Polacy mierzą się z najsilniejszymi wzrostami cen od 20 lat. Inflacja we wrześniu sięgała niemal 6 proc., a do końca roku na pewno jeszcze przyspieszy.
Gdy prezes NBP Adam Glapiński na początku września zapewniał, że bank centralny nie dopuści do utrwalenia wysokiej inflacji w Polsce, ceny rosły w tempie 5,5 proc. Po blisko dwóch miesiącach i pierwszej podwyżce stóp procentowych, główny ekonomista ING Banku Śląskiego mocno powątpiewa w słowa szefa banku centralnego i prognozuje 7-procentowe podwyżki cen w grudniu.
Ocenia, że podwyższona inflacja konsumencka utrzyma się dłużej niż zakładały to wcześniejsze prognozy. Średniorocznie w 2021 i 2022 roku wyniesie 4,8 proc., a w 2023 spowolni tylko do 3,8 proc. Tymczasem docelowo, według NBP, ceny nie powinny przez dłuższy czas rosnąć powyżej 3,5 proc. w skali roku.
Co się dzieje z cenami?
- To, co działa na podwyższoną inflację w Polsce, to model gospodarczy ostatnich lat, szoki podażowe, o których mówi NBP. Następnie, w dalszym czasie będzie dochodzić presja popytowa i koszty pracy pod koniec 2022 roku - wskazał Benecki podczas prezentacji raportu banku "Polska i świat. Perspektywy gospodarcze".
Podkreślił, że jeśli chodzi o możliwość utrwalenia się wysokiej inflacji CPI, "Polska jest bardziej zagrożona niż kraje rozwinięte i kraje naszego regionu".
Z raportu ING wynika, że w 2022 roku, wraz z postępującą odbudową gospodarki, większy wpływ na inflację będzie miała presja popytowa. Benecki zauważa, że "różnica między płacami, a wydajnością pracy w przyszłym roku będzie najwyższa od około 20 lat".
- Jesteśmy na początku odbicia koniunktury. Tempo płac będzie rosło o około 9 proc. w tym i przyszłym roku, z ryzykiem odchyleń w górę o 2-3 pkt proc. Zakładamy, że inflacja będzie więc wysoka - szacuje ekonomista.
Ceny a stopy procentowe
Wyhamowanie wzrostu cen będzie zmuszać NBP do bardziej radykalnych działań w kwestii podwyżek stóp procentowych. Ekspert ING stawia sprawę jasno - październikowa korekta głównej stawki oprocentowania z 0,1 do 0,5 proc. jest niewystarczająca.
Uważa, że docelowy ich poziom to 2 proc. Spodziewany czterokrotny wzrost stawek jest możliwy do osiągnięcia na przełomie 2022/2023 roku. A i tak Rafał Benecki nie wyklucza, że stopy procentowe osiągną jeszcze wyższe poziomy.