"The Guardian" zwraca uwagę, że Infosys kontynuował działalność w Rosji, mimo ataku tego kraju na Ukrainę. Chociaż większość dużych globalnych firm informatycznych i konsultingowych, takich jak Accenture, KPMG, McKinsey, Oracle, PwC i SAP, zamknęła swoje rosyjskie oddziały.
Jednak nie tylko z tego powodu firma była pod dużą presją, by dołączyć do exodusu. Wynikała ona z rodzinnych więzów, jakie łączą Rishiego Sunaka, kanclerza skarbu, który nadzoruje skarbową i monetarną politykę brytyjskiego rządu, z właścicielami Infosysu.
Członek Partii Konserwatywnej jest mężem Akshaty Murthy, która z kolei jest córką założyciela indyjskiego giganta z branży IT. Na firmie zarabia nie tylko teść Rishiego Sunaka. Żona kanclerza skarbu, jak podaje brytyjski dziennik, "posiada udziały o szacunkowej wartości 690 mln funtów i pobiera około 11,5 mln funtów rocznej dywidendy".
Na pomoc Ukrainie czy zięciowi?
Źródło w Infosysie powiedziało "The Guardian", że firma "jest w trakcie procesu pilnego zamykania swojej działalności w Rosji" i "przenoszenia pracowników do innych krajów". Rzecznik prasowy firmy odmówił komentarza.
Rishi Sunak ostatnio było ostro krytykowany, bo nie chciał odpowiedzieć publicznie na pytania, czy jego rodzina pobiera "krwawe pieniądze" z Rosji. Zwłaszcza że rząd Wielkiej Brytanii zaostrza sankcje nakładane na reżim Putina (w przeciwieństwie do Indii). A sam kanclerz skarbu apelował do lokalnych firm, by wycofywały się z kraju, który zaatakował Ukrainę. Politycy mówią o skandalu.
Na początku tego tygodnia Infosys poinformował, jak przypominają Brytyjczycy, że posiada "niewielki zespół pracowników z siedzibą w Rosji, który obsługuje lokalnie niektórych z naszych globalnych klientów". Dodała, że przeznaczyła 1 mln dolarów na pomoc ofiarom wojny.