Rząd - ustami wicepremiera Jacka Sasina - zapewnia Polaków, że będzie kontynuował działania, które mają chronić ich przed wysokimi cenami energii.
Nie wyobrażamy sobie jako rząd, żebyśmy od tych rozwiązań odeszli. Każdy, kto by chciał od nich odejść, skazywałby Polaków na wzrost cen, także usług publicznych. Byłoby to uderzenie w całym sektorze MŚP. Rozwiązania osłonowe będą. Będziemy o nich informować w IV kwartale - zapowiedział Jacek Sasin w poniedziałek.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Uwolnienie cen energii? MAP podaje liczby
Podał, że w ciągu najbliższych dwóch lat państwo wyda ok. 100 mld zł na ograniczenie podwyżek cen energii. A weźmie je z budżetu oraz od państwowych spółek energetycznych, w tym m.in. PGE.
- PGE przekaże 10 mld zł na rozwiązania osłonowe dla Polaków w ramach mechanizmu, który stworzyliśmy, mechanizmu ograniczenia nadmiarowych zysków - tłumaczył w poniedziałek Jacek Sasin. Wskazał też m.in. na "ogromne kwoty, które na zamrożenie cen gazu wyda chociażby Orlen".
Z symulacji, jaką przygotował resort Sasina, wynika, że jeśli ceny energii zostałyby uwolnione, to rodzina 2+2 zapłaciłaby w 2023 r. 3,7 tys. zł za prąd. Przy zamrożeniu ceny rachunek ma wynieść 1800 zł.
Emeryt zapłaciłby za energię elektryczną w 2023 r. ok. 1700 zł, a dzięki zamrożeniu zapłaci 770 zł. Młoda para przy szacunkowym rocznym zużyciu 1600 kWh wcześniej zapłaciłaby 2459,2 zł, a dzięki wprowadzonym zmianom zapłaci 1121,6 zł - podało Ministerstwo Aktywów Państwowych (MAP).