Przez najbliższe 4 lata w Sejmie praktycznie nie będzie opozycji. A przynajmniej nie takiej, która mogłaby zablokować pomysły partii rządzącej. Pisaliśmy już, że zablokować realizację niektórych obietnic może jedynie spowolnienie gospodarcze, które sprawi, że nie wystarczy na wszystko pieniędzy.
To niejedyny aspekt gospodarczy, w stosunku do którego rządzący powinni zachować szczególną ostrożność. Mowa przede wszystkim o inflacji. Może ona być dla rządu PiS tym, czym dla PO okazały się OFE.
Reforma OFE (przede wszystkim zawłaszczenie pieniędzy przyszłych emerytów z tych funduszy) sprawiła, że znacząca część elektoratu PO odwróciła się od partii. Jeśli inflacja będzie dalej rosnąć, a więc ceny w sklepach będą coraz mocniej uderzać ludzi po kieszeni, wyborcy PiS mogą w końcu pokazać niezadowolenie. W tym przypadku dobry PR rządu nie pomoże.
Problem dla rządu z cenami jest tym bardziej kłopotliwy, że podwyżki dotyczą głównie podstawowych produktów. Przede wszystkim żywności. Duża część transferów socjalnych z budżetu jest zjadana przez inflację.
Jak zmieniły się ceny przez 4 lata?
Sprawdziliśmy w statystykach GUS, jak przez ostatnie 4 lata rządów PiS wzrosły ceny najważniejszych towarów i usług. Okazuje się, że jedzenie średnio zdrożało w tym czasie o około 15 proc. Są jednak produkty, które kosztują kilkadziesiąt procent więcej. Takim przykładem jest np. masło. Poszło w górę w sumie o 43,5 proc.
Przez suszę w tym roku skokowo wzrosły ceny warzyw. Tylko na przestrzeni ostatnich 12 miesięcy podrożały średnio o 24 proc. Podsumowanie lat 2015-2019 pokazuje zwyżkę o 35 proc.
Na kolejnych miejscach listy największych podwyżek plasują się wieprzowina, jaja i pieczywo. Ceny w ich przypadku wzrosły średnio o 19-23 proc. Ryby i wędliny to kolejne blisko 15 proc. podwyżki. Niewiele bardziej łaskawi są sprzedawcy owoców, za które trzeba dać teraz około 12 proc. więcej niż 4 lata temu.
Za kadencji PiS w kontekście cen głośno było o cukrze. Choć bilans 4 lat nie wypada tak źle - zdrożał o 6,5 proc., w każdym roku wahania były ogromne. W latach 2015-2016 zdrożał o blisko 28 proc., by w kolejnych 24 miesiącach stanieć o ponad 30 proc. Ostatnie 12 miesiący to znowu podwyżka na poziomie 23 proc.
Co poza żywnością? W górę poszły koszty edukacji. Z wyliczeń GUS wynika, że ceny w tej kategorii wzrosły w 4 lata o prawie 10 proc. Nieco mniej, bo o 8 proc., zwiększyły się koszty tankowania benzyny. Użytkowanie mieszkania oraz nośniki energii podrożały o około 6 proc. Podobnie wzrosły ceny w kategorii "zdrowie", na którą składają się leki, koszty wizyt u lekarzy itp.
Co z cenami za 4 lata?
Jest drogo, będzie drożej, a co gorsza inflacja nie powiedziała ostatniego słowa. Wszystko wskazuje, że będzie wyższa. Ekonomiści PKO BP szacują, że w całym 2019 roku wyniesie średnio 2,3 proc., a w 2020 wzrośnie do 3,1 proc. Ostatni raz ceny rosły w szybszym tempie w 2012 roku.
"Wciąż oczekujemy, że inflacja pod koniec 2019 roku przekroczy 3 proc., a na początku 2020 znajdzie się ponad górną granicą dopuszczalnych odchyleń od celu NBP. Trend wzrostowy inflacji bazowej jest silniejszy niż dotychczas szacowaliśmy, ale w coraz większym stopniu jego motorem są płace i ceny usług, a nie tylko boom konsumpcyjny" - komentują kwestię inflacji ekonomiści PKO BP.
Z ich analizy wynika, że znaczący wpływ na ceny będzie miał sam rząd. Uważają, że wzrost cen będzie szczególnie widoczny w sektorze usług, gdzie płace są kluczowym elementem kosztotwórczym. Nie bez znaczenia będzie zapowiadana seria podwyżek płacy minimalnej.
Wzrost minimalnego wynagrodzenia do 2600 zł z 2250 zł na początku 2020 roku może podbić inflację bazową o 0,5 pkt proc., a wskaźnik CPI o około 0,3 pkt proc. - wyliczają ekonomiści.
Dodają, że istotną rolę w kształtowaniu ścieżki inflacji będą odgrywały regulacje. Mowa o wyższej akcyzie od alkoholu i tytoniu, wzroście opłat za wywóz śmieci, cenach prądu i zmianach związanych z prawem wodnym.
"Wprowadzenie części z nich od początku roku będzie oznaczało, że przyszłoroczny szczyt inflacji zostanie osiągnięty już w pierwszym kwartale. Po tym czasie inflacja pozostanie podwyższona, ale będzie się już utrzymywała w dopuszczalnym paśmie odchyleń od celu NBP. Pomoże w tym m.in. normalizacja cen żywności, chociaż jej skala będzie umiarkowana, m.in. z uwagi na rosnące koszty produkcji rolnej" - czytamy w prognozach PKO BP.
To i tak optymistyczne prognozy z perspektywy konsumentów. Większej inflacji od PKO BP spodziewają się ekonomiści Santandera. W ich prognozach do końca 2021 roku ceny mogą rosnąć rocznie w tempie powyżej 3 proc. A w międzyczasie inflacja może przebić nawet 4 proc.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl