Z odpowiedzią na pytanie "czym jest waloryzacja?" wielu Polaków zapewne miałoby problem. Badania pokazują, że świadomość finansowa jest u przeciętnego Kowalskiego na niskim poziomie.
Najczęściej waloryzacja kojarzy się z emeryturą. Świadczenia wypłacane emerytom podlegają waloryzacji, czyli corocznemu przeliczeniu w górę w taki sposób, żeby w związku ze wzrostem cen realna wartość emerytury nie spadała z biegiem czasu. To pozytywny aspekty waloryzacji.
Niestety waloryzacja może mieć też negatywne konsekwencje z perspektywy Kowalskiego. Dzieje się tak, gdy waloryzowane (podnoszone) są ceny lub wynagrodzenie, ale nie to, które otrzymuje, ale to, które płaci za świadczone mu usługi.
Obserwowany od pewnego czasu silny wzrost inflacji niektóre firmy chcą wykorzystać na swoją korzyść. Warto znać te praktyki, bo niewiedza w tym przypadku może wiele kosztować.
Jeden z wrocławskich deweloperów (firma Budotex), który także zarządza wybudowanymi nieruchomościami, poddał pod głosowanie mieszkańców jednego z osiedli uchwałę, która mówi o tym, że co roku zarządca będzie inkasować za świadczone usługi coraz większe wynagrodzenie. Mowa o nawet kilku tysiącach złotych rocznie.
Trzeba przyznać, że to mało zachęcająca propozycja. Mogłoby się wydawać, że w obliczu wszechobecnych podwyżek cen nikt nie będzie samemu kręcił na siebie bat, jakim są coroczne podwyżki czynszu (który i tak rośnie ze względu na opłaty za prąd, wodę itp). Co ciekawe, większość mieszkańców z chęcią przystała na propozycję dewelopera i zagłosowała na "tak".
Czytajmy, co podpisujemy
Pytanie, czy 500+ i rosnące wynagrodzenia sprawiają, że jest nam obojętne, ile płacimy? Z komentarzy wielu mieszkańców wynika, że nie mieli świadomości, za czym dokładnie głosują.
- Mało kto interesuje się sprawami wspólnoty mieszkaniowej. Na zebrania chodzi niewiele osób. Nic nie wiedzą, nic ich nie interesuje. Jest im dobrze, więc głosują wszystko na "tak" - komentuje pan Piotr.
Z kolei pan Michał zastanawia się nad argumentami mieszkańców głosujących za podwyżką. Wskazuje, że poza jedną osobą nikt nie przyznał się i nie tłumaczył, czemu był na "tak". Sugeruje, że po części winne są lenistwo, ignorancja, ale i brak wiedzy.
Czytaj więcej: Czynsze pójdą w górę. Drożej będzie od maja przyszłego roku
Oczywiście pojawił się też głos, cytując słowa byłej premier, że "te pieniądze im się po prostu należały", bo ceny rosną i fachowa obsługa kosztuje. Jest to jednak raczej odosobniona opinia.
Warto zauważyć, że treść uchwały podsunięta mieszkańcom przez dewelopera nie mówiła wprost o corocznych podwyżkach czynszu, a zamiast tego odnosiła się do inflacji podawanej przez GUS i zawierała sformułowania takie jak "waloryzacja".
Nie jest to może wyszukany język prawniczy, ale też nie wszyscy pod pojęciem "corocznej waloryzacji wynagrodzenia zarządcy o dodatni wskaźnik wzrostu cen na towary i usługi konsumpcyjne" rozumieją wyższy czynsz o kilkadziesiąt złotych na mieszkanie.
W 2018 roku według GUS inflacja wyniosła 1,6 proc. Przy dotychczasowym wynagrodzeniu zarządcy wychodzi ponad 1500 zł podwyżki, czyli średnio 31,5 zł na rodzinę. A trzeba podkreślić, że inflacja rośnie i w tym roku - według prognoz ekonomistów Santander Banku - będzie na poziomie około 2,4 proc., a w przyszłym może skoczyć do 3,4 proc.
Jeśli szacunki ekonomistów się sprawdzą, będzie to oznaczać, że w przyszłym roku firma podniesie swoje wynagrodzenie o kolejne blisko 2,3 tys. zł, a w 2020 roku około 3,3 tys. zł. I tak można wyliczać w nieskończoność.
Warto przy tym podkreślić, że zapis został sformułowany w taki sposób, że wynagrodzenie zarządcy nieruchomości będzie rosło wraz ze wzrostem cen w gospodarce, ale w przypadku deflacji (spadku cen w gospodarce) nie będzie niższe. Zapis jest więc korzystny tylko dla jednej strony - zarządcy.
O to, dlaczego wprowadzono zapis działający tylko na korzyść jednej strony, chcieliśmy zapytać sam Budotex. Niestety byliśmy odsyłani do kolejnych pracowników firmy i wszystkie osoby odmawiały komentarza. A chcieliśmy także zapytać o to, czy wśród deweloperów i zarządców nieruchomości jest to nowa moda i problem może wstąpić na szerszą skalę.
Takich zapisów może być coraz więcej
Należy zauważyć, że w przypadku długoterminowych umów takich jak na wynajem mieszkania, waloryzacja bywa stosowana i to coraz częściej. Właśnie ze względu na to, że właściciele, a w omawianym przypadku zarządcy, chcą się w ten sposób zabezpieczyć przed wzrostem cen i uniknąć każdorazowych, trudnych negocjacji wynagrodzenia z mieszkańcami.
Trudno więc odmówić właścicielowi lub zarządcy, a także innym firmom świadczącym usługi prawa do zaproponowania takiej formy rozliczeń. Dobrze jednak, by mieszkańcy zawsze w pełni zdawali sobie sprawę z konsekwencji. Skazują się bowiem na coroczne podwyżki - i to niemałe.
Czytaj więcej: "Lex deweloper" nie działa. Inwestorzy nie korzystają
- Zarządca idzie na łatwiznę. Wie, że trudno byłoby mu przekonać ludzi do znaczącej podwyżki, więc wolał poddać pod głosowanie uchwałę, w której nie ma słowa o kwotach ani konkretnych procentach. Kto ma świadomość, ile wynosi jakiś wskaźnik GUS w tym roku, a co dopiero ile będzie wynosił w kolejnych latach? - komentuje pani Ewelina.
Dodatkowo mieszkańcy tracą mocny argument w negocjacjach z właścicielem lub zarządcą. Niezależnie od tego, czy zarządca odpowiednio wykonuje swoje obowiązki, będzie mógł liczyć na coraz większe pieniądze.
Waloryzacja byłaby idealnym rozwiązaniem np. w relacjach między pracodawcami i pracownikami. Firma, która zobowiązuje się w umowie o pracę co roku podnosić wynagrodzenie co najmniej o inflację, nie mogłaby narzekać na brak rąk do pracy. Problem w tym, że mało która firma chciałaby podejmować się takich zobowiązań.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl