NBP za cel daje sobie inflację na poziomie 2,5 proc. Obecnie mamy ją jednak na poziomie 17,2 proc., a przez część 2022 r. była nawet wyższa. Średnioroczną inflację dla całego 2022 r. GUS wyliczył na poziomie 14,4 proc.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Inflacja w 2022 r. kosztowała statystycznego Polaka jedną miesięczną pensję
Jak zauważa na Twitterze Marcin Czaplicki, ekonomista SGH poniedziałkowe dane GUS pozwalają policzyć, o ile niższa byłaby konsumpcja w 2022 r. w Polsce, gdyby inflacja była na poziomie celu, który wyznaczył sobie NBP, czyli 2,5 proc.
Według wyliczeń eksperta to niebagatelna kwota aż 175,5 mld zł. Na jednego Polaka, zakładając, że jest nas 38 milionów, wychodzi 4620 zł. Tyle statystyczny Polak wydałby mniej, gdyby nie rekordowa inflacja. To prawie dokładnie równowartość jednej miesięcznej przeciętnej pensji w 2022 r., która wyniosła 6346 zł brutto, czyli 4656 zł netto, lub blisko czterech minimalnych emerytur (od 1 marca 2022 r. minimalna emerytura wynosi 1217,98 zł netto).
W 2023 r. będzie jeszcze drożej, choć ceny nie będą rosły aż tak szybko
Zgodnie z prognozami ekspertów inflacyjny szczyt spodziewany jest już za nami, bo miał wystąpić w lutym, za który oficjalne dane poznamy w połowie marca. Później inflacja ma zwalniać, ale nie drastycznie.
Będą u nas działać mechanizmy dezinflacyjne takie jak w całej Europie, jednak my będziemy schodzić z wyższego poziomu. Ostatecznie, za cały 2023 r. inflacja wyniesie u nas ok. 13 proc.
Dojście do celu inflacyjnego Narodowego Banku Polskiego na poziomie 2,5 proc. zajmie też nam znacznie dłuższy czas, bo aż (wedle aktualnych szacunków) do 2025 r. Dodatkowo skumulowana inflacja – według prognozy Narodowego Banku Polskiego – od 2022 do 2025 r. wyniesie blisko 42 proc.