Wicepremier Henryk Kowalczyk w wywiadzie udzielonym Polskiej Agencji Prasowej był pytany o jego odczucia związane z inflacją. Główny Urząd Statystyczny wskazał, że w listopadzie 2021 roku wskaźnik inflacji wyniósł 7,7 proc. rok do roku.
Najpierw trzeba wspomnieć o przyczynach inflacji. Są dwie główne przyczyny niezależne od polskiego rządu - to wzrost cen gazu o kilkaset procent, co przekłada się na cenę nawozów azotowych, a one znacząco wzrosły. Kolejnym czynnikiem był istotny wzrost cen za emisje CO2. Ten składnik ma wpływ na ceny energii, stanowi aż 60 proc. jej kosztów. Trwają rozmowy na szczeblu europejskim, aby zweryfikować tę politykę klimatyczną, która przynosi ogromne wzrosty cen energii - stwierdził minister rolnictwa.
Droższa energia to droższa żywność
Henryk Kowalczyk podkreślił, że na produkcję żywności istotny wpływ mają ceny gazu, a to dlatego, że od ceny tego surowca zależą ceny nawozów. Zaznaczył, że rząd stara się "utrzymać te ceny na poziomie 'kontrolowanym'". Obecnie za tonę saletry amonowej płaci się około 2,6 tys. zł.
- Mam nadzieję, że w końcu ustabilizują się na niższym poziomie, a to spowoduje obniżenie cen nawozów - powiedział. - Niestety ceny nawozów już spowodowały zwyżkę cen zbóż, co oczywiście jest korzystne dla rolników, ale wywołało wzrost cen żywności, a to przekłada się na inflację. Szacuje się, że ceny żywności wzrosły ok. 6-8 proc - dodał.
Stąd też propozycja dołączenia na kilka miesięcy do tzw. tarczy antyinflacyjnej zerowej stawki podatku VAT na żywność (obecnie wynosi ona 5 proc.). Polska czeka w tej kwestii na decyzję Komisji Europejskiej. Zdaniem wicepremiera dzięki temu wzrost cen żywności przejmie na siebie budżet w postaci obniżonych dochodów z podatku, a portfele Polaków aż tak nie odczują wpływu drożejącej żywności.
Smutna prognoza wicepremiera Kowalczyka
Czy zatem możemy się spodziewać, że będziemy za żywność płacić kiedyś tyle, ile np. w 2019 roku? Wiceminister Henryk Kowalczyk nie ma dobrych wieści.
- Uważam, że w kolejnych miesiącach tempo inflacji zmaleje, a więc nie będzie ona taka duża, ale nie spodziewam się, że ceny wrócą do starego poziomu. Ważne, aby wzrost cen został zahamowany. To jest najważniejsze zadanie tarczy antyinflacyjnej - podkreślił rozmówca PAP.
Minister rolnictwa zaznaczył, że potrzebne są konkretne działania na szczeblu unijnym, gdyż cała Europa boryka się z problemami inflacji i wpływu drogiej energii na rolnictwo. Ponadto od 2023 r. w życie wejdą założenia Europejskiego Zielonego Ładu.
Program ten nałoży ograniczenia m.in. zużycia nawozów i środków ochrony roślin. Zdaniem Henryka Kowalczyka, by europejskie rolnictwo pozostało konkurencyjne względem tego spoza Starego Kontynentu, to na importowane produkty rolne spoza UE należałoby nałożyć podatek węglowy.
Co dalej z Narodowym Holdingiem Spożywczym?
Wicepremier zaznaczył również, że rząd przyspieszył prace nad powołaniem Narodowego Holdingu Spożywczego. Obecnie trwają wyceny spółek, które wejdą w jego skład.
- Ma ona na celu łamanie zmów cenowych, by rolnicy nie byli zmuszeni do sprzedaży swoich produktów po niskich cenach. Najbardziej dokuczliwie odczuwali to producenci owoców miękkich. Plantatorzy, nie mając bazy przechowalniczej, zmuszeni byli do szybkiej sprzedaży owoców po cenach dyktowanych przez odbiorców. Zdarzało się, że ceny skupu nie pokrywały nawet kosztów zbioru - tłumaczył minister rolnictwa.
- Mając państwowy holding, możliwa będzie pomoc w formie np. udostępnienia przechowalni czy też skupu owoców, tak by dać impuls rynkowy do podniesienia cen skupu. Myślimy też o pomocy producentom trzody, którzy mają problemy ze zbytem świń ze stref z ograniczeniami z powodu ASF, a co wykorzystują przetwórcy - dodał.