Cykliczne badanie dotyczące wydatków Polaków przeprowadzają firmy UCE Research i Grupa Blix. Jak wynika z najnowszej edycji, 60 proc. respondentów ogranicza obecnie wydatki na bieżące zakupy. To znacznie mniej niż w trzecim kwartale ubiegłego roku, kiedy ta grupa stanowiła 40,9 proc. Polaków.
- W ciągu roku bardzo zmieniła się sytuacja na rynku. Galopująca inflacja i wzrosty stóp procentowych sprawiły, że osoby, które były spokojne o swoje domowe finanse, zaczęły odczuwać niepokój. Wzrosty rat kredytów, niekiedy przekraczające dwukrotność dotychczasowych spłat, zmuszają nawet Polaków dobrze zarabiających do ograniczania wydatków - komentuje wyniki badania dr Krzysztof Łuczak, główny ekonomista Grupy Blix.
Jak dodaje, w kolejnych miesiącach wiele będzie zależeć od cen energii i produktów spożywczych na światowych rynkach. - Jednak możemy być pewni, że czeka nas dłuższy okres zaciskania pasa i ograniczania bieżących wydatków - prognozuje.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czekają nas trudne miesiące
Z kolei Marcin Luziński, ekonomista Santander Bank Polska, podkreśla, że jeszcze kilka miesięcy temu płace rosły szybciej od cen, jednak teraz to wzrost inflacji jest wyższy. - Do tego wyraźnie wzrosły stopy procentowe. To ogranicza siłę nabywczą kredytobiorców, utrudnia branie nowych kredytów i zachęca do oszczędzania. Wyrazem tych zjawisk są wyższe deklaracje dot. ograniczania wydatków – ocenia.
I dodaje, że prognozy banku przewidują, że w drugiej połowie tego roku polska gospodarka będzie w fazie dekoniunktury. Może nawet wpaść w recesję, czyli okres z co najmniej dwoma kwartałami spadku PKB z rzędu.
– Szybki wzrost cen dobija budżety rodzinne. I inaczej nie będzie, dopóki inflacja nie spadnie, a na to prędko raczej się nie zapowiada. To kumulacja skutków braku wystarczającej ilości pieniędzy – inflacja jest niestety szybsza – komentuje dr Andrzej Maria Faliński, wiceprezes Stowarzyszenia Forum Dialogu Gospodarczego, były wieloletni dyrektor generalny Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji.
Jakie są powody zaciskania pasa? 58,7 proc. Polaków tnie wydatki z powodu rosnących cen. To mniejszy odsetek niż rok temu, kiedy to drożyznę jako powód oszczędzania wskazywało 65,8 proc. respondentów. Obecnie spora grupa zaciska pasa, bo obawia się pogorszenia sytuacji gospodarczej w kraju (17,4 proc. wobec 42,7 proc. rok temu), a 12,4 proc. jako powód podaje brak odłożonych oszczędności (w zeszłym roku wskazywało na to 26,9 proc. badanych). Na kolejnych miejscach są zaś obawa o utratę pracy i lęk przed chorobą.
Największa grupa oszczędzających Polaków, bo aż 27 proc., tnie miesięczne wydatki o 10-15 proc., natomiast o 15-20 proc. mniej wydaje 20,7 proc. osób. O 5-10 proc. ograniczyło wydatki 20,3 proc. zaciskających pasa badanych.
Polacy oszczędzają głównie na zakupach odzieży, słodyczy, przekąsek, alkoholu, sprzętu AGD i RTV, a także na kosmetykach. – Oszczędności nie widać mocno w kategoriach produktów pierwszej potrzeby. Ograniczamy wydatki, które zazwyczaj występowały rzadziej lub należą do obszaru przyjemności, np. używki. Pytanie brzmi, czy w tym ostatnim przypadku nie jest to tylko życzenie. Z tego, co obserwuję, kategoria słodyczy i alkoholi, szczególnie tych mocniejszych, ma się całkiem dobrze – ocenia Marcin Lenkiewicz.
Oszczędza 64,4 proc. kobiet, podczas gdy wśród mężczyzn ta grupa stanowi 55,2 proc. Niezależnie od płci, zaciskają pasa głównie osoby w wieku 36-55 lat (wśród nich robi to 62,2 proc. respondentów), z dochodami miesięcznymi netto od 1000 do 2999 zł (63,2 proc.) i z miejscowości mających od 50 tys. do 99 tys. mieszkańców (62,7 proc.).
Drożyzna nie odpuszcza
Przypomnijmy, inflacja w lipcu wyniosła 15,6 proc. i była o 0,1 punktu procentowego wyższa niż w czerwcu. Z kolei według danych opublikowanych przez NBP we wtorek inflacja bazowa w lipcu 2022 wyniosła 9,3 proc. Takiej drożyzny w Polsce nie było od ponad 25 lat. Według Polskiego Instytutu Ekonomicznego, który prognozował inflację bazową za lipiec dokładnie w wysokości 9,3 proc., hamowanie inflacji będziemy obserwować dopiero pod koniec 2022 roku. Ma być to efektem przede wszystkim niższych cen paliw.