Dezinformacja to dzisiaj zjawisko dużo szersze niż fake news. Problemem nie są bowiem kłamliwe newsy, fałszywe informacje - choć jest ich dużo, największym zagrożeniem dezinformacyjnym są dzisiaj manipulacje i propaganda. Z prostego powodu: zwykle wykorzystują one ziarno prawdy, które sprawia, że ludzie wierzą lub przynajmniej zaczynają pewne rzeczy kwestionować.
Więcej na temat tego, jak walczyć z dezinformacją, jak odróżnić fake news od manipulacji i jak radzą sobie z tym dziennikarze, będzie można dowiedzieć się podczas webinaru "Prawda czy fake?", który odbędzie się w czwartek 21 kwietnia o godzinie 13.00. Udział jest darmowy, zapisy dostępne są pod tym linkiem.
Dlaczego walka z dezinformacją jest tak trudna?
O ile jednak mechanizmy tworzenia się dezinformacji czy tworzenia propagandy są znane i rozmawia się o nich - szczególnie ostatnio - sporo, to kwestią mniej poruszaną jest to, dlaczego tak trudno jest zwalczać dezinformację. Bo choć dysponujemy ogromną i coraz większą wiedzą, choć dysponujemy licznymi narzędziami, to walka z manipulacjami jest trudniejsza niż kiedykolwiek wcześniej.
Dlaczego? W zasadzie wszelkie przyczyny takiego stanu rzeczy wynikają z rozwoju technologii i idącej za tym skali komunikacji. Same mechanizmy manipulacji ludźmi, informacjami, siania dezinformacji czy propagandy, są nam znane od lat. Fundamentalnie nie ulegają one zmianom - opierają się o te same schematy. Obecna rosyjska propaganda, dotycząca wojny w Ukrainie, nie różni się zbytnio na poziomie fundamentów i mechanizmów od tej szerzonej np. za czasów ZSRR. Zmieniło się jednak otoczenie i forma realizacji tej propagandy.
Zmiana ta wynika właśnie z technologii. Internet i strony internetowe, następnie blogi, aż do obecnie mediów społecznościowych i smartfonów. Na każdym z tych etapów rosła skala komunikacji między ludźmi. W efekcie dzisiaj zarówno informacja, jak i dezinformacja są na wyciągnięcie ręki. Wystarczy włączyć smartfon i jakikolwiek komunikator, aplikację społecznościową - od ręki znajdziemy tam przykłady kłamliwych narracji, fake news, manipulacji. I często nie są to nawet świadomie ani intencjonalne działania, a jedynie powtarzanie zasłyszanych opinii czy półprawd, które nasz mózg akurat uznał za wygodne do uwierzenia.
Dezinformacja rozchodzi się z prędkością światła
Informacje rozchodzą się po świecie tak szybko, jak nigdy i na niespotykaną wcześniej skalę. I to właśnie powoduje, że walka z dezinformacją jest tak trudna. Skala oraz tempo rozchodzenia się informacji - fałszywych i prawdziwych - jest dziś prawdziwie "wiralowe". Według danych Instytutu Badań Internetu i Mediów Społecznościowych, 3 marca odnotowano wzrost incydentów dezinformacyjnych o... 20 tys. proc. Tylko w ciągu 24h pojawiło się wówczas 120 tys. wpisów dezinformujących w temacie wojny w Ukrainie. Gros tych incydentów dotyczyło mediów społecznościowych - 69 proc. z nich znalazło się na Facebooku, a 24 proc. na Twitterze. Tylko 8 proc. tych działań odbyło się na tradycyjnych portalach internetowych.
Co jednak istotne, według IBiMS większość profili, które szerzyły wówczas prorosyjską propagandę dotyczącą wojny, wcześniej była aktywna w temacie pandemii i szczepionek - oczywiście, prezentując narrację antyszczepionkową. Tym samym, po wybuchu wojny w Ukrainie, zdecydowanie przycichła w sieci propaganda antyszczepionkowa, a zastąpiła ją narracja prorosyjska i antyukraińska.
IBiMS niemal co dnia dostarcza kolejnych danych dotyczących skali dezinformacji odnośnie wojny w Ukrainie. Instytut podał 15 marca, iż w ciągu doby zawieszono lub zlikwidowano cztery "gniazda" dezinformacyjne, skupiające ok. 3 tys. kont. Z danych dziennych, pokazywanych przez Instytut, wynika, że każdej doby dochodzi nawet do kilkunastu tysięcy incydentów dezinformacyjnych. W pierwszych dniach wojny najniższy poziom odnotowano 5 marca: 10 tysięcy. To pokazuje skalę problemu, z którym muszą zmierzyć się demokratyczne społeczeństwa.
Trzeba jedna odnotować, że dezinformacja za pomocą trolli i botów nie pojawiła się w czasie pandemii, a niektóre kraje - Rosja, Chiny czy Iran - wykorzystują te techniki od lat. Już w 2018 r. Twitter udostępnił badaczom ponad 10 milionów tweetów, wygenerowanych przez 4600 kont powiązanych z irańską i rosyjską propagandą. Problem ten dotyczy zarówno wielkich państw, jak i tych najmniejszych – jak np. Mjanmy, gdzie Facebook był wykorzystywany do szerzenia propagandy dotyczącej ludu Rohingja.
Skala ta sprawia, że dzisiaj kłamstwo powtórzone kilka razy nawet przez anonimowe boty, za pomocą sieci powiązań, może szybko przesiąknąć do mainstreamu. A kłamstwo powtórzone przez wpływowe osoby szybko staje się kłamstwem powtarzanym w tysiącach domów. Obalenie fałszywych narracji niewiele daje, bo… zwykle prawdziwa informacja czy sprostowanie zwyczajnie nie cieszą się już takim samym zainteresowaniem.
Kropla prawdy w morzu fake news
Jeszcze trudniej jest walczyć z manipulacjami, które zawierają np. ziarno prawdy - a właśnie w ten sposób działała chociażby propaganda antyszczepionkowa. Dlatego w gruncie rzeczy mniej ważna jest sama walka z dezinformacją niż edukacja w zakresie tego, jak dezinformacja i manipulację działają. Walka z dezinformacją zawsze będzie bowiem poniekąd walką z wiatrakami i walką z hydrą - możemy w niej tylko ograniczać szkody dokonywane przez manipulantów, trudno jest liczyć obecnie na pełną wygraną. Edukując jednak zarówno najmłodszych, jak i osoby starsze, możemy sprawić, że przynajmniej część z nas - a może kiedyś i większość społeczeństwa - stanie się odporna na manipulacje. I do tego, w pierwszej kolejności, powinniśmy dążyć, ale jednocześnie nie ustając w walce z dezinformacją.