Program Inwestycji Strategicznych (PIS) został wprowadzony w ramach Polskiego Ładu. Za jego pośrednictwem poprzedni rząd pompował miliardy złotych do samorządów na inwestycje lokalne (program zasilany był funduszem covidowym). Jako że o środki samorządy musiały aplikować w konkursach, a o przyznaniu dofinansowania na inwestycję decydowały władze centralne, nie brakowało oskarżeń, że PIS to tylko kolejny element centralizacji w systemie dochodów samorządowych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
O skali programu świadczą liczby podawane nam przez Bank Gospodarstwa Krajowego, który jest jego finansowym operatorem. Samorządy dostały w sumie niemal 100 mld zł dofinansowania na inwestycje zgłoszone w 19 545 wnioskach. Najwięcej projektów dotyczy infrastruktury drogowej, wodno-kanalizacyjnej, sportowej, edukacyjnej i społecznej.
Samorządowcy o pieniądze chętnie zabiegali, mimo że część z nich otwarcie twierdziła, że z systemowego punktu widzenia momentami było to przepalanie publicznych pieniędzy. Początkowo nabory dotyczyły bowiem właściwie każdego rodzaju inwestycji samorządowych, a dopiero z czasem pojawiły się nabory "celowane", np. na projekty wodociągowo-kanalizacyjne.
Obecny rząd, choć krytykował takie działanie poprzedników, sam - mimo wcześniejszych deklaracji - nie spieszy się z wygaszeniem Programu Inwestycji Strategicznych. Teraz nie dość, że program nie został zlikwidowany, to jeszcze zmieni nadzorcę.
Na czym ma polegać zmiana? Obecne kompetencje premiera w sprawie PIS ma przejąć minister finansów, czyli Andrzej Domański. Dotychczas szef rządu odgrywał w redystrybucji środków z funduszu główną rolę, formalnie do niego trafiały wnioski, to on odpowiadał za inicjowanie naborów, za powołanie komisji, która opiniowała wnioski o pieniądze z funduszu, wreszcie po ostatniej zmianie z 2022 r. to on odpowiadał za zgodę na korektę zakresu inwestycji. W ten sposób odpowiedzialność za działanie funduszu weźmie na siebie minister finansów.
Pytanie, co Andrzej Domański dalej zamierza zrobić. Czy w praktyce będzie tym, który program stopniowo wygasi, czy może zamrozi go bez faktycznej likwidacji, czy wręcz przeciwnie - sam zacznie z tego instrumentu korzystać?
PIS będzie wypłacał, ale już nie rozdawał
Na razie Ministerstwo Finansów sprawy nie przesądza. - Projekt uchwały zmieniającej uchwałę w sprawie ustanowienia Rządowego Funduszu Polski Ład: Programu Inwestycji Strategicznych jest na etapie prac Stałego Komitetu Rady Ministrów. Decyzje ministra finansów odnośnie PIS będą podejmowane po przyjęciu uchwały przez Radę Ministrów i przejęciu tych zadań od Prezesa Rady Ministrów - ucina resort. Faktem jednak jest, że program dziś istnieje głównie po to, by samorządy mogły dokończyć inwestycje, na które wcześniej pozyskały promesy od BGK. Po zmianie władzy w grudniu ub. roku nie było już nowych naborów. Ostatni nabór ogłoszony był 28 sierpnia 2023 r., trwał do 18 września 2023 r., wyniki zostały ogłoszone 1 grudnia 2023 r. - odpowiedział nam BGK.
Wiceminister finansów Hanna Majszczyk zwraca w rozmowie z money.pl uwagę, że trzeba pamiętać o tym, iż to jest fundusz przepływowy, w którym jest zaciągnięte ok. sto miliardów złotych zobowiązań, bez zabezpieczenia dochodów, które miałyby pokrywać te zobowiązania. Jak podkreśla, funkcjonowanie funduszu musi się skupić przede wszystkim na jego uporządkowaniu. Majszczyk przypomina zarzuty NIK dotyczące transparentności rozdzielania pieniędzy z tego źródła. Program działa już ponad trzy lata, za jego pośrednictwem zostały rozdysponowane olbrzymie sumy.
Pieniądze zostały już rozdane, ale jest mnóstwo wniosków dotyczących korekt, przesunięć. To wszystko musi być na bieżąco ogarnięte i musimy się skupić na tym, żeby zapewnić finansowanie tych zobowiązań, które zostały podjęte - podkreśla wiceminister finansów.
Jak wynika z jej wypowiedzi, to będzie teraz priorytetem. To z kolei pokazuje, że nie ma za dużo szans na kolejne nabory, choć - jak słyszymy nieoficjalnie w MF - nie można wykluczyć, że jednak się pojawią.
Nowe dochody samorządów zamiast transferów
Argumentem za tym, że rola programu będzie minimalizowana, jest to, że resort finansów szykuje się do dużej reformy dotyczącej dochodów samorządowych. Opisywaliśmy jej założenia w money.pl. Ma ona polegać na znacznym zwiększeniu dochodów własnych gmin, powiatów i województw, a zmniejszeniu roli transferów z budżetu.
To kierunek przeciwstawny do tego, jaki obrał w czasie swoich rządów PiS, a to będzie powodować, że rola takich wehikułów finansowych, jak PIS będzie malała, bo transfery budżetowe, co do zasady, mają być ograniczone do samorządów, których zwiększone dochody własne są zbyt niskie na pokrycie dodatkowych potrzeb np. inwestycyjnych. Choć z drugiej strony nowy system - mimo założeń, że ok. 80 proc. dochodów samorządowych mają stanowić ich dochody własne - wciąż ma uwzględniać istnienie transferów z budżetu centralnego w sytuacji, gdy będzie takie zapotrzebowanie w niektórych miastach i gminach. Wówczas istnienie takich gotowych rozwiązań, jak Program Inwestycji Strategicznych, może okazać się pomocne, by szybko przekazać pieniądze do władz lokalnych.
Samorządowcy w sprawie funkcjonowania PIS są podzieleni, a największymi entuzjastami programu są włodarze gmin wiejskich.
Kwestia ulokowania obsługi programu to rzecz wtórna względem filozofii. My jesteśmy gorącym zwolennikiem utrzymania tego rodzaju wsparcia, tylko nie na warunkach "róbta, co chceta" - deklaruje w rozmowie z money.pl Leszek Świętalski ze Związku Gmin Wiejskich RP.
Jak dodaje, tylko przy okazji niektórych naborów w PIS udało się namówić poprzedni rząd na kierunkowe strumienie środków. Na przykład na wodociągi i kanalizację w ramach jednego z konkursów rozdysponowano 4 mld zł. O zapotrzebowaniu na ten rodzaj inwestycji według Świętalskiego świadczy to, że te 4 mld zł podniosły poziom skanalizowania na obszarach wiejskich jedynie o 1,5 proc.
- Nie ma dzisiaj takiego źródła, np. podatkowego, które załatwiłoby potrzeby inwestycyjne wszystkich obszarów. Państwo, poprzez interwencjonizm, może punktowo załatwiać problemy, ale musi być w tym jakaś logika - podkreśla nasz rozmówca. - Niestety z niektórych naborów PIS bardzo wiele pieniędzy publicznych zmarnotrawiono. Dla mnie budowa np. nowej świetlicy wiejskiej za 2 mln zł, gdzie świetlica już jest, i która służy parę razy w roku na komunie i wesela, bo nie ma już pieniędzy na codzienne zajęcia, jest chore - przyznaje Leszek Świętalski.
Grzegorz Osiecki, Tomasz Żółciak, dziennikarze money.pl