Ceny w marcu wzrosły o 1,7 proc. rok do roku - podał GUS. To najszybszy wzrost od października ubiegłego roku i potwierdzenie wstępnych danych z końca ubiegłego miesiąca.
Są dwa główne powody przyśpieszenia inflacji. Po pierwsze ceny na stacjach paliw rosną na potęgę. A po drugie kurs dolara.
Wraz z cenami paliw, a szczególnie najpopularniejszego w Polsce oleju napędowego (benzyna zdrożała tylko nieznacznie) - cena w górę w marcu o 1,5 proc. w porównaniu z lutym - rosły też ceny koszt transportu żywności, a co za tym idzie i jej ceny. W marcu żywność zdrożała o 2,6 proc. w skali roku a transport (głównie przez paliwa) o 3,5 proc.
Zobacz też: Piechociński o opłakanych skutkach zabaw z cenami prądu
Co prawda akurat w poniedziałek ropa na rynkach światowych nieznacznie spada, ale w piątek doszła do najwyższego kursu od października. Orlen podniósł cenę hurtową o 6 gr w ciągu tygodnia, a o 11 gr w ciągu miesiąca, więc obciążenie portfeli kierowców będzie w najbliższych dniach rosło. Lider polskiego rynku sprzedaje paliwo obecnie najdrożej od 14 listopada.
W samym marcu mocno na ceny w sklepach podziałało umocnienie dolara. Kurs amerykańskiej waluty wzrósł w złotych o 1,3 proc., po wzroście o 1,7 proc. w lutym. W rezultacie mieliśmy droższą o 3,9 proc. odzież w porównaniu z lutym. Największe polskie firmy produkują ubrania głównie w Chinach i rozliczenia idą w dolarach, więc wzrost kursu musiał je zaboleć i przerzucają to na klientów. Miesiąc do miesiąca to właśnie odzież najbardziej wpłynęła na przyśpieszenie inflacji.
Wielkanoc najdroższa
Jeśli chodzi o żywność, to rok do roku najbardziej podrożała mąka (+9,2 proc.), pieczywo (+9,6 proc.), warzywa (+16,6 proc.) i cukier (+11,2 proc.). Wegetarianie nie maja lekko. Staniały za to jaja o 10,6 proc. i wieprzowina (-2,7 proc.).
Per saldo, wyposażenie wielkanocnego stołu w niezbędne produkty drożeje. Spadki cen rzędu 1 proc. rocznie z lat 2015-2016 już zostały nadrobione. Można więc mówić o najdroższych świętach Wielkiej Nocy w historii.
W samym marcu w porównaniu z lutym rosły ceny mięsa drobiowego (+4,1 proc.), cukru (+2,2 proc.) i mąki (+1 proc.). Staniały jaja (-1,9 proc.) i masło (-1,6 proc.), czyli produkty, które rok temu notowały bardzo wysokie ceny.
Oprócz żywności najbardziej w ciągu roku drożał wywóz śmieci (+10,6 proc.), gaz (+5,2 proc.), olej napędowy (+13,3 proc.) i gaz do samochodów (+6,8 proc.). Jak widać produkty "monopolowe", czyli te, w których dla kupującego praktycznie nie ma innej alternatywy, niż państwowy, lub samorządowy dostawca, drożeją najbardziej.
Wszystko wciąż w widełkach
Skala podwyżki cen była lekkim zaskoczeniem dla ekonomistów. Przy prezentacji danych wstępnych o inflacji 29 marca spodziewali się zwyżki na poziomie 1,6 proc. I na razie trudno prorokować, czy podwyżki się skończą. Co prawda NBP szacuje, że 1,7 proc. utrzyma się do końca roku i obecnie inflacja jest w widełkach inflacji docelowej (2,5 proc. +/- 1 pkt. proc.), a podobne szacunki podaje PKO BP, ale inni analitycy spodziewają się przyśpieszenia wzrostu cen.
MFW ocenia, że te pójdą w górę w tym roku o 2 proc., a Santander szacuje nawet 2,2 proc. Po raz ostatni inflacja w Polsce przekraczała 2 proc. w grudniu 2017 roku.
"Stopniowemu wzrostowi inflacji bazowej będą sprzyjały wciąż szybko rosnące koszty płacowe (krajowe zasoby pracy praktycznie na wyczerpaniu, a napływ imigrantów wydaje się spowalniać), wysoka dynamika konsumpcji i narastające oczekiwania inflacyjne" - wynika z ostatnich prognoz Santandera.
Spowolnienie gospodarcze zatrzyma ceny
Z drugiej strony Wskaźnik Przyszłej Inflacji (WPI) - prognozujący z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem kierunek zmian cen towarów i usług konsumpcyjnych - nie zmienił swej wartości miesiąc do miesiąca w kwietniu - podało Biuro Inwestycji i Cykli Ekonomicznych (BIEC) w raporcie.
- Do czynników, które nadal stanowią zagrożenie dla przyszłej stabilności cen konsumpcyjnych należą przede wszystkim relatywnie wysokie i wciąż rosnące koszty prowadzenia działalności gospodarczej, stopniowe osłabianie się wartości złotego względem dolara i euro oraz działania rządu pobudzające krótkookresowo konsumpcję, w tym zwłaszcza spożycie indywidualne gospodarstw domowych, gdzie skłonność do konsumpcji jest względnie wysoka - czytamy w raporcie.
W materiale wskazano, że ponownie nasiliły się oczekiwania inflacyjne konsumentów, choć wzrost jest „umiarkowany”. Decyzje producentów co do ewentualnych podwyżek cen będą kształtowały się w oparciu o wielkość popytu - podało BIEC.
"Z jednej strony, zagrożenie spowolnieniem gospodarczym nakazuje ostrożność w podnoszeniu cen, z drugiej zaś, dotychczasowy wzrost kosztów prowadzenia działalności gospodarczej, takich jak koszty zatrudnienia, koszty surowców, koszty utrzymania maszyn i urządzeń czy koszty magazynowania, które w ostatnim roku znacząco wzrosły, skłaniają do ratowania wyniku finansowego poprzez podwyżki" - czytamy dalej.
Wykorzystanie mocy wytwórczych i koszty związane z ich eksploatacją, pozostają na rekordowo wysokim poziomie, przekraczającym średnio w przemyśle 83 proc. - podano także. Analitycy wskazują, że firmy inwestują coraz mniej.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl