W listopadzie ceny dóbr i usług konsumpcyjnych były średnio o 1 proc. wyższe niż w październiku. Z kolei w porównaniu z analogicznym okresem poprzedniego roku skoczyły o 7,8 proc. - wskazuje Główny Urząd Statystyczny (GUS) w środowym raporcie.
Tym samym nie potwierdziły się wstępne wyliczenia sprzed dwóch tygodni, które już wtedy były dla większości ekonomistów lekkim negatywnym zaskoczeniem. Przypomnijmy, że pod koniec listopada GUS wyliczał inflację na 7,7 proc. Z kolei średnia prognoz ekonomistów wskazywała wtedy na wzrost inflacji na poziomie 7,4 proc.
Nie ma już wątpliwości - inflacja nie zatrzymuje się, a nawet przyspiesza. Przed miesiącem podwyżki cen w skali roku wyniosły 6,8 proc. Wcześniej wskaźnik pokazywał 5,9 proc.
Doszliśmy już z dynamiką cen do poziomów widzianych ostatnio na przełomie lat 2000-2001. W poprzednich latach maksymalnie inflacja dochodziła do 5 proc.
Najnowsze dane GUS pokazują, że na wzrost wskaźnika inflacji najmocniej oddziałuje kategoria "transport", czyli głównie ceny paliw. Średnią zawyżają też ceny związane z użytkowaniem mieszkania i nośnikami energii.
Żywność w rok zdrożała średnio o 6,4 proc. Co ciekawe, ceny odzieży i obuwia rosną stosunkowo najwolniej - w tempie niecałych 2 proc. w skali roku.
Wysoka inflacja to droższe kredyty
Wysoka inflacja oznacza nie tylko szybki wzrost cen, przez co w sklepach zostawiamy coraz więcej pieniędzy. Ma też inne konsekwencje. Narodowy Bank Polski (NBP) został zmuszony do interwencji i dość drastycznych podwyżek stóp procentowych. To skutkuje m.in. większym obciążeniem kredytobiorców. Oprocentowanie, służące wyliczaniu rat, na przestrzeni ostatnich trzech miesięcy znacząco poszło w górę.
Dokładnie tydzień temu Rada Polityki Pieniężnej (RPP) ogłosiła trzecią z rzędu podwyżkę stóp procentowych. Główna stawka wzrosła o 0,5 pkt proc. do poziomu 1,75 proc. A jeszcze we wrześniu była na rekordowo niskim poziomie 0,1 proc.
NBP, który ustawowo ma dbać o stabilny poziom cen, powinien prowadzić taką politykę, by inflacja w dłuższym horyzoncie czasowym mieściła się w przedziale od 1,5 do 3,5 proc. Ostatni raz była w tych widełkach w kwietniu tego roku.
Inflacja - komentarze ekonomistów
Najnowsze dane o inflacji na gorąco komentują m.in. w mediach społecznościowych ekonomiści największych banków. Eksperci Pekao zauważają, że towary w listopadzie podrożały o 8,1 proc. w skali roku, a usługi o 6,6 proc.
"Szacujemy, że inflacja bazowa wzrosła do 4,7 proc. r/r. Uwaga koncentruje się obecnie na grudniowym odczycie i decyzjach URE w sprawie nowych taryf na gaz i energię elektryczną" - wskazują ekonomiści Pekao.
Tak samo inflację bazową oceniają ekonomiści mBanku. Zwracają uwagę na duże znaczenie żywności, paliw i energii w najnowszych statystykach.
- Inflacja w listopadzie zbliżyła się do 8 proc. W grudniu przekroczy ten poziom - ostrzega Michał Gniazdowski, analityk Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE).
Wskazuje, że zagrożeniem są szybko rosnące ceny żywności, wciąż wysokie ceny paliw oraz rekordowe ceny energii. Z kolei w przyszłych kwartałach wzrost cen ma być w większym stopniu napędzany przez podwyżki cen usług.
- Podwyżki cen będą długotrwałe. Spodziewamy się, że w 2023 roku inflacja bazowa będzie odpowiadać za ponad połowę wzrostu cen. Podobny obraz przedstawia projekcja NBP - przyznaje Gniazdowski.