Irakijczycy zostali namierzeni w stolicy Dolnego Śląska przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Prokuratura oskarża ojca i syna o to, że w latach 2015 i 2016 przekazywali pieniądze bojownikom z tzw. Państwa Islamskiego. Pieniądze, według śledczych, mieli przesyłać za pośrednictwem nieżyjącego już terrorysty Mario S., który, choć urodził się w Niemczech, to z czasem stał się radykalnym wyznawcą Islamu i szkolił także bojowników Państwa Islamskiego.
W piątek przed wrocławskim sądem strony miały wygłosić mowy końcowe, tak się jednak nie stało. Sędzia Ireneusz Stembalski poinformował, że do sądu wpłynęło pismo Ministerstwa Spraw Zagranicznych Iraku, które trzeba będzie teraz przeanalizować. Stąd zmiana planów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Co łączy mieszkańców Wrocławia z ISIS
Podczas postępowania dotyczącego dwóch Irakijczyków śledczy znaleźli nośniki, na których znajdowały się nagrania brutalnych scen, w tym także z egzekucji. Na nagraniach widoczne były też symbole oraz flagi ISIS oraz pliki gloryfikujące postać Saddama Husajna. Co więcej, prokuratura ustaliła, że oskarżeni są spokrewnieni z rodziną Husajna. Żona i matka oskarżonych była krewną nieżyjącego już dyktatora, który rządził Irakiem przez 24 lata. Został obalony w 2003 roku po interwencji zbrojnej pod dowództwem Stanów Zjednoczonych. Z jego inicjatywy Irak uczestniczył w dwóch wojnach: z Iranem oraz Kuwejtem.
Hawala – system pozwalający przekazywać pieniądze "z rąk do rąk"
W zabezpieczonych przez prokuraturę materiałach znajdują się również rozliczenia finansowe poniesionych kosztów. Irakijczycy z Wrocławia, według śledczych, mieli pieniądze przekazywać za pośrednictwem systemu Hawala. Najważniejszą cechą tego systemu jest szybkość dokonywanych transferów, anonimowość, możliwość przekazania praktycznie dowolnej kwoty, brak jakiejkolwiek formalności oraz pozostawanie całkowicie niewidocznym dla oficjalnego systemu bankowego.
W ten sam sposób terroryści przekazywali sobie pieniądze przed zamachami na World Trade Center w Stanach Zjednoczonych, czy w czasie organizowania zamachów na amerykańskie ambasady w Kenii i Tanzanii w 1998 roku. Terroryści używają tego systemu, ponieważ wpłacający gotówkę nie musi okazywać żadnego dokumentu i z reguły pozostaje słabo lub wcale nieznany dla danego pośrednika. Podobnie wypłacający – może odebrać pieniądze, podając jedynie ustalone hasło. Zazwyczaj w ten sposób przekazywane są drobne kwoty.
Zresztą prokuratura podczas całego postępowania podkreślała, że nie o konkretne kwoty tutaj chodzi, tylko o istotę sprawy – czyli spowodowane zagrożenie dla całego świata przez osoby powiązane z ISIS.
Jak tłumaczą się Irakijczycy
Oskarżeni Irakijczycy nie przyznają się do winy. W trakcie procesu przekonywali, że nie mają nic wspólnego z terroryzmem, a wpłaty, jakich dokonywali, były na opłacenie telewizji arabskiej. Nie są aresztowani, prokuratura zabezpieczyła jednak złoto, które znalazła w ich domu. Jak mówi money.pl prokurator Ewelina Świętalska, zabezpieczone złoto jest warte co najmniej 1,5 mln zł. Co najmniej, bo podczas wyceny nie brano pod uwagę wartości historycznej zabezpieczonych przedmiotów.
Na piątkowej rozprawie obrońcy oskarżonych wnioskowali do sądu o zniesienie środka zapobiegawczego w postaci zakazu opuszczania kraju. Mecenas Paweł Witkowski tłumaczył, że paszporty to jedyne dokumenty tożsamości, jakie mają jego klienci, a bez nich nie mogą normalnie funkcjonować, np. znaleźć pracy.
Cała sprawa trwa już pięć lat, a przez trzy moi klienci występowali w niej w charakterze świadków. Nigdy nie mataczyli w sprawie, nie ukrywali dowodów Są uchodźcami wojennymi i jedynym dokumentem tożsamości, jaki posiadają, jest właśnie paszport. Potrzebują go, żeby normalnie funkcjonować – przekonuje mecenas Witkowski.
Prokuratura nie zgadza się z takim wnioskiem i uważa, że sąd nie powinien znosić zakazu opuszczania kraju przed dwóch Irakijczyków mieszkających we Wrocławiu. Sąd w tej sprawie podejmie decyzję w przyszłym tygodniu. Na 13 maja zaplanowano mowy stron.