Inflacja w 2023 r. nadal będzie wysoka. Projekcja NBP z lipcowego raportu
NBP w swoim najnowszym raporcie o inflacji wskazuje, że według analiz banku, przy założeniu niezmienionych stóp procentowych oraz uwzględnieniu danych dostępnych do 22 czerwca 2022 r. - roczna inflacja wyniesie z "50-procentowym prawdopodobieństwem":
- 13,2-15,4 proc. w 2022 r.
- 9,8-15,1 proc. w 2023 r.
- 2,2-6,0 proc. w 2024 r.
To oznacza, że w najgorszym wariancie, w całym przyszłym roku, wzrosty cen będą podobne do tegorocznych, a łączna inflacja wyniesie ok. 15 proc. Dolne widełki też zresztą wskazują na utrzymanie się sporego wzrostu cen, czyli 9,8 proc. NBP tym samym mocno zrewidował swoje marcowe prognozy, według których inflacja w 2022 r. miała zmieścić się w zakresie 9,3-12,2 proc., zaś w 2023 r. miała wynieść 7-11 proc.
W raporcie NBP umieścił jednak też wykres, na którym prezentuje również alternatywne, czasem wręcz ekstremalne warianty wzrostu inflacji. W najbardziej czarnym scenariuszu inflacja na przełomie 2022 i 2023 r. mogłaby zaś wynieść nawet... 27 proc. Jak jednak podkreśla NBP, cała część wykresu znajdująca się na szarym tle "ilustruje niepewność prognoz tych zmiennych w horyzoncie projekcji".
Co więcej, "projekcja centralna" na wykresie, czyli nie będąca ekstremalnym wariantem, wskazuje na nawet 19 proc. inflacji na przełomie 2022/2023. Wykres wskazuje także inny, istotny aspekt: szczyt inflacji, który przypadałby właśnie na okres przełomu roku i ew. pierwszego kwartału 2023 r. Wzrost cen miałby wówczas wynosić ok. 18 proc.
Jest to prognoza nieco odbiegająca od wcześniejszych wypowiedzi prezesa NBP Adama Glapińskiego, który podczas konferencji po lipcowej podwyżce stóp procentowych mówił: - Jeśli będzie trzeba, jeśli inflacja będzie rosła, to będziemy dalej podnosić stopy. Ale z raportu wyłania się taki obraz, że szczyt inflacji jest w czasie wakacji, w lecie. Z tego szczytu powoli zaczniemy schodzić w dół.
Jak jednak wskazał podczas konferencji prezentującej raport Jacek Kotłowski, wicedyrektor NBP, powoli "zbliżamy się do górki inflacyjnej" - choć nie określił dokładnie, kiedy szczyt ma nastąpić.
NBP podkreśla też w raporcie, że "niemal do końca horyzontu projekcji" - czyli 2024 r. - inflacja CPI nie powróci do przedziału odchyleń od celu inflacyjnego banku centralnego.
"W latach 2023-2024, wraz z wygasaniem wpływu czynników podwyższających jej poziom w br., inflacja CPI obniży się, jednak niemal do końca horyzontu projekcji nie powróci do przedziału odchyleń od celu inflacyjnego NBP określonego jako 2,5% +/- 1 pkt proc. Za stopniowym obniżaniem się inflacji przemawia spowolnienie wzrostu łącznego popytu w gospodarce, ograniczenie presji kosztowej ze strony rynku pracy, założone stopniowe obniżanie się cen surowców na rynkach światowych oraz ustępowanie cenowych efektów napięć w sieciach" - wyjaśnia NBP w raporcie.
Jak podkreślono w raporcie, "scenariusz centralny bieżącej projekcji jest w istotnym stopniu determinowany przez makroekonomiczne skutki agresji zbrojnej Rosji przeciw Ukrainie obejmujące w szczególności dalszy silny wzrost cen surowców energetycznych i rolnych na rynkach światowych". Bank zaznacza, że na Polskę, podobnie jak na całym świecie, negatywnie wpływa ograniczanie dostaw gazu z Rosji, wzrost niepewności podmiotów gospodarczych dotyczących alokacji zasobów, a także zaburzenia handlu z Ukrainą, Rosją i Białorusią.
Prognoza wzrostu PKB mocno w dół
Optymizmem nie napawa również projekcja NBP dotycząca wzrosty gospodarczego Polski. Tutaj też raport podkreśla, że prognoza ta ma 50-procentowe prawdopodobieństwo.
Według banku centralnego, w 2022 r. tempo wzrostu PKB wyniesie 3,9-5,5 proc. w obecnym roku, co jest tylko nieznaczną rewizją wobec marcowej projekcji, zakładającej 3,4-5,3 proc.
Zdecydowanie mocniej zweryfikowano jednak projekcję o PKB na 2023 r. - wzrost ma wynieść, według raportu lipcowego, 0,2-2,3 proc., podczas gdy jeszcze w marcu NBP prognozował zakres 1,9-4,1 proc. To znaczne przesunięcie zarówno dolnych, jak i górnych granic.
"Po okresie silnej odbudowy aktywności gospodarczej w 2021 r., tempo wzrostu PKB w horyzoncie projekcji wyraźnie obniży się" - stwierdza NBP. Tak wyjaśniają to eksperci banku:
"W najbliższych kwartałach krajowa koniunktura będzie pozostawać nadal pod wpływem silnego negatywnego szoku podażowego, który przyczynia się jednocześnie do wyraźnego wzrostu cen. W dalszym horyzoncie projekcji w coraz większym stopniu niekorzystnie na krajową aktywność gospodarczą będzie oddziaływać oczekiwane spowolnienie wzrostu PKB w głównych gospodarkach rozwiniętych oraz istotny spadek napływu funduszy europejskich po zakończeniu wydatkowania środków z perspektywy UE na lata 2014-2020. Skalę obniżenia dynamiki krajowego PKB będą przy tym łagodzić zmiany polityki fiskalnej wprowadzone w ramach Tarczy Antyinflacyjnej, Polskiego Ładu, planowane podniesienie wydatków na obronę narodową oraz zwiększony napływ migrantów do Polski z Ukrainy" - napisano w raporcie.
W trakcie konferencji prasowej, prezentującej raport, wicedyrektor NBP Jacek Kotłowski podkreślał, że bank "nie spodziewa się tąpnięcia" gospodarki, a raczej "łagodnego spowolnienia".
Tarcza antyinflacyjna i decyzja rządu kluczowe dla inflacji
NBP w raporcie zaznaczył też, iż projekcja zakłada obowiązywanie tarczy antyinflacyjnej do końca października 2022 r. "Dotyczy to w szczególności zniesienia akcyzy na energię elektryczną dla gospodarstw domowych, obniżenia stawki akcyzy na paliwa silnikowe oraz zmniejszenia stawki VAT na podstawowe produkty żywnościowe, energię elektryczną, cieplną, gaz i paliwa. W tym horyzoncie sprzedaż paliw będzie również zwolniona z podatku od sprzedaży detalicznej" - wskazano.
Bank centralny uważa jednak, że potencjalne przedłużenie - lub nie - tarczy antyinflacyjnej to "istotne źródło niepewności" dla projekcji.
"Ocenia się, że w wyniku bezpośredniego oddziaływania Tarczy Antyinflacyjnej tempo wzrostu cen konsumenta w 2022 r. obniży się w ujęciu średniorocznym o 3,2 pkt proc. względem scenariusza nieuwzgledniającego tego pakietu oraz wzrośnie w podobnej skali w 2023 r." - pisze NBP.
Dlatego też, jak wynika z raportu, jednym z kluczowych elementów dla wysokości inflacji w 2023 r. będzie przedłużenie - bądź nie - tarczy antyinflacyjnej przez rząd.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wzrost cen spowolni, ale dopiero w 2024 r.?
NBP wyraźnie więc rysuje scenariusz, w którym inflacja w 2023 r. wziąć będzie wysoka, a prawdopodobnie nawet znowu dwucyfrowa. Stopniowo jednak wzrost cen będzie hamować - przynajmniej przy założeniach, że nie zmieni się zbytnio sytuacja międzynarodowa i krajowa.
"Za stopniowym spadkiem inflacji przemawia – obok spowolnienia wzrostu zagregowanego popytu w gospodarce, czego wyrazem jest obniżenie się luki popytowej – zakładane obniżenie cen surowców energetycznych i rolnych na rynkach światowych w latach 2023-2024. Ceny tych surowców wciąż będą jednak przewyższać poziom sprzed pandemii" - wskazuje NBP.
Bank uważa też, że "spadek dynamiki cen energii elektrycznej i gazu ziemnego dla gospodarstw domowych będzie rozłożony w czasie" - ze względu na "proces taryfikacji i dostosowanie do wcześniejszych wzrostów cen surowców i uprawnień do emisji CO2". "Roczną inflację cen energii – i żywności – w 2023 r. podwyższać będzie przy tym efekt bazy tych kategorii związany z jedynie przejściowym oddziaływaniem Tarczy Antyinflacyjnej na poziom cen w br." - dodano. Przypomnijmy przy tym, że raptem kilka dni przed ukazaniem się raportu NBP, trzy firmy energetyczne złożyły do URE wnioski o zmiany taryf cen energii na obecny rok - tego jednak w swoich prognozach bank jeszcze nie uwzględnia.
Dodatkowo, tendencja spadkowa inflacji w horyzoncie projekcji ma być wspierana przez "stopniowe ustępowanie napięć w sieciach dostaw i spowolnienie inflacji za granicą oraz obniżającą się dynamikę kosztów związanych z zatrudnieniem" - twierdzi NBP.
Jak podkreślono w końcówce raportu, na koniec jednak sytuacja gospodarcza Polski oraz ścieżka inflacji jest "w największym stopniu uzależniona od skali zaburzeń w funkcjonowaniu światowej gospodarki wywołanych agresją zbrojną Rosji przeciw Ukrainie".