Jak mówiła Emilewicz, "miękki lockdown" wprowadzony z powodu gwałtownego wzrostu liczby zakażeń koronawirusem będzie wymagał "punktowego wsparcia dla firm".
Drugiej tarczy antykryzysowej jednak nie będzie. A przynajmniej nie w takiej formie, z jaką mieliśmy do czynienia na wiosnę.
- O takiej wielkości wsparcia dziś mówić nikt nie będzie. Dziś mówimy o mniejszych kwotach - powiedziała Emilewicz na antenie TVN24. - Dzisiaj rząd zastanawia się nad tym, jak wesprzeć te branże, które po wrześniowym przebudzeniu znów są zamykane.
Mowa przede wszystkim o gastronomii, turystyce, czy klubach fitness, które od momentu objęcia całego kraju żółtą strefą zostały zamknięte. Jak twierdzi była wicepremier, trwają prace nad tym, by firmy z tych branż zwolnić ze składek ZUS.
Jadwiga Emilewicz przypomniała, że wciąż nie wszystkie środki na wsparcie przedsiębiorców w ramach tarczy PFR zostały wykorzystane.
Była wicepremier uważa też, że pełen lockdown i całkowity paraliż gospodarki nam nie grozi.
- Dzisiaj nie ma wciąż planów wprowadzenia restrykcji i ograniczeń takich jak na wiosnę Ograniczenia wprowadzane są punktowo - powiedziała Emilewicz.