Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Krystian Rosiński
Krystian Rosiński
|
aktualizacja

Nie podnoszą cen, tylko tną gramaturę. Producenci liczą na to, że klient nie zauważy

85
Podziel się:

Z wysoką inflacją zmagają się nie tylko Polacy, ale również producenci. Niektórzy z nich jak ognia wystrzegają się znacznego podniesienia cen swoich artykułów, gdyż to mogłoby sprawić, że klienci wybraliby tańszy zamiennik. Dlatego część firm decyduje się na "downsizing". Zamiast wzrostu ceny produkt "chudnie". Ekspert wręcz mówi, że "inflacja psuje Polakom zęby" i tłumaczy dlaczego.

Nie podnoszą cen, tylko tną gramaturę. Producenci liczą na to, że klient nie zauważy
Inflacja wpływa nie tylko na klientów, ale też na producentów. Czym jest "downsizing"? (zdj. ilustracyjne) (Facebook, Twitter, YouTube, money.pl, E.Wedel)

Przed kilkoma dniami portalspozywczy.pl opisał przypadek Ptasiego Mleczka, którego opakowania skurczyły się o 20 g do 340 g. Biuro prasowe firmy Lotte Wedel tłumaczyło ten krok faktem największego od 30 lat skoku cen podstawowych artykułów niezbędnych do produkcji: mleka, cukru czy masła.

Wcześniej media obiegł przypadek marki Toffifee, która miała obniżyć w swoich opakowaniach liczbę pralinek z 15 do 12. – Nic się nie zmieniło. Toffifee, od momentu wprowadzenia na polski rynek w roku 1997, oferowane jest przez Storck Sp. z o.o. w opakowaniach 125 g (15 sztuk). Nie sprzedajemy na polskim rynku Toffifee w opakowaniach 100 g (12 sztuk) – zapewnia Joanna Chmielewska-Michalczyk, Dyrektor Marketingu.

Dodaje, że może się zdarzyć sytuacja, że ktoś kupi za granicą opakowanie czekoladek, a następnie przywiezie do Polski. – Proszę zwrócić uwagę, że na opakowaniach Toffifee 100 g nie są nadrukowane adres Storck Sp. z o.o. ani polskie deklaracje (np. lista składników). Opakowania te są opatrzone jedynie naklejką zawierającą polskie opisy. Opakowania Toffifee 125 g wprowadzane na polski rynek przez Storck Sp. z o.o. mają nadrukowane zarówno adres naszej polskiej spółki, jak i polskie deklaracje – wyjaśnia przedstawicielka firmy.

Czym jest "downsizing"?

Jednak zdarza się, że artykuły spożywcze na półkach sklepowych ulegają "odchudzeniu". Zjawisko to nazywa się "downsizingiem" (pol. redukcja) lub "shrinkflacją" (połączenie słów shrink, czyli kurczyć się oraz inflacja). Nie jest zresztą niczym nowym; na portalu WP Finanse pisaliśmy o nim już pięć lat temu.

Czym ono jest? Najprościej można by wytłumaczyć zmniejszeniem produktu przy utrzymaniu lub nawet podwyższeniu jego ceny. Objawiać się jednak też może na inne sposoby. Firmy przy procesie produkcji mogą zamieniać droższe składniki na te tańsze. Wszystko po to, by obniżyć koszty produkcji w dobie wysokiej inflacji, a także szalejących cen energiisurowców.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Dlaczego studio z Litwy, pracujące dla Atari, przywozi 50 pracowników na konferencję do Poznania?

Producenci decydują się na ten krok, gdyż klientom trudniej jest go dostrzec. Nawet jeżeli stale kupują te same produkty, to przy półce sklepowej zwracają uwagę przede wszystkim na jego cenę. Jeżeli więc jest ona na podobnym poziomie, jak dotychczas, to jest mniejsza szansa, że w ich głowie pojawi się myśl, by zastąpić drożejący artykuł tańszym zamiennikiem. Choć okazuje się, że konsumenci zaczynają dostrzegać ten problem.

– Jak robisz zakupy w pośpiechu to ciężko to zauważyć. Potem jednak analizujesz, że produkty kończą ci się w domu znacznie szybciej, więc kupujesz coraz częściej, wydając tym samym coraz więcej – mówi money.pl pani Izabela i podaje przykład, jak na własnej skórze odczuła "downsizing". – Najbanalniejszy przykład to masło. Idziesz do sklepu, kupujesz to samo co zawsze, cena też ta sama. Tylko potem się orientujesz, że opakowanie jest o jedną piątą mniejsze, bo kiedyś miało 250 g, a teraz 200 g – opowiada.

Przycinany nabiał

Problem "kurczących się" produktów zaobserwował również dr Rafał Mundry, który śledzi praktyki firm handlowych i regularnie opisuje je na Twitterze. Poproszony o wskazanie konkretnego przykładu też przywołuje od razu masło. – Pojawiają się np. kostki, które, choć mają 150 g, to jednocześnie mają obniżoną zawartość tłuszczu mlecznego. Z obecnych 82 proc. spada ona do np. 60 proc. – opisuje ekonomista w rozmowie z money.pl.

Kwestię coraz mniejszych produktów tłuszczowych zaobserwowaliśmy przy przygotowywaniu materiału o "koszyku Dudy". W lipcu pisaliśmy, że margaryna, którą wybrał prezydent w 2015 r., siedem lat później "schudła" aż o 150 g.

Nasz rozmówca zauważa, że z produktami nabiałowymi (np. mleko, sery czy jogurty) jest jeszcze inny problem. Otóż w ostatnim czasie dostrzega on wiele promocji na tego rodzaju artykuły, choć – jak podkreśla – ceny mleka w skupie utrzymują się na tym samym poziomie, a zatem koszty ich produkcji wciąż są wysokie. Nie ma zatem podstaw do obniżek cen. O co więc chodzi?

Po bliższym zgłębieniu tematu odkryłem, że klientom oferuje się dużo produktów z krótkim terminem spożycia. Co to oznacza? Polacy szukają tańszych zamienników, a te droższe, markowe, zalegają w sklepowych magazynach. Dlatego, choć sklepy obniżają ceny, to sądzę, że jest to związane ze spadkiem popytu, a nie z mniejszymi kosztami produkcji. Lepiej jest sprzedać taniej lub w ogóle po zerowych marżach, niż wyrzucać przeterminowany artykuł – punktuje dr Rafał Mundry.

– Czasem jednak trudno jest dostrzec "downsizing". Dzieje się tak np. w sytuacji, gdy producent wypuszcza na rynek nowy produkt. Ciężko wtedy porównywać jego cenę, wielkość i skład z tym starym, wycofanym ze sprzedaży, bo jednak mówimy o dwóch różnych artykułach. Widać to np. w przypadku słodyczy. Ale da się też dostrzec, że producenci zmieniają skład produktów spożywczych na tańsze, np. na olej palmowy czy syrop glukozowo-fruktozowy. Cena niby ta sama, opakowanie też. A zawartość znacznie gorsza – dodaje ekonomista.

Produkty do spożycia coraz bardziej się kurczą

Eksperci także potwierdzają, że dostrzegli na polskich półkach sklepowych "downsizing". – W celu zwiększenia marży, często w odpowiedzi na wzrost cen surowców, energii czy kosztów pracy producenci decydują się na zmniejszenie wagi. Tego typu zachowania można również zaobserwować na rynku słodyczy – opowiada money.pl Przemysław Bojanowski, analityk danych Centrum Monitorowania Rynku (CMR). I podaje konkretne przykłady malejących słodkości.

Nasz rozmówca wymienia też przykłady. Wskazuje, że "downsizing" dopadł np. czekolady od popularnych producentów. W 2020 r. jedna z popularniejszych marek w niektórych z nich obniżyła gramaturę ze 100 do 90 g. Teraz poszła krok dalej i lżejsze tabliczki w niektórych wariantach znów skurczyły się o 10 g.

Kurczą się też opakowania popularnych pianek oblanych czekoladą. W niektórych wariantach smakowych straciły one 20 g i obecnie mają 360 g. Zjawisko to dopadło również żelki. Coraz częściej w sklepach można znaleźć opakowania o rozmiarze 85 g zamiast dotychczasowych 100 g – wymienia Przemysław Bojanowski.

Podobnie sytuacja się ma w przypadku napojów bezalkoholowych. Ich puszki i butelki maleją od dwóch-trzech lat. Proces ten szczególnie przyspieszył po wprowadzeniu opłaty cukrowej. Efekt? Średnia wielkość opakowania napojów w sklepach detalicznych do 2,5 tys. m kw. jeszcze w 2020 r. wynosiła 1020 ml. Obecnie natomiast już 920 ml – wylicza w rozmowie z money.pl Tomasz Rydzewski, analityk danych CMR.

– W napojach gazowanych z półki prawie całkowicie zniknęły duże opakowania rodzinne o pojemności 2250 ml, a coraz popularniejsze stają się 1500 ml. Podobnie z butelką 1000 ml, która została zastąpiona przez 850 ml. Ciekawy trend obserwowany jest w wodach smakowych, gdzie wiodący producent zastąpił butelkę 1500 ml mniejszymi o pojemności 1200 ml – wskazuje nasz rozmówca.

Ekspert podkreśla, że przy większości powyższych przykładów cena została na podobnym poziomie mimo zmniejszenia pojemności. A jak "downsizing" tłumaczą producenci?

Klientowi jest zdecydowanie łatwiej zaakceptować zmianę gramatury produktu niż podwyżkę jego ceny – przyznał w rozmowie z portalem Onet.pl Andrzej Gantner, szef Polskiej Federacji Producentów Żywności. Podkreślił, że w niektórych przypadkach za "downsizingiem" stoją szlachetne pobudki (np. zmniejszanie porcji w opakowaniu chipsów, by walczyć z otyłością, czy walka z marnowaniem żywności). Jednak przyznał, że "zdarzają się i takie przypadki", że w parze ze "skurczeniem się" produktu nie idzie obniżka ceny.

Klienci zauważają "downsizing"

Przykładów "downsizingu" jest jednak znacznie więcej. Jeden z użytkowników TikToka niedawno opublikował filmik, na którym pokazuje, jak makaron popularnej marki zmniejszył się o 100 g.

Zjawisko to zresztą nie dotyczy wyłącznie produktów spożywczych. Jedna z klientek popularnej sieci handlowej skarżyła się na zmniejszenie się wybieranego przez nią odplamiacza. Widać też, że opakowanie z mniejszą gramaturą jest… wyższe. Przez to można mieć wrażenie, że zwiększyła się jego objętość.

"Downsizing" czasem naprawdę trudno dostrzec. Zwróciła na to uwagę dziennikarka Katarzyna Bosacka. Na Instagramie podała przykład mydła, gdzie czteropak kosztuje 11,99 zł, co przekłada się na cenę niemal 3 zł za kostkę. Obok na półce były natomiast pojedyncze kostki przecenione na 2,99 zł. Na pierwszy rzut oka różnicy w cenie nie ma. Szkopuł w tym, że pojedyncza kostka ma gramaturę 90 g, podczas gdy w czteropaku – standardowe 100 g.

Mało? Jeden z najdziwniejszych przykładów "downsizingu" podaje dr Rafał Mundry. – Otóż inflacja psuje Polakom zęby. Dlaczego? Używam płynu do płukania do zębów, a nie jest to produkt, który kupuję często, gdyż jedno opakowanie wystarcza mi na dłuższy czas. Nie dość, że produkt, który ostatnio kupiłem, był mniejszy o 100 ml i miał 500 ml, to dodatkowo jest w nim znacznie mniej fluoru. W niektórych zresztą już w ogóle go nie ma. Problem ten dostrzegam zarówno w produktach marek własnych, jak i tych markowych – wskazuje nasz rozmówca.

Krystian Rosiński, dziennikarz i wydawca money.pl

Jeśli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami ekonomicznymi i biznesowymi, skorzystaj z naszego Chatbota, klikając tutaj.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(85)
WYRÓŻNIONE
Art
2 lata temu
Najważniejsze że pan Glapinski ma ząbki jak perelki !!!! Ale on zarabia 6 tys zł netto dziennie , chociaż jego kompetencje zawodowe są niższe niż dziada przeszukującego po każdym weekendzie osiedlowe śmietniki !!! Tyle znaczy przynależność do PiS
Art
2 lata temu
Wszyscy Ukraińcy przebywający w Polsce powinni otrzymywać Nakaz Administracyjny do podjęcia pracy!!! Albo wyPad na Ukrainę. Koniec utrzymywania ukraińskich darmozjadów za pieniądze polskich podatników. Niech ich PiS utrzymuje ze składek partyjnych a nie środków publicznych!!!!
Art
2 lata temu
Najważniejsze że Ukraińcy zaraz po przekroczeniu granicy za darmoszke z NFZ otrzymują wszystkie procedury medyczne , kiedy to Polacy żyjący tu od urodzenia muszą czekać w kilkumiesięcznych kolejkach na określone zabiegi i konsultacje specjalistów !!!
NAJNOWSZE KOMENTARZE (85)
JOLECZKA
2 lata temu
klient wszytko widzi...
tedi
2 lata temu
A Pis i główno dowodzące mówią i obiecują że inflacja spadnie po pierwszym kwartale ludzie nie dajmy się nabrać skończmy już im rządzenie.Oni chcą tylko przejść na trzecią kadencję szukając w ten sposób popleczników.
janek
2 lata temu
to że nie ma fluoru to akurat PLUS ... mniej zniszczona wątroba!
mirekk
2 lata temu
Dla mnie to zwykłe oszustwo :P Jak widzę taki numer, to przestają po prostu kupować taki towar.
Ryś
2 lata temu
I tak robią z nas wariatów
...
Następna strona