Inflacja znów zaskoczyła. Niestety negatywnie. Przed dwoma tygodniami Główny Urząd Statystyczny szacował, że w sierpniu ceny w Polsce wzrosły średnio o 5,4 proc. w skali roku, a w środę okazało się, że jednak o 5,5 proc.
Nie zmienia to faktu, że takiej inflacji nie widzieliśmy od dwóch dekad, a dokładnie od czerwca 2001 roku. Wynik 5,5 proc. to pewna średnia. Robiąc codzienne zakupy można mieć wrażenie, że ceny niektórych produktów i usług poszły w górę znacznie bardziej. I często jest to prawda.
Co napędza wzrost cen w Polsce? Dużą w tym "zasługa" cen energii. W sierpniu głównym motorem wzrostu cen energii (a tym samym inflacji ogółem) była wyższa taryfa gazowa, oceniają ekonomiści PKO BP.
Czytaj też: Inflacja – co warto o niej wiedzieć?
Z kolei ceny na stacjach benzynowych, mimo spadków cen ropy, od końca lipca nie spadają. "Naszym zdaniem odzwierciedla to rosnące marże, ale też koszty (w tym certyfikatów energetycznych). Te ostatnie dużo mieszają na hurtowym rynku energii, co przełoży się na wzrosty cen w kolejnych latach" – oceniają ekonomiści PKO BP.
W sierpniu najbardziej zdrożały paliwa (o 28 proc. w skali roku), mięso drobiowe (o 24 proc.) oraz wywóz śmieci (o 22 proc.). W najnowszych danych GUS widać też wpływ popytu na odzież, za sprawą pogorszenia pogody w sierpniu i przyspieszenie jesiennych zakupów, a także na usługi restauracji i hoteli.
A co z żywnością? Jedzenie pochłania ponad jedną czwartą wydatków przeciętnego gospodarstwa domowego w Polsce, zatem wzrost cen w tej kategorii daje Polakom po kieszeniach. Niestety ekonomiści nie mają dobrych wieści.
W sierpniu żywność i napoje bezalkoholowe były średnio o 3,9 proc. droższe niż rok wcześniej. Wynikało przede wszystkim ze wzrostu cen owoców oraz mięsa. W przypadku owoców to skutek niekorzystnych warunków agrometeorologicznych, a w przypadku drobiu to efekt niższej podaży z uwagi na straty związane z ptasią grypą, oceniają analitycy Credit Agricole.
"Rosnące ceny produktów rolnych, a także coraz wyższe koszty energii i pracy sugerują, że kolejne miesiące przyniosą dalsze przyspieszenie inflacji żywności w skali roku" – prognozują ekonomiści PKO BP.
Kiedy drożyzna odpuści?
Najnowsze dane GUS tym bardziej "podbijają" prognozy poziomu inflacji w kolejnych miesiącach. - Nie tylko nie zejdzie ona już raczej do końca br. poniżej 5,5 proc. rok do roku, ale wręcz może znaleźć się w okolicach 6 proc. w grudniu - ocenia Monika Kurtek, główna ekonomistka Banku Pocztowego.
- Ponadto wiele wskazuje na to, że w 2022 roku wejdziemy także z poziomem inflacji przekraczającym 5 proc., zwłaszcza że spodziewane są kolejne podwyżki cen regulowanych (takich jak energia elektryczna czy gaz) – dodaje.
Z kolei analitycy PKO BP zwracają uwagę, że w najnowszych opublikowanych danych GUS nie uwzględnił jeszcze rosnących taryf wodnych, co oznacza, że potencjał do wzrostu inflacji w tym roku jeszcze się nie wyczerpał.
Co zrobi RPP?
O to, aby ceny nie rosły zbyt szybko powinien dbać Narodowy Bank Polski. Czy zatem zareaguje na najnowsze dane o inflacji i podniesie stopy procentowe? Zdaniem ekonomistów tak się nie stanie.
Co prawda inflacja od 5 miesięcy znajduje się powyżej górnej granicy wyznaczonej przez NBP (3,5 proc. w skali roku), jednak zdaniem banku centralnego wzrost cen wynika z czynników, na które wysokość stóp procentowych w Polsce nie ma wpływu.
Komentarze ze strony szefa banku centralnego Adama Glapińskiego dobitnie wskazują, że nie należy oczekiwać podwyżek stóp w 2021roku, a być może nawet do połowy 2022. Niektórzy ekonomiści spodziewają się podwyżki dopiero na początku 2023 roku.
"Naszym zdaniem podwyższona inflacja zostanie z nami na lata (kombinacja czynników strukturalnych: polityka klimatyczna, zmiany klimatu i ich wpływ na żywność, rosnące koszty pracy i ich wpływ na ceny usług, a także wysoki popyt, który już teraz podbija ceny w wielu kategoriach)" - dodają.