Pytany o podwyższoną inflację Adam Glapiński stwierdził, że to nie NBP powinien być adresatem tego pytania. Jego zdaniem impulsy proinflacyjne w Polsce nie pochodzą z NBP, czyli np. z niskich stóp procentowych.
- Wszystkie źródła inflacji, które mamy pochodzą z polityki fiskalnej i z negatywnego szoku zewnętrznego. To jest to zatem niewłaściwe szukanie miejsca, gdzie inflacja powstaje i niewłaściwe szukanie miejsca, gdzie może być przezwyciężana – powiedział prezes NBP.
Prowadzona przez rząd polityka fiskalna (budżetowa) to część polityki gospodarczej kraju, która dotyczy wydatków i dochodów budżetowych, czyli m. in. podatków.
- Nie moją rolą jest radzenie rządowi, co powinien zrobić w kwestii podatków czy polityki cen administrowanych – powiedział Glapiński i dodał, że dziwi się przedstawicielom rządu albo instytucji rządowych, którzy mówią, co powinien zrobić NBP. - Nie przychodzi mi do głowy, żeby się wypowiadać, co na temat swoich stóp ma zrobić ten czy inny minister czy urzędnik – dodał.
Ostatnio wicepremier Jarosław Gowin powiedział, że gdyby był członkiem Rady Polityki Pieniężnej lub Narodowego Banku Polskiego, rozważyłby podwyżkę stóp procentowych.
Podczas swoich wystąpień prezes NBP powtarza ostatnio, że inflację w Polsce podbijają czynniki niezależne od polityki pieniężnej, jak ceny paliw, energii czy wywozu śmieci.
Wzrost płac niższy niż przed pandemią
Prezes NBP ocenił, że po wyeliminowaniu efektów bazy wzrost wynagrodzeń w Polsce pozostaje niższy niż przed pandemią. Trudno zatem mówić o nadmiernej presji płacowej.
Zwrócił uwagę, że w kwietniu dynamika przeciętnego wynagrodzenia w przedsiębiorstwach osiągnęła ponad 9 proc., ale jeśli wyeliminuje się efekty bazy, to wzrost płac pozostał na poziomie zbliżonym do odnotowanego w całej gospodarce, który w I kwartale wyniósł tylko 6,6 proc.
Z kolei przychody przedsiębiorstw wzrosły w I kwartale o ok. 10 proc., a więc wyraźnie szybciej niż wynagrodzenia. - W efekcie nie występuje na razie presja kosztowa, która wynikałaby ze wzrostu wynagrodzeń - podsumował Glapiński.
Polski Ład - praca bardziej atrakcyjna
Prezes NBP ocenia, że Polski Ład może oznaczać zwiększenie dochodu do dyspozycji dla niektórych podatników, zwłaszcza tych z niższych i średnich przedziałów dochodowych.
- Jeśli tak będzie, to nie można wykluczyć, że przyczyni się to do pobudzenia konsumpcji. (...). Jednocześnie obniżenie obciążeń podatkowych uczyni pracę bardziej atrakcyjną - powiedział i dodał, że większa podaż pracy, może hamować presję płacową w gospodarce. Zaznaczył jednak, że jest za wcześnie na szczegółowe oceny.
Rynek nieruchomości
Zdaniem prezesa NBP, rynek nieruchomości jest daleki od przegrzania, a inflacja nie ma znaczenia dla decyzji o inwestowaniu w nieruchomości.
- Nie sądzę, by to, że gospodarstwa domowe muszą zapłacić więcej za prąd, wywóz śmieci czy paliwa, wpływało na wzrost zainteresowania inwestycjami w nieruchomości. Raczej wręcz przeciwnie - podwyżki cen raczej zniechęcają do inwestowania czy brania kredytu hipotecznego - powiedział.
Trzeba jednak zaznaczyć, że na rynku widać boomu na kredyty hipoteczne i rosnące ceny nieruchomości. Ostatnio Komisja Nadzoru Finansowego zwraca uwagę na pewne ryzyko – teraz stopy procentowe są historycznie niskie, ale za jakiś czas mogą wzrosnąć, a wraz z nimi raty kredytów.