklepach o kilogram cukru. Tunezja, która przeżywa ogromny kryzys finansowy, stara się o pożyczkę z Międzynarodowego Funduszu Walutowego, by uratować finanse publiczne przed upadkiem.