Amerykański gigant technologiczny Intel poinformował, że wstrzymuje na dwa lata swoje kluczowe inwestycje w Europie, w tym również budowę fabryki pod Wrocławiem. O decyzji szef Intela Pat Gelsinger miał poinformować ministra cyfryzacji Krzysztofa Gawkowskiego, który przekazał ją w poniedziałek późnym wieczorem za pośrednictwie platformy X.
Jak tłumaczył minister, decyzja wynikała z globalnych problemów finansowych firmy. Choć jeszcze w tydzień wcześniej resort cyfryzacji informował, że Komisja Europejska dała zielone światło dla notyfikacji pomocy publicznej dla inwestycji Intela w Polsce.
"Przez ostatnie miesiące pracowaliśmy nad przygotowaniem strategicznych inwestycji półprzewodnikowych. W ubiegłym tygodniu dostaliśmy od Komisji Europejskiej zielone światło na złożenie wniosku o pomoc publiczną dla Intela" - napisał minister Gawkowski.
Chodziło o niebagatelną kwotę ponad 7,4 mld zł. Zapytaliśmy resort finansów, co więc będzie z tymi pieniędzmi, czy zostaną wydane inaczej, czy będą stanowiły odpis w budżecie państwa. Do momentu publikacji nie otrzymaliśmy jednak komentarza.
Problemy giganta to woda na młyn
Choć wstrzymanie budowy fabryki na Dolnym Śląsku nie wiąże się z żadnym zaniedbaniem po stronie polskiej - czy to obecnego rządu, czy poprzedniego - na polityków informacja ta podziałała jak woda na młyn. Krytycznie odniósł się do niej m.in. były premier Mateusz Morawiecki.
Fakty są takie, że to nie polski rząd wycofuje się z inwestycji, ale amerykański gigant redukuje swoje plany w związku z finansowymi problemami i to nie tylko w Polsce, ale również w Niemczech.
"Niedawno zwiększyliśmy nasze moce produkcyjne w Europie, rozbudowując fabrykę w Irlandii, która w dającej się przewidzieć przyszłości pozostanie naszym głównym centrum operacyjnym na tym kontynencie. W związku z przewidywanym popytem na rynku wstrzymamy na około dwa lata realizację naszych projektów w Polsce i Niemczech" - odpowiada na pytania money.pl Intel.
Intel od dłuższego czasu był w złej sytuacji finansowej, szczególe w dziale produkcji (notując 50-porcentowe straty na poziomie marży operacyjnej), a to właśnie ona miła być prowadzona w nowej fabryce w Polsce. Lepsze wyniki notował w gałęzi projektu, który zapewnił rentowność. W pierwszym kwartale Intel odnotował 437 mln dol. straty.
Globalna redukcja kosztów, w tym również likwidacja ponad 15 tysięcy miejsc pracy, mają dać Intelowi oszczędności na poziomie 10 mln dol. w 2025 r.
Inwestycje, marzenia i nadzieje na 2 tys. miejsc pracy
Budowa fabryki Intela miała być największą inwestycją zagraniczną, rozpoczynaną od zera, w historii Polski. Dla podwrocławskiej gminy Miękinia z kolei inwestycja ta miała stać się silnikiem napędowym dla nowo budowanego parku technologicznego w ramach Legnickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej.
- Jeszcze 1,5 roku temu nikt nie marzył, że w Miękini powstanie tak wielka inwestycja. Po jej zatwierdzeniu otrzymaliśmy olbrzymie środki na rozbudowę infrastruktury, ale musimy też pamiętać o rozwoju projektów związanych z edukacją i kształceniem - mówił w październiku ubiegłego roku Jan Grzegorczyn, burmistrz Miękini. - Na Politechnice Wrocławskiej działa wspaniałe liceum i moim marzeniem jest, aby na wzór tej placówki stworzyć w Miękini zespół szkół elektronicznych, który działałby pod patronatem uczelni i firmy Intel. Najważniejsze dla rozwoju naszego kraju jest właśnie przygotowywanie kadr dla polskiego przemysłu - dodał.
Plan wyglądał wtedy bardzo realnie. Zakład miał zacząć produkcję w ciągu 3-4 lat po uzyskaniu akceptacji ze strony Komisji Europejskiej.
Sama budowa obiektu miała stworzyć kilka tysięcy dodatkowych miejsc pracy oprócz ewentualnego zatrudnienia przez dostawców. Część inwestycji z myślą o Intelu już została poczyniona. Na początku sierpnia przekazano plac budowy firmie, która ma przygotować teren również pod inwestycję firmy Intel w podwrocławskiej gminie Miękinia.
- Teren jest obecnie uzbrajany we wszelką niezbędną infrastrukturę techniczną potrzebną do funkcjonowania parku przemysłowego - informował wówczas Andrzej Leusz, dyrektor departamentu marketingu i komunikacji Legnickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej.
Rozstrzygnięto też przetarg na makroniwelację terenu o powierzchni ok. 50 ha oraz budowę zbiornika szczelnego, pełniącego funkcję retencyjną wód deszczowych dla obiektów budowlanych, które powstaną na przylegających terenach.
Żal również tysięcy miejsc pracy, które miał przynieść ze sobą technologiczny gigant. Jak podkreślał w rozmowie z money.pl Greg Anderson, szef inwestycji Intela realizowanej pod Wrocławiem, w zakładach pracę znaleźć miało co najmniej 2 tys. osób zarówno technicy, jak i inżynierowie, absolwenci polskich uczelni.
Zatrudniamy inżynierów mechanicznych, elektrycznych, fizyków, chemików, studentów nauk o materiałach. I szukamy przede wszystkim ludzi potrafiących rozwiązywać problemy oraz pracować w dynamicznym środowisku opartym na zespołach do podejmowania tych problemów. Jeśli ludzie mogą mi udowodnić, że potrafią to zrobić, to mają miejsce w naszym zespole - mówił Anderson.
Według nieoficjalnych doniesień procesy rekrutacji ruszyły. Nie wiadomo, jak dalej będą przebiegały w związku z zawieszeniem inwestycji w Polsce.
"Jak wspomnieliśmy w komunikacie prasowym dotyczącym wyników finansowych za drugi kwartał 2024 roku, Intel pracuje nad przyspieszeniem realizacji swojej strategii przy jednoczesnym znacznym obniżeniu kosztów. Koncentrujemy się na identyfikacji możliwości redukcji kosztów i zwiększenia efektywności poprzez szereg inicjatyw, w tym zmniejszenie zatrudnienia w poszczególnych działach i funkcjach w całej firmie. Kontynuujemy inwestycje w kluczowe dla naszej działalności obszary, aby zapewnić dobre przygotowanie do długoterminowego rozwoju. Są to trudne decyzje i w trakcie tego procesu skupiamy się na traktowaniu pracowników, których dotyczą, z godnością i szacunkiem" - odpowiada nam Intel.
Co to oznacza dla Polski?
Z inwestycją Intela w Polsce wiązano duże nadzieje na rozwój sektora hi-tech i uczynienie Polski ważnym ogniwem w łańcuchu dostaw wysokiej technologii procesorów.
Jednak, jak przekonuje Tomasz Smolarek, doradca inwestycyjny, nie potrzebujemy "chorego Intela". My potrzebujemy naprawionego Intela lub zdrowej innej dużej firmy z branży, której inwestycja byłaby wiarygodnym projektem i za którą szedłby rozwój branży także w jej otoczeniu" - argumentuje na platformie X.
W świetle problemów amerykańskiego przedsiębiorstwa nie ma zbytnich nadziei na szybką realizację tej inwestycji w Polsce czy niemieckim Magdeburgu. Intel posiada szereg fabryk w USA - choćby w Oregonie czy Nowym Meksyku. W 2025 otwarta ma zostać kolejne w Arizonę i dalej w Ohio. Poza tym jest jeszcze Izrael, Irlandia oraz Malezja.
"Nie ma co rozpamiętywać po tej inwestycji, która się nie wydarzyła" - pisze Smolarek. "I nie ma w tym żadnej naszej winy! To efekt dużych problemów w samym Intelu" - podsumowuje.
Przemysław Ciszak, dziennikarz money.pl