Najnowsze statystyki GUS dotyczące inflacji w Polsce ożywiły dyskusje na temat cen. Przypomnijmy, że na przełomie roku podwyżki przyspieszyły z 3,4 do 4,4 proc. O tyle średnio podrożały podstawowe towary i usługi.
- Dla gospodarstw domowych inflacja ma tę cechę, że redukuje siłę nabywczą z trudem zarabianych pieniędzy. Za tę samą kwotę z czasem możemy kupić coraz mniej towarów i usług - tłumaczy Ireneusz Jabłoński, ekonomista i ekspert Centrum im. Adama Smitha.
Inflacja nie tylko jest więc odczuwalna przy kasie w sklepie, ale też po cichu zjada oszczędności. Z czasem coraz bardziej.
Ten mechanizm dobrze widać to na przykładzie świadczenia 500+. Sztandarowy program PiS niedługo będzie obchodził czwarte urodziny. Przez ten czas 500 zł na dziecko nie było waloryzowane, tak jak dzieje się m.in. z emeryturami. W efekcie przez wysoką inflację teraz za 500 zł możemy kupić średnio tyle, co cztery lata temu za 460 zł.
Zobacz: Ceny idą w górę. Są jednak wyjątki
500+ coraz bardziej na minus
Zgodnie ze statystykami GUS w ciągu pierwszego roku od wprowadzenia programu 500+ średni wzrost cen dóbr i usług konsumpcyjnych wyniósł 2 proc. W kolejnym roku ceny zwiększyły się przeciętnie o 1,6 proc., a w jeszcze następnym o 2,2 proc. Ostatnie miesiące przyniosły przyspieszenie.
Z naszych wyliczeń wynika, że w kwietniu 2017 roku (po 12 miesiącach od startu programu 500+) realna wartość świadczenia na dzieci wynosiła około 490 zł, rok później o 8 zł mniej, a w kwietniu 2019 spadła do około 471 zł. Do stycznia inflacja zjadła kolejne 11 zł, więc z 500+ zostało już tylko 460+.
Rząd mógłby utrzymać realną wartość świadczenia, ale w tej chwili musiałby wypłacać po 543,65 zł. To jednak oznaczałoby dodatkowe, duże koszty dla budżetu. A ten i tak jest obciążony m.in. obiecanymi w kampanii wyborczej wydatkami np. na 13. emeryturę. A równie kosztownych zobowiązań rząd wziął na siebie więcej.
Przypomnijmy, że po rozszerzeniu programu 500+ na każde dziecko, rocznie ma on kosztować budżet około 40 mld zł. Waloryzacja świadczenia do 543 zł oznaczałaby dodatkowe około 3,5 mld zł, a wraz z inflacją kwota ta systematycznie rosłaby.
Nie będzie lepiej
Ireneusz Jabłoński z Centrum im. Adama Smitha wskazuje, że częściowo za wysoką inflację i spadek realnej wartości 500+ odpowiada ekspansywna polityka socjalna państwa, a więc także samo 500+.
Rodziny mają do dyspozycji więcej pieniędzy. Dużą część wydają na bieżące potrzeby, generując większy niż normalnie popyt. Przy ograniczonej podaży, jak w przypadku żywności (w związku z suszą itp.), efektem jest wzrost cen.
Prognozy ekonomistów dotyczące inflacji nie dają nadziei na poprawę strony wydatkowej budżetów domowych. Ekonomiści PKO BP w najnowszym raporcie szacują, że w kolejnych miesiącach ceny mogą jeszcze bardziej przyspieszyć. Z kolei w całym roku inflacja ma być średnio na poziomie 3,8 proc. Znacznie większym niż w 2019 roku.
Jeśli przyjąć, że w kolejnych 12 miesiącach ceny wzrosną średnio o 3,5 proc. (górna granica akceptowana przez NBP), za rok 500+ w porównaniu z momentem startu programu będzie warte już mniej niż 450 zł. Gdyby założyć, że ceny przez kolejne 10 lat będą rosły w tym samym tempie, świadczenie za dekadę warte byłoby realnie już tylko 324 zł.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl