Nie trzeba nikogo przekonywać, że ceny rosną. Widać to choćby w codziennych zakupach. Jednak najnowsze statystyki dotyczące tempa podwyżek zaskoczyły nawet ekonomistów, którzy spodziewali się wysokiej inflacji, ale nie aż tak.
Po tym jak drożyzna chwilowo odpuściła na początku roku, w marcu inflacja przebiła prognozy ekonomistów i powróciła powyżej 3 proc. Ceny były średnio o 3,2 proc. wyższe niż rok wcześniej - wynika z najnowszych danych GUS.
Procenty procentami, ale nasuwa się zasadnicze pytanie: jak mocno dostanie po kieszeni przeciętny Kowalski lub Nowak? Z wyliczeń money.pl wynika, że rodzina składająca się z rodziców i dwójki dzieci przy inflacji na poziomie 4 proc. może wydać na towary i usługi konsumpcyjne więcej o około 176 zł miesięcznie.
Skąd ten wynik? Ostatnie dostępne szczegółowe dane statystyczne (GUS) dotyczące przeciętnych miesięcznych wydatków gospodarstw domowych z 2019 roku pokazują, że w 4-osobowej rodzinie na towary i usługi konsumpcyjne wydawało się średnio 4389 zł.
Warto jednak zaznaczyć, że na tę kwotę składają się wydatki na żywność, mieszkanie, rachunki, sprzęty rtv/agd, a także wydatki związane ze zdrowiem, transportem, rekreacją czy edukacją.
Jak bolesne mogą być tegoroczne podwyżki cen paliw? Dobrze pokazuje to udział wydatków na transport w całości pieniędzy wydawanych przez gospodarstwa domowe. Z danych GUS wynika, że stanowią one około 11 proc. W 2019 roku było to średnio blisko 490 zł w 4-osobowej rodzinie.
Na żywność przypada około 23 proc. wydatków, czyli prawie 1000 zł. To idealna liczba, by łatwo przeliczyć, że np. 2-procentowa inflacja oznacza miesięczny wzrost wydatków o 20 zł, 3-procentowa - o 30 zł itd.
Co dalej? Ceny nadal w górę
Co więcej, ekonomiści ostrzegają, że podwyżki cen przyspieszą w kolejnych miesiącach i drożyzna szybko nie odpuści.
- Marzec to ostatni miesiąc inflacji w Polsce w statutowo dopuszczalnym przez NBP przedziale od 1,5 do 3,5 proc. W kwietniu inflacja będzie wyżej i zostanie tam długo. Pewnie bardzo długo - wskazuje w rozmowie z money.pl Wojciech Stępień, ekonomista BNP Paribas.
Dodaje, że jest trochę za wcześnie, żeby precyzyjnie mówić o podwyżkach w kwietniu, ale spodziewa się, że inflacja wyniesie od 3,5 do 4 proc., przy czym będzie raczej bliżej górnej granicy.
- Już w drugim kwartale może przebić 4 proc. W kolejnym jest szansa na lekką korektę, ale pozostanie powyżej górnego limitu NBP. A w końcówce roku znowu inflacja może przyspieszyć - ocenia ekspert BNP Paribas.
Czytaj więcej: Inflacja zjada 500+. Realnie to już 445+ i będzie gorzej
Marnym pocieszeniem może być fakt, że raczej nie grożą nam podwyżki rzędu 5 proc. rok do roku. Maksymalnie inflacja będzie z czwórką z przodu.
Podobnie patrzą w przyszłość ekonomiści PKO BP czy mBanku. Ci drudzy swoje przybliżone wartości inflacji rozpisali już na cały rok.
Drogie paliwo
- Podwyżki cen będą szły szeroko. Wszystkie główne kategorie towarów i usług powinny pokazać wzrosty w porównaniu z odpowiednimi miesiącami ubiegłego roku - uważa Wojciech Stępień.
Wskazuje m.in. na dużą presję ze strony cen paliw. Zauważa, że w kwietniu ubiegłego roku miało miejsce największe załamanie cen ropy na światowych giełdach i baryłka przez moment była wyceniana na kilka dolarów. Teraz jest na poziomie około 60 dolarów.
W maju 2020 roku ceny litra benzyny spadły w Polsce poniżej 4 zł. W kolejnych miesiącach rosły, ale do listopada średnie stawki nie przekraczały 4,50 zł. Teraz jesteśmy grubo powyżej 5 zł i nic nie wskazuje na to, by nagle miało się to zmienić na korzyść kierowców.
Według najświeższych szacunków ekonomistów Banku Ochrony Środowiska (BOŚ), w kwietniu i maju roczna dynamika wzrostu cen paliw zwiększy się z obecnych niecałych 8 proc. nawet powyżej 20 proc.
Trzeba pamiętać, że akurat tu podwyżki cen mają bardzo poważne konsekwencje nie tylko w tym, ile pieniędzy zostawiamy na stacjach paliw. Wyższe koszty transportu ogółem przekładają się na większość branż. To sprawia, że finalnie znajdują swoje odzwierciedlenie także w cenach innych produktów i usług.
Droga żywność
- Można się też spodziewać wyraźnie wyższych cen żywności względem ubiegłego roku. Będzie to wynikać z globalnych trendów. Drożeją m.in. podstawowe produkty rolne takie jak zboża - wskazuje Wojciech Stępień.
Ekonomiści BOŚ precyzują, że inflację w tej kategorii mogą podbijać też wyższe ceny mięsa i żywności przetworzonej.
"Jednocześnie potencjał do silniejszego wzrostu cen żywności tonować będą owoce i warzywa. W tych kategoriach widzimy sporo przestrzeni do spadku dynamiki cen, biorąc pod uwagę np. korzystne warunki hydrologiczne na początku sezonu (śnieżna zima)" - oceniają.
Za to eksperci Credit Agricole prognozują, że w drugiej połowie roku zwiększeniu dynamiki cen żywności dodatkowo sprzyjać będą podwyżki w kategorii "mleko, sery i jaja". Uzasadniają to spodziewanym ożywieniem światowego popytu na produkty mleczne wraz z wygasaniem pandemii.
Z kolei eksperci PKO BP zwracają uwagę, że nagromadzenie zmian regulacyjno-podatkowych na przełomie roku nie oznacza, że to koniec administracyjnego wpływu na ceny w 2021 roku. Wyliczają, że czekają nas jeszcze podwyżki czynszów, w tym m.in. taryf wodnych i cen wywozu śmieci.