Narodowy Bank Węgier (MNB) podniósł we wtorek główną stopę procentową o 30 pb do 1,50 proc. To obecnie najwyższa stopa procentowa w UE.
Decyzja węgierskiego banku centralnego nie jest zaskoczeniem. Podczas posiedzeń w czerwcu i lipcu MNB dwukrotnie podniósł główną stopę depozytową o 30 pb - odpowiednio do 0,90 proc. i do 1,20 proc. W ten sposób zareagował na wzrost cen w kraju.
W ostatnich miesiącach inflacja na Węgrzech, była najwyższa w UE, a na drugim miejscu znajdowała się Polska. Jednak w lipcu Węgry spadły na trzecią pozycję w rankingu oddając koszulkę lidera Estonii. Polska utrzymała drugie miejsce.
Jak zauważają ekonomiści PKO BP, już dwa z czterech banków centralnych regionu podnoszą stopy (pomijają należącą do strefy euro Słowację). Poza Węgrami na taki krok zdecydowali się Czesi.
Tymczasem NBP studzi oczekiwania na podwyżki i nic nie wskazuje na to, żeby w najbliższym czasie podążył za innymi bankami w regionie.
Stopy procentowe w Polsce są historycznie niskie. Główna stawka wynosi 0,1 proc. Do takiego poziomu "sprowadziła" je w ubiegłym roku RPP, żeby walczyć z kryzysem. Niskie stopy wspierają wzrost gospodarczy, ale przyczyniają się też do wzrostu cen.
Co prawda prezes NBP i przewodniczący RPP Adam Glapiński jest zdania, że ceny w Polsce idą w górę ze względu na czynniki, które są poza kontrolą banku centralnego. Wśród takich czynników wymienia drożejące paliwa, energię, a ostatnio także politykę fiskalną, czyli podatki.
Część ekonomistów jest jednak innego zdania. Uważają oni także, że inflacja w Polsce wcale nie jest przejściowa i że pozostanie z nami na dłużej. Przypomnijmy, że inflacja w lipcu wyniosła 5 proc. w skali roku i była najwyższa od dekady.