Stopa inwestycji, czyli udział inwestycji w PKB, osiągnęła w III kw. 2022 r. nowy rekordowo niski poziom 16,6 proc. - wyliczają w najnowszym raporcie ekonomiści Santander Bank Polska. Jest to dla nas bardzo duży problem, ponieważ właśnie dzięki inwestycjom pracodawcy mogą zwiększyć wydajność swojej produkcji, a przy kurczącej się liczbie osób pracujących nad Wisłą jest to kluczowy mechanizm do ujarzmienia inflacji w dłuższym terminie (im wyższa produktywność, tym łatwiej radzić sobie z ograniczoną liczbą pracowników i trzymać w ryzach koszty, których nie trzeba później przenosić na ceny produktów).
Kulejące inwestycje to także zła wiadomość dla Jarosława Kaczyńskiego, który w zeszłym tygodniu żalił się właśnie na ten wskaźnik.
- My nie możemy w tej chwili włączać mechanizmów antyrozwojowych. W naszej gospodarce jest bardzo dużo sukcesów, bardzo dużo dobrego, ale są też pewne zjawiska niepokojące, np. niski poziom inwestycji. Myśmy nie rozwiązali też, biję się tu we własne piersi, problemu mieszkaniowego - mówił w Chojnicach prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Stopa inwestycji w Polsce na najniższym poziomie w historii
W 2021 r. stopa inwestycji wyniosła w Polsce 16,7 proc. - tyle samo, co w pandemicznym 2020 r. Był to najniższy udział inwestycji w PKB od początku lat 90. i najniższy obok Bułgarii w całej Unii Europejskiej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
I to nie tylko wynik pandemii. Stopa inwestycji od czasu rządów PiS wciąż jest na najniższych poziomach w historii. To klęska "wielkiego planu Morawieckiego", czyli Strategii na Rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju.
Rząd zakładał w niej, że do 2020 r. stopa inwestycji w naszym kraju wyniesie od 22 do 25 proc. A poziom 20 proc., jaki Zjednoczona Prawica odziedziczyła po ekipie PO-PSL, określiła jako niski i niesatysfakcjonujący.
Niestety, przyszły rok również nie zapowiada się pod tym względem udanie. "Uważamy, że inwestycje w 2023 r. będą wyglądały bardzo słabo i oczekujemy ich spadku w ujęciu realnym" - ostrzegają eksperci Santandera.
Słabe inwestycje w przyszłym roku? Co może przeszkodzić firmom?
Jak wskazują, już teraz hamuje napływ środków unijnych i – co za tym idzie – wolumen inwestycji finansowanych z tego źródła. "Przedłużające się zamrożenie wypłat z KPO będzie miało negatywne przełożenie na inwestycje samorządów oraz firm. W kilku ostatnich kwartałach samorządy utrzymały dodatnią stopę wzrostu inwestycji pomimo spadającej wartości inwestycji finansowanych środkami z UE" - wyjaśniają specjaliści banku.
Nie sądzimy jednak, by taka sytuacja mogła się utrzymać w dłuższym terminie. Podobnie słaby napływ środków unijnych będzie ciążył inwestycjom przedsiębiorstw. Wskaźniki optymizmu inwestycyjnego wśród przedsiębiorców i tak są na bardzo niskim poziomie, a wyniki finansowe gwałtownie się pogarszają, co sugeruje spadek inwestycji w tym sektorze - przestrzegają.
Ich zdaniem nieco lepiej wyglądały do niedawna perspektywy inwestycji rządowych. Rząd po flaucie w latach 2020-2021 miał ambitne plany, aby skierować strumień pieniędzy na drogi i koleje. I w tym temacie jednak nastąpiły zmiany po tym, jak premier zaordynował cięcia wydatków w ministerstwach.
Niemniej, gorączkowe poszukiwanie przez rząd oszczędności budżetowych w ostatnich tygodniach sugeruje, że realizacja inwestycji publicznych może ucierpieć. Wydatki inwestycyjne sektora może za to wspierać zwiększenie wydatków zbrojeniowych - tłumaczą.
Podsumowując, według nich zatem inwestycje spadną o ok. 1 proc. w 2023 r., po 3-proc. wzroście w 2022 r.
Inwestycje nie mogą ruszyć z kopyta. Dlaczego?
Dlaczego tak się dzieje? Lista zarzutów przedsiębiorców pod adresem ekipy Mateusza Morawieckiego jest długa. Zaniedbania w dialogu z biznesem, konflikt z UE, podwyżki podatków na ostatnią chwilę, chaos w sądownictwie czy słaba jakość stanowionego prawa to tylko początek. Przykłady możemy mnożyć.
- To wina rządu. Tak nie wprowadza się zmian dla biznesu - mówił w poniedziałek w programie Money.pl Kamil Sobolewski, główny ekonomista Pracodawców RP.
Jednym z najbardziej jaskrawych przykładów braku poszanowania dialogu z biznesem był rok 2019. Wtedy to na wiosnę Ministerstwo Finansów pod rządami Teresy Czerwińskiej w Wieloletnim Planie Finansowym Państwa zapisało m.in. wzrost akcyzy indeksowej do poziomu inflacji, czyli wtedy ok. 2,5 proc.
PiS-owi szczerość MF była bardzo nie na rękę, ponieważ kilka miesięcy później odbywały się wybory parlamentarne. Czerwińska z resortu odeszła, plany schowano do szafy, by zaraz po wyborach akcyzę podnieść trzy raz bardziej, niż wcześniej zapowiadano.