Kilka dni temu rząd przyjął projekt nowelizacji ustawy o świadczeniu 500+. Zmianie ulegną zarówno sposób składania wniosków, jak i forma wypłaty pieniędzy. Ale sama kwota pozostanie ta sama.
Trudno liczyć na podniesienie wypłat. Już teraz rząd szuka oszczędności przy obsłudze programu. Nie kryje zadowolenia z tego, że planowane zmiany przez 10 lat pozwolą zostawić w budżecie około 3 mld zł.
Przeciwnicy 500+ zapytają: po co waloryzacja? Odpowiedź jest prosta: wypłaty dla rodzin z dziećmi są bowiem z każdym miesiącem warte realnie coraz mniej. A wszystko przez utrzymującą się od wielu miesięcy inflację, która w sierpniu rosła w tempie najwyższym od 20 lat.
Prawie 70 zł mniej
Rosnące ceny sprawiają, że to samo 500 zł wypłacane w kwietniu 2016 roku (gdy startował sztandarowy program PiS) miało realnie dużo większą wartość niż teraz. Za tę samą kwotę można teraz kupić zdecydowanie mniej.
Zgodnie ze statystykami GUS w ciągu pierwszego roku od wprowadzenia programu 500+ średni poziom cen wzrósł o 2 proc. W kolejnym roku ceny zwiększyły się przeciętnie o 1,6 proc., a następnie podwyżki przyspieszyły. W kwietniu 2020 roku inflacja wyniosła 3,4 proc., po roku pandemii wzrosła do 4,3 proc., a teraz sięgnęła 5 proc.
Czytaj też: Inflacja – co warto o niej wiedzieć?
Jak przekłada się to na realne pieniądze? Z wyliczeń money.pl wynika, że w kwietniu 2017 roku realna wartość świadczenia na dzieci wynosiła około 490 zł, dwa lata później spadła do około 471 zł, a tuż przed pandemią do 455 zł. Teraz z 500+ zostało już tylko 434+.
To znaczy, że obecnie za 500+ możemy zrobić zakupy mniej więcej takie, jakie pięć lat temu za 434 zł. Inflacja w tym czasie zjadła ponad 13 proc. tej kwoty.
Pieniądze odłożone na edukację tracą jeszcze więcej
Tego typu wyliczenia można też przeprowadzić w odniesieniu nie tylko do średniego poziomu cen dóbr i usług konsumpcyjnych, ale też konkretnych zmian cen, np. żywności czy edukacji.
Okazuje się, że samej żywności za 500 zł można kupić jeszcze mniej. W tym przypadku, zgodnie ze statystykami GUS, z 500+ realnie zrobiło się około 410+.
Czasem rodzice deklarują też, że pieniądze z 500+ idą do "skarbonki" i posłużą w przyszłości np. na edukację dzieci (studia itp.). Jednak z perspektywy tempa wzrostu inflacji nie wydaje się to rozsądnym pomysłem.
W GUS-owskiej kategorii "edukacja" ceny rosną prawie tak szybko, jak w żywności. W efekcie obecne 500 zł wydane na różnego rodzaju towary i usługi edukacyjne jest warte tyle, co 422 zł na starcie programu 500+.
Co dalej z 500+?
Rząd mógłby utrzymać realną wartość świadczenia 500+ z momentu startu programu, gdyby w tej chwili wypłacał 576 zł na dziecko. To jednak oznaczałoby dodatkowe, duże koszty dla budżetu, który i tak przez koronakryzys jest mocno obciążony.
Od początku trwania programu, czyli od kwietnia 2016 roku, do końca 2020 roku do rodzin trafiły 134 mld zł. Świadczenie otrzymuje co miesiąc blisko 6,6 mln dzieci.
Według prognoz inflacji NBP przez najbliższe trzy lata ceny w Polsce wzrosną średnio o blisko 11 proc. Przy braku waloryzacji świadczenia za niecałe 3 lata realna wartość świadczenia 500+ spadnie poniżej 400 zł.