Inflacja w Polsce nabiera rozpędu. Ceny rosną już najszybciej od 20 lat - w sierpniu były średnio o 5,4 proc. wyższe niż w sierpniu ubiegłego.
Co to oznacza? Jeśli rok temu Kowalski wydał przez miesiąc 1000 zł, teraz na te same dobra i usługi musi wydać 1054 zł.
Jednak inflacja wyliczana przez Główny Urząd Statystyczny to pewna średnia. W swoich wyliczeniach GUS przyjmuje np., że żywność i napoje bezalkoholowe pochłaniają 27 proc. wydatków przeciętnego gospodarstwa domowego, natomiast rekreacja i kultura - prawie 6 proc.
Jednak Kowalski może nie chodzić do kina, teatru czy restauracji, gdyż nie lubi bądź go na to nie stać. Trzeba więc pamiętać, że inflacja jest jak opinia - każdy ma swoją. I każdy może obliczyć sobie swój indywidualny wskaźnik inflacji.
Załóżmy, że rok temu miesięczne wydatki Kowalskiego wyniosły 1000 zł. Połowę skromnego budżetu (czyli 500 zł) wydał na żywność, 200 zł na utrzymanie mieszkania, a 150 zł przeznaczył na transport. Pozostałe 150 zł wydał po równo na zdrowie oraz edukację. Ile zatem wyniosła w jego przypadku inflacja?
GUS jeszcze nie podał, o ile wzrosły ceny w poszczególnych kategoriach w sierpniu. Sięgnijmy więc do szczegółowych danych z lipca. Wtedy inflacja była niższa i wyniosła 5 proc., choć i tak ceny rosły już najszybciej od dekady.
W lipcu żywność zdrożała o 3,1 proc., zatem dziś Kowalski musi na nią wydać już nie 500 zł, a 515 zł, czyli 15 zł więcej. Utrzymanie mieszkania zdrożało według GUS-u o 6,2 proc., a transport aż o 18,5 proc. Na te cele musi zatem przeznaczyć odpowiednio ponad 12 zł i prawie 28 zł więcej. Na edukację przeznaczy prawie 4 zł, a na zdrowie 2 zł więcej.
Łącznie w tym miesiącu Kowalski wyda 1061 zł, czyli o 61 zł więcej niż rok temu. W jego przypadku inflacja wynosi zatem 6,1 proc. w skali roku, czyli więcej niż 5 proc. wyliczone przez GUS.
Czytaj też: Inflacja – co warto o niej wiedzieć?
Kto dostaje po kieszeni?
Ile w ciągu miesiąca wydają Polacy? Ubiegły rok był nietypowy - wydatki spadły ze względu na restrykcje. Przez wiele miesięcy nie mogliśmy przecież chodzić do kina, teatru czy wyjechać na wakacje. Lepiej więc sięgnąć dwa lata wstecz i przyjrzeć się danym za 2019 rok, które dokładniej oddają typową strukturę wydatków.
Osoba pracująca na własny rachunek i żyjąca w jednoosobowym gospodarstwie domowym wydawała średnio 3132 zł miesięcznie. Z tego na żywność przeznaczała 546 zł (czyli 18 proc. budżetu) a dodatkowo prawie 350 zł miesięcznie zostawiała w hotelach i restauracjach. Z kolei na użytkowanie mieszkania, w tym prąd i gaz, wydawała - 790 zł, czyli jedną czwartą budżetu.
Jeśli do takiej struktury wydatków "przyłożymy" dane GUS o wzroście cen w różnych kategoriach to okazuje się, że w ciągu dwóch lat (lipiec 2019-lipiec 2021) wydatki przedsiębiorcy, który mieszka sam, poszły w górę oprawie 280 zł miesięcznie. Dla niego dwuletnia inflacja wyniosła 8,9 proc.
Z kolei mieszkający sam emeryt wydawał średnio niecałe 1570 zł miesięcznie. Z tego na żywność przeznaczał 466 zł (czyli 30 proc. budżetu) a dodatkowo 83 zł miesięcznie zostawiał w hotelach i restauracjach. Z kolei na użytkowanie mieszkania wydawał 405 zł, czyli jedną czwartą budżetu.
Łącznie w ciągu dwóch lat wydatki emeryta wzrosły o ok. 140 zł, natomiast wydatki przeciętnego pracownika gospodarującego w pojedynkę - o 230 zł. Dla nich inflacja wyniosła odpowiednio 8,9 proc. oraz 8,8 proc.
A co z gospodarstwami wieloosobowymi? Średnie miesięczne wydatki czteroosobowej rodziny wynosiły 1241 zł na osobę i w ciągu dwóch lat wzrosły o prawie 100 zł. Dla całej rodziny to wzrost o 400 zł miesięcznie, czyli ponad 4800 rocznie.
Inflacja jest jednak niższa niż dla gospodarstw jednoosobowych. W ciągu dwóch lat mocno zdrożało użytkowanie mieszkania i energia. Ceny w tej kategorii poszły w górę średnio o 13 proc., co jest największym wzrostem wśród 12 głównych kategorii wyróżnianych przez GUS. To mocniej obciąża portfele osób, które mieszkają same.
Żywność będzie drożeć
Indywidualna inflacja będzie się zmieniać w miarę, jak w kolejnych miesiącach będą rosły ceny w poszczególnych kategoriach. Eksperci ostrzegają przed wzrostem cen żywności, który wyraźnie przyspiesza. W lipcu wynosił 3,1 proc. w skali roku, a w sierpniu już 3,9 proc., a w grudniu może sięgnąć 6 proc. Drożejące artykuły spożywcze to problem w wielu krajach, ale w Polsce efekt ten będą dodatkowo podbijać niższe niż przed rokiem plony.
Osoby o niskich dochodach większą część swojego budżetu muszą przeznaczyć na podstawowe potrzeby, takie jak żywność. Z danych GUS wynika, jedna piąta gospodarstw domowych o najniższych dochodach przeznacza na żywność 32 proc. swoich całkowitych wydatków. Natomiast jedna piąta gospodarstw domowych o najwyższych dochodach – zaledwie 20 proc.
Inflacja uderza także w oszczędności Polaków. Najmocniej w tych o najniższych dochodach. Dlaczego? Osoby o najniższych dochodach lokują stosunkowo więcej swoich oszczędności w instrumentach nieodpornych na inflację, jak gotówka i depozyty bankowe.
Wzrost cen, jaki mamy obecnie w Polsce oznacza, że roczne lokaty bankowe o przeciętnym rynkowym oprocentowaniu, zakończone w sierpniu 2021 roku przyniosły realnie rekordową stratę wynoszącą ponad 5 proc.
Bogatsze gospodarstwa domowe mają więc większe możliwości "uciekania" przed inflacją i ochrony swoich oszczędności. Mogą na przykład inwestować w nieruchomości, dodatkowo podbijając ceny na tym rynku i powodując, że mieszkania będą mniej dostępne dla mniej zamożnych.